IX - Kobiety u władzy

458 33 8
                                    

Drzwi frontowe zamknęły się za mistrzem eliksirów z takim hukiem, że gdyby w hallu były jakieś szyby, niniejszym zostałyby unicestwione

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Drzwi frontowe zamknęły się za mistrzem eliksirów z takim hukiem, że gdyby w hallu były jakieś szyby, niniejszym zostałyby unicestwione. Anastazja jednak zepchnęła całe to zajście gdzieś na dalszy plan swojej pamięci i padła babci w ramiona, przytulając ją mocno.

– Tak się cieszę, że wróciłaś!

Hrabina uściskała wnuczkę szybko, ale potem odsunęła ją od siebie delikatnie i złapała za obie ręce.

– Co. Ci. Strzeliło. Do głowy! Dziewczyno! – Patrzyła na nią chwilę surowo, mrużąc kocie, zielone oczy, z których dziwnym sposobem biła jednocześnie złość i troska. Oleńska potrząsnęła wnuczką lekko