Rozdział 21

1.1K 74 20
                                    


Chłopak cały czas trzymał nasze usta w pocałunku. Poczułam jak podnosi rękę i zabiera z mojej dłoni wazon. Cały czas nie mogłam oderwać od jego warg, tak bardzo go pragnęłam, z każdą chwilą pocałunek był mocniejszy w końcu założyłam nogi na jego biodrach. Brunet posadził mnie na łóżku i poczułam jak wkłada rękę pod moją bluzkę. Złapałam jego nadgarstek i przerwałam pocałunek.

-Ruggero proszę nie.

-Za wcześnie? – Spytał chłopak. Zaśmiałam się.

-Nie tylko jesteśmy w szpitalu. - Chłopak roześmiał się po czym do mnie podszedł i szepnął:

-Dobrze, więc dokończymy później... - Poruszył zabawnie brwiami.

-To możesz pomarzyć, bo wcześnie nie wychodzę.

-Jak to? – W tym momencie wszedł lekarz. Dobrze, że nie wcześniej.

-Dzień dobry panno Sevilla. Mam dla pani świetną wiadomość.

-Tak, jaką?

-Może pani już dzisiaj wracać. – Ja wystrzeżyłam oczy, a Ruggero się zaśmiał.

-Co?!

-Nie cieszy się pani? Większość ludzi czeka, aż powiem, że mogą wracać.

-Ona się boi, proszę pana – Wtrącił się Ruggero.

-Rugge! – Krzyknęłam. Ale lekarz się uśmiechnął, chyba zrozumiał o co chodzi.

-Tylko wie pan, że nad dzieckiem ciąży wielka odpowiedzialność. Pacjentka ma może już dwudziestkę... rozumie pan, prawda? Z żoną nie ma łatwo. Kiedy będzie pan chciał wyjść z kumplami spyta: Gdzie ty idziesz? Podrywać lalunie? A o meczu w telewizorze może już zapomnieć. Teraz ciąży na panu klątwa seriali. – Wtrącił się lekarz.

-Przypominam, że ja tu jestem...

-Zaopiekuję się nią, obiecuję. – Lekarz się zaśmiał i wyszedł. – Choć pakujemy się.

-Nienawidzę Cię. – Powiedziałam naburmuszona. I wyjęła walizkę na łóżko.

-Wiem, zdążyłam to zauważyć kiedy rzucałaś we mnie poduszką. – Zaśmiał się, a ja razem z nim.

-Moja wina, że tam stałeś?

-A czyli teraz to moja wina?

-Cały czas była. – Poczułam jak łapie mnie w talii. Odkręcił mnie.

-Być może... ale przypomnę Ci, że coś mi obiecałaś...

-Powiedziałam, że możesz pomarzyć... a teraz daj mi się spakować.

Po kwadransie wreszcie byłam ubrana i spakowana. Ruggero wziął ode mnie bagaż i poszedł w stronę wyjścia. Ja poszłam za nim, ale podłodze pożegnałam się z lekarzem.

-Gdzie jedziemy? – Spytałam Ruggero kiedy weszliśmy do jego samochodu.

-Do domu.

-Nie rozumiem.

-Zrozumiesz jak zobaczysz. – Włączył silnik.

Wreszcie znaleźliśmy się pod jakimś blokiem. Ruggero poszedł do bagażnika, a ja wyszłam z samochodu i spojrzałam w górę budynku.

-Mieszkamy na samej górze. – Szepnął do mnie Rugge, który mnie przestraszył. Gdy zauważył, że się wzdrygnęłam zaśmiał się.

-Żartujesz?!

-Tak. – Powiedział uradowany. – Nasze mieszkanie jest przed ostatnie.

-Jak to nasze? Ruggero, to że się znamy długo... przecież nie jesteśmy parą.

-Nie? – Spytał zdziwiony. – Coś mi się wydaję, że lekarz miał rację.

-Weź przestań. – Walnęłam go w ramię. – Ja tak nie będę.

-Mhm... -Zaśmiałam się.

-Dobra, przestań marudzić i prowadź.

~~~*~~~

Już 2017, nowy rok - nowe rozdziały XD

KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

Ruggarol WRÓCISZ? ✖️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz