IV - Kallocain

516 37 3
                                        

 Anastazja kręciła się po Grimmauld Place kompletnie bez celu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

 Anastazja kręciła się po Grimmauld Place kompletnie bez celu. Siedziała tu już tydzień i powoli kończyły jej się pomysły na to, co zrobić z wolnym czasem, a raczej jego nadmiarem. Zawsze była pracoholiczką, więc stagnacja była dla niej nie do zniesienia. W kwaterze głównej Zakonu nagle zaczęło przybywać ludzi, których nie znała, ale którzy wyraźnie znali ją (a może już zaczynała popadać w paranoję?). Zaszywała się w bibliotece Blacków na długie godziny, unikając ciekawskich par oczu. Tonks niestety pojawiała się sporadycznie, a z nikim innym nie miała ochoty rozmawiać. Znowu zaczynała być pustelnicą.

Siostry, według postanowienia Dumbledore'a, zostały rozdzielone i dobrze ukryte – tak dobrze, że Anastazja nie wiedziała nawet, gdzie Snape odeskortował Tatianę. Swoją drogą, okropny nauczyciel eliksirów, który należy do obozu „tych dobrych"? Osobiście widziałaby go raczej jako Śmierciożercę.

Hrabina Oleńska wyruszyła z Moodym do Moskwy za tropem Dołohowa. Anastazja miała zamieszkać na Grimmauld Place 12 „tymczasowo", pozostawać pod czujnym okiem aurorów i nie kontaktować się z nikim przez sowią pocztę. Dołohow miał myśleć, że jego zamach się powiódł, a siostry... Starały się myśleć jak najmniej. Dla Anastazji izolacja stanowiła katorgę – nie mogła skontaktować się z profesorem Merrickiem, nie mogła obronić doktoratu... Nie miała swoich ubrań, ani nawet kociołka, żeby pobawić się eliksirami. Całymi dniami przetrząsała bibliotekę Blacków, od tygodnia chodziła w tej samej bluzie i miała szczerze dość.

– Czytasz tę samą stronę od pół godziny. – Syriusz Black wyrwał ją z zamyślenia. Stał w drzwiach biblioteki, oparty nonszalancko o framugę. Świdrował ją spojrzeniem, a ona udała, że wcale ją to nie peszy.

– Tak długo tu stoisz? – burknęła i rozprostowała przed sobą nogi. Zamknęła gruby wolumin i uniosła brwi, udając poirytowanie.

– Przechodziłem co jakiś czas... – Bez zaproszenia podszedł bliżej i usiadł obok niej na przeżartej przez mole kanapie, która kiedyś była czerwona. – Teraz jest nas tu dwoje – oznajmił nagle.

Anastazja nie cofnęła się przed nim. Była zbyt ciekawa – przerażona nową sytuacją i faktem, że wojna z Voldemortem właśnie stała się realna, to też, oczywiście, że tak... Ale umysł naukowca sprawiał, że świat przewrócony do góry nogami niekoniecznie musi być czymś złym – jak choćby nieoczekiwana niewinność Syriusza Blacka. To było interesujące. Była bardzo ciekawa całości jego historii. Jak dotąd trafiły do niej tylko strzępki.

– Nas dwoje?

– Przymusowych azylantów – uśmiechnął się przyjaźnie.

– Myślałam, że to twój rodzinny dom.

Syriusz skrzywił się wyraźnie.

– A ta wariatka z portretu na dole to moja matka, która wyrzeka się mnie co najmniej dwa razy dziennie, tak...

Siostry HexwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz