#25 Przyjaciele?

3.5K 139 4
                                    


- Gdzie byliście tak długo?- pyta w kuchni Karen robiąca coś w kuchni. Była tam cała rodzinka.

- Znam już okolice, lepiej niż Charlie.- powiedziałam.

- Co znów Leo, zrobił?- zapytał Charlie odrywając się od telefonu.

- No co miałem zrobić?- niebieskowłosy drapie sią po głowie.

- Najpierw mieliśmy iść tylko do parku, lecz pan obok musiał mnie zabrać na kawę. Szliśmy po nią jakieś pół godziny. Okazało się, że zamknięte. Mówiłam mu, żebyśmy już poszli, to on cytuję ,,Nie, czekaj, za pięć minut i tak otwierają więc poczekamy''. W tym czasie czułam się jak na komisariacie. Po prostu co chwila pytania. Naprawdę kawiarnie otwierali za piętnaście minut. A my czekaliśmy, jak te dwa ciołki. Gdy w końcu otworzyli czekaliśmy chyba z drugie tyle, ponieważ nie było mleka. I tak wyszło, że nie było nas dwie godziny.- opowiedziałam wszystkim naszą wspaniałą historię.

-Cały Leo.- zaśmiał się Charlie. Wszyscy zaczęli się śmiać. Nie wiem tylko dlaczego, ja z Leo staliśmy jak głąby.

- Dobra, ja idę na górę.- mówię odpinając psa.

- Nie zjesz z nami?- zapytał... ojciec.

- Nie, nie jestem głodna.- mówię i czuję na sobie wzrok pana Lenehana i pana Devriesa. Szybko wskoczyłam na górę i zaczęłam sprawdzać facebooka. Żadne nowości. Słyszę pukanie.

- Leo wchodź.- strzelam.

- Z kąt wiedziałaś, że to ja?- pyta mnie.

- Bo przed wczoraj, zrobiłam z tego aferę.- uśmiechnęłam. Położył się koło mnie.

- Co robisz?- pyta mnie

- Czytam czy jednorożce naprawdę istnieją.- mówię.

- I istnieją?- zapytał.

- Tak. Udowodniono to naukowo. A jeden z tych rzadkich gatunków leży koło mnie.- powiedziałam.

- Wiesz, mógłbym się z tobą zgodzić, jeśli prawdziwy jednorożec nie leżał koło mnie.- powiedział Leo.

 -Elo. Co robicie?- wszedł do pokoju Charlie.

- Już wiesz, dlaczego wiedziałam, że ty pukałeś?- zapytałam, a on tylko zaczął się śmiać.

- Dobra gołąbeczki, co robicie?- powtórzył Charlie. Od razu usiadłam na łóżku.

- Wypluj to.- powiedziałam.

- Ale tak na dywan?-

- Te słowa.- warknęłam.

- Ale jakie? Gołąbeczki?- przedrzeźniał się Charlie.

- Żadne gołąbeczki, ani nic z tych rzeczy.- burknęłam- A ty co się śmiejesz? Bronię twojego dobrego mienia.- powiedziałam słysząc śmich  Leo.

- Nie nic. Broń sobie go. Naprawdę.- krztusił się Leo.

- Wyjdziecie zaraz z tąd.- zagroziłam.

- Ja byłem pierwszy. To przez tego, debila.- bronił się Leo.

- No to zamknąć się.- powiedziałam.  Przeglądałam snapa i nowe komentarze pod ostatnimi zdjęciami. Chwila ciszy.

- Ej, no nie zdążyłem przeczytać.- powiedział Leo.

-  Wiesz, że nie ładnie jest czytać przez ramie?- pytam.

- Jakiś polski zwyczaj.- powiedział Charlie.

- Wcale nie. Ja nie lubię po prostu, jak ktoś mi zagląda przez ramie.- wyjaśniłam.

