Rozdział 32

1K 69 2
                                    

"Już ci nie ufam"
Te słowa zabolały tak samo mnie jak i jego. Chciałam się odwrócić i uciec, ale brunet trzymał mnie mocno nie dając mi swobody.
-Proszę zostaw mnie. Chcę o tobie zapomnieć. Nie chcę kolejny raz płakać po tobie. Dlaczego w ogóle wróciłeś?!

-Bo ciebie kocham.

-Ale ja ci nie wierze. Ja już nie wierzę w miłość, a wszystko przez ciebie. Zepsułeś to.

-To daj mi to naprawić.

-Nie mogę, po prostu nie mogę. Dla mnie to jest ciężkie. Zapomnij o mnie to ja zapomnę o tobie.

-Ale ja nie chcę o tobie zapomnieć, i ty też. Rozumiem, że cię skrzywdziłem dla tego chcę to naprawić.

-W tym tkwi problem, że NIE rozumiesz. Tak samo kiedy wyszedłeś z domu i pocieszałeś się Candelarią.

-Karol, ty też mnie nie rozumiesz

-A czyli wychodzi na to że to mija wina?! Wiesz odczep się ode mnie i daj mi święty spokój.

-Ale ja nie chcę.

-Mnie już nie obchodzi co ty chcesz. Puścisz mnie wreszcie? - Chłopak zabrał rękę, ja spojrzałam na niego. W jego oczach nie było już tego blasku. Odwróciłam się i odeszłam. Usłyszałam z tyłu huk walącego się kosza. Chciałam się odwrócić, ale nie zrobiłam tego tylko przyśpieszyłam kroku. W końcu zaczęłam biec. Nie zauważyłam że wbiegłam na ulicę. Ostatnie co słyszałam to pisk opon, a gdy się odwróciłam stojąc na ulicy zobaczyłam po raz ostatni Ruggero.

Potem ciemność i ogromny ból.
Po co miałam żyć? Bez niego to nie było by prawdziwe życie...

Ruggero:

Usłyszałem piskliwy dźwięk dobiegający z ulicy. Od razu wiedziałem co to oznacza. Zacząłem biec w stronę jezdni i ujrzałem coś co po prostu mnie złamało. Podbiegłem do dziewczyny, która leżała przed samochodem.

-Karol! - Ukucnąłem przy niej, klepiąc lekko jej policzek. - Proszę cię Karol, obudź się. Proszę. - Mówi się, że faceci nie płaczą, to nie prawda. Też mają uczucia, ale najczęściej nie chcą wyjść na mięczaków. Ale teraz miałem gdzieś czy ktoś będzie się śmiał, że płaczę. Płakałem, a łzy nie chciały przestać lecieć po moich policzkach. - Proszę Karol. - Szepnąłem, a następnie przytuliłem ją do siebie. Poczułem rękę na ramieniu, ale nawet nie miałem siły się odwrócić, jedyne co teraz widzieć to moją uśmiechniętą brunetkę. To wszystko moja wina, dlaczego przez moją głupotę muszą cierpieć inni?! To ja spowodowałem ten wypadek. To ja ją zabiłem.

-Ruggero, mogę ją na chwilę? - Usłyszałem cichy damski głos należący do Caroliny. Pokręciłem głową i jeszcze bardziej wtuliłem do siebie brunetkę, która leżała mi na kolanach. - Ruggero, proszę może ona wcale nie umarła, daj mi ją zbadać i zadzwonić na pogotowie.

Puściłem lekko dziewczynę, dając dostęp do Caroliny. Wstałem i odszedłem kawałek. będzie wszystko dobrze, będzie wszystko dobrze. Kurna nic nie będzie dobrze. Karol mi już nie ufa, więc mnie nienawidzi. Agustin będzie mnie traktował jak idiotę, który stracił najlepszą dziewczynę na świecie. Chociaż taka będzie prawda. jestem idiotą i straciłem dziewczynę, która nigdy nie była pierwszą lepszą, ani też nigdy nie była "łatwa". A Carolina... nie ma co o niej mówić. Będzie mnie nienawidziła tak jak Karol. ja to umiem spieprzyć sobie życie.

-Halo, pogotowie? - Usłyszałem głos Caroliny, dzwoniła do szpitala, ale po co? - Znajduję się na ulicy, 20 letnia dziewczyna została potrącona przez samochód. Czuję puls ale nie oddycha. - Puls?! Ona żyje?! Lekarz dał pewnie jakieś wskazówki, ponieważ Carolina słuchała przytakując głową. - Dobrze rozumiem. Dziękuję.

-Za ile będą? - Spytałem od razu gdy brunetka się rozłączyła.

-Za 10 minut. Pomożesz mi? - Kiwnąłem głową.

-Jasne, że to zrobię. W końcu to moja wina.

-Rugge, to był wypadek.

-Spowodowany prze ze mnie.

-Porozmawiamy o tym później, teraz trzeba pomóc Karol.

~~~*~~~
Może jakoś nie koniecznie wyszedł mi dobrze ten rozdział, ale przepraszam.
Mam nadzieję, że się podoba i niestety nie wiem kiedy dodam nowy rozdział.

KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

Ruggarol WRÓCISZ? ✖️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz