Chłopak cały czas trzymał nasze usta w pocałunku. Poczułam jak podnosi rękę i zabiera z mojej dłoni wazon. Cały czas nie mogłam oderwać od jego warg, tak bardzo go pragnęłam, z każdą chwilą pocałunek był mocniejszy w końcu założyłam nogi na jego biodrach. Brunet posadził mnie na łóżku i poczułam jak wkłada rękę pod moją bluzkę. Złapałam jego nadgarstek i przerwałam pocałunek.
-Ruggero proszę nie.
-Za wcześnie? – Spytał chłopak. Zaśmiałam się.
-Nie tylko jesteśmy w szpitalu. - Chłopak roześmiał się po czym do mnie podszedł i szepnął:
-Dobrze, więc dokończymy później... - Poruszył zabawnie brwiami.
-To możesz pomarzyć, bo wcześnie nie wychodzę.
-Jak to? – W tym momencie wszedł lekarz. Dobrze, że nie wcześniej.
-Dzień dobry panno Sevilla. Mam dla pani świetną wiadomość.
-Tak, jaką?
-Może pani już dzisiaj wracać. – Ja wystrzeżyłam oczy, a Ruggero się zaśmiał.
-Co?!
-Nie cieszy się pani? Większość ludzi czeka, aż powiem, że mogą wracać.
-Ona się boi, proszę pana – Wtrącił się Ruggero.
-Rugge! – Krzyknęłam. Ale lekarz się uśmiechnął, chyba zrozumiał o co chodzi.
-Tylko wie pan, że nad dzieckiem ciąży wielka odpowiedzialność. Pacjentka ma może już dwudziestkę... rozumie pan, prawda? Z żoną nie ma łatwo. Kiedy będzie pan chciał wyjść z kumplami spyta: Gdzie ty idziesz? Podrywać lalunie? A o meczu w telewizorze może już zapomnieć. Teraz ciąży na panu klątwa seriali. – Wtrącił się lekarz.
-Przypominam, że ja tu jestem...
-Zaopiekuję się nią, obiecuję. – Lekarz się zaśmiał i wyszedł. – Choć pakujemy się.
-Nienawidzę Cię. – Powiedziałam naburmuszona. I wyjęła walizkę na łóżko.
-Wiem, zdążyłam to zauważyć kiedy rzucałaś we mnie poduszką. – Zaśmiał się, a ja razem z nim.
-Moja wina, że tam stałeś?
-A czyli teraz to moja wina?
-Cały czas była. – Poczułam jak łapie mnie w talii. Odkręcił mnie.
-Być może... ale przypomnę Ci, że coś mi obiecałaś...
-Powiedziałam, że możesz pomarzyć... a teraz daj mi się spakować.
Po kwadransie wreszcie byłam ubrana i spakowana. Ruggero wziął ode mnie bagaż i poszedł w stronę wyjścia. Ja poszłam za nim, ale podłodze pożegnałam się z lekarzem.
-Gdzie jedziemy? – Spytałam Ruggero kiedy weszliśmy do jego samochodu.
-Do domu.
-Nie rozumiem.
-Zrozumiesz jak zobaczysz. – Włączył silnik.
Wreszcie znaleźliśmy się pod jakimś blokiem. Ruggero poszedł do bagażnika, a ja wyszłam z samochodu i spojrzałam w górę budynku.
-Mieszkamy na samej górze. – Szepnął do mnie Rugge, który mnie przestraszył. Gdy zauważył, że się wzdrygnęłam zaśmiał się.
-Żartujesz?!
-Tak. – Powiedział uradowany. – Nasze mieszkanie jest przed ostatnie.
-Jak to nasze? Ruggero, to że się znamy długo... przecież nie jesteśmy parą.
-Nie? – Spytał zdziwiony. – Coś mi się wydaję, że lekarz miał rację.
-Weź przestań. – Walnęłam go w ramię. – Ja tak nie będę.
-Mhm... -Zaśmiałam się.
-Dobra, przestań marudzić i prowadź.
~~~*~~~
Już 2017, nowy rok - nowe rozdziały XD
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
CZYTASZ
Ruggarol WRÓCISZ? ✖️
Fanfiction✖️ZAKOŃCZONE (...) Gdyż każdy lek nie właściwie stosowany zagraża twojemu życiu lub zdrowiu. Tym lekiem jest MIŁOŚĆ Mówią że miłość jest lekiem na wszystko. To prawda. Ale jest też niebezpieczna. Trzeba korzystać z umiarem.