- Ale ja nie jestem,, Kimś", ja jestem Leondrie Antonio Devries.- powiedział Leo i wróciliśmy do poprzednich czynności: ja i Leo czytamy z mojego telefonu komentarze, a Charlie robi coś na telefonie.

- Leo, musimy się zbierać. Oj, jak słodko.- weszła do pokoju Karen.

- Na co?- zapytał.

- Na samolot.- wyjaśniła.

- Zapomniałem.- podrapał się po głowie i usiadł na łóżku.

- Za piętnaście minut na dole.- powiedziała kobieta.  Teraz wszystko wróciło. Leo wyjedzie i nie obchodzi mnie, że leżał koło mnie i czytał mi przez ramię.

- Odwiozę cię na samolot.- powiedział Charlie.

- Ja też.- wyrwało mi się.

- Dobra idę po walizkę.- powiedział Leo i wyszedł. Wrócił szybko ubrany w czarną bluzę.

- Idziemy.- powiedział Charlie. Wstałam i zeszliśmy na dół.

- Wszyscy jedziecie?- zapytał- ojciec. Kiwnęliśmy głowami na,, Tak". Weszliśmy do samochodu. Charlie z przodu, ja z Leo z tyłu. Prowadziła Karen. Tak naprawdę to będzie mi brakowało tych jego wygłupów.

- Wiesz, co nie dokończyliśmy rozmowy.- powiedział Leo.

- Której?- zapytałam.

- No o tym czy mi wybaczasz.- powiedział.

- A co ci ma, Emilia, wybaczyć?- wtrąciła się do rozmowy pani Karen.

- Wiesz, mamo, ona masę rzeczy wybacza mu.- powiedział Charlie.

- Mówiłam ci wczoraj, tak? Wybaczam. I w cale nie byłam na ciebie zła.- powiedziałam i uśmiechnęłam się.

                                                                              Leo

Będzie mi jej brakowało. No jednak. Stop! Nie zapytałem się jej. Kurde, ale tu są oni. Lubiłem, jej piwne oczy i ten śnieżnobiały uśmiech. No chyba się zauroczyłem. Stop! Chłopie, wyluzuj. To siostra twojego przyjaciela. Nie możesz. Ale zapytać się zawsze można, co nie? Podobało mi się, że nie wygoniła mnie z łóżka i pozwoliła sobie z nią leżeć. Fajnie też, że nie zrzuciła mnie z łóżka, gdy wczoraj u niej zasnąłem. Choć, szkoda, że ze mną się nie położyła. Leo przestań! Ogarnij się! Zapatrzyłem się w nią. Nawet nie wiem kiedy zaparkowaliśmy. Wysiadamy. Zapytam ją. Idziemy blisko samolotu.

- Na razie brachu.- powiedział Charlie i podał mi rękę -Napisz gdy wylądujesz.

- Jasne. Do widzenia.- żegnam się przy okazji z Karen. Podchodzę do Emilii. Polskie imię, które bardzo mi się podoba. Ona patrzy wokoło siebie rozmarzonym wzrokiem. Jeśli ją teraz przestraszę, to będę chamski. Odpuszczę sobie to dzisiaj.

- Muszę ci coś powiedzieć.- podszedłem do niej.

                                                                                 Emilia

- Co jest?- pytam, trochę rozmarzonym głosem, bo wyobrażałam sobie, jak to być osobą, która zwiedziła cały świat i nie miała teraz co robić. Jaka ja jestem czasem głupia!

- Słuchaj. Trochę za krótko się znamy, ale...-

- Leo, samolot!- przerywa mu Charlie.

- Rozmawiam!- wrzeszczy.

- Samolot ci ucieknie.- pośpieszam go.

- Jesteśmy przyjaciółmi?- zapytał.

- No wychodzi, że tak. Bo ty mi pokazałeś okolice i zaprosiłeś na pierwszą w moim życiu kawę, bez mleka. Więc tak.- mówię, a on przytula mnie.

- Na razie.- żegna mnie.

- Do zobaczenia.

Siostra mojego przyjacielaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz