VI - Linnaea borealis

480 35 0
                                    

Anastazja nie spała niemal od dwóch dni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Anastazja nie spała niemal od dwóch dni. Nigdy nie sądziła, że postanowi zgłębić życiorys jakiejś paskudnej Śmierciożerczyni, ale dziennik Bellatrix, a szczególnie jej pełne jadu komentarze, wciągnął ją bez reszty. Nie mogła się oderwać od lektury. To było nawet lepsze od znalezionej w salonie „Powszechnej Encyklopedyji Orgelbrachta Uroków Tajemnych i Czarów Złowieszczych", która dotąd służyła jako podpórka złamanej nogi starego fotela. Bellatrix pisała dużo o swoich młodszych siostrach, z którymi miała niewiele wspólnego, ojcu, który zdawał się być ponurym tyranem, i matce, której nie obchodziło nic oprócz tego, co ludzie powiedzą. Anastazja zastanawiała się, kiedy i dlaczego Cyzia ze złośliwej donosicielki przeistoczyła się w Lodową Narcyzę, nie dziwiła się też czemu Andromeda uciekła z domu, by poślubić dobrodusznego Teda Tonksa.

13 grudnia 1968

Uwielbiam Slughorna! On jako jedyny docenia w pełni mój potencjał. Dzisiaj po zajęciach pozostawił mi do dyspozycji pracownię i mogłam spokojnie uwarzyć kilka mikstur na własny użytek. Przydadzą się akurat przed noworocznym przyjęciem u Malfoyów. Mam taką nadzieję, że pojawi się Dołohow! Nieważne. Nie napisałam tego! Zresztą, ostatnim razem widział mnie rok temu, na pewno mnie nie pozna... I przyprowadził wtedy ze sobą jakąś blond lafiryndę.

Anastazja sapnęła i zamknęła dziennik. Nie spodziewała się tu swojego... ojca. Nie spodziewała się też, że był łamaczem serc wśród Śmierciożerców. Wzdrygnęła się na samą myśl. Nie chciała o nim myśleć w ten sposób. Swoją drogą... Nie chciała o nim myśleć w ogóle, kropka! Technicznie rzecz biorąc Bella też nie była tu jeszcze Śmierciożercą... Nie! Nieważnie, nie czyta tego po to, by się do tych ludzi zbliżyć! To tylko... Research naukowy! Tak właśnie.

Była jednak zbyt ciekawska, by przestać czytać, szybko otworzyła pamiętnik znowu i przerzuciła do przodu kilka kartek, tylko pobieżnie rejestrując, że bal u Lucjusza był w istocie tak imponujący jak się spodziewano i wystawny jak zawsze, Dołohow, owszem, się pojawił i tym razem towarzyszyła mu... Anastazja poczuła, jak robi jej się zimno. „Jakaś ruda zdzira z obcym akcentem". Szybko porzuciła styczeń i przeszła do lutego, obiecując sobie, że nie będzie teraz o tym myśleć.

14 lutego 1969

Typowe. Ojciec postanowił zrobić mi niespodziankę na walentynki – niespodziankę bardzo w swoim stylu. Teraz już wiem, dlaczego ten szczwany lis kazał mi wracać na ferie do domu. Do uroczej do porzygu walentynkowej kolacji dołączył jego gość specjalny, a mój, jak się okazało, przyszły mąż: Evan Rottberg. Przyszły mąż! Nie wiedziałam, że jestem zaręczona, czyżby coś mnie ominęło?! Jak to miło z twojej strony, tatusiu, że raczyłeś mi go przedstawić przed ślubem! Jestem tak wdzięczna, że chyba cię z radości rozszarpię!

Cały wieczór siedziałam sztywna jak struna i poważna jak zawał serca. Nie dałam nic po sobie poznać, co chyba nieco zawiodło oczekiwania ojca. Widać liczył na jakąś gwałtowną reakcję z mojej strony, ale na jego nieszczęście jestem równie uparta, co on! Po wszystkim miał jeszcze czelność zapytać, co sądzę o „tym uroczym, młodym człowieku"! „Młodym człowieku"?! Ojcze, na Salazara, być może dla ciebie trzydziestopięciolatek jest młody, ale dla mnie to dziadyga! I pomyśleć, że dotąd naiwnie wierzyłam, że naszej rodziny nie dotyczy już to całe przeklęte swatanie za plecami! Chyba pójdę popracować nad eliksirami do Slughorna i planem jak skutecznie otruć ich obydwu.

Siostry HexwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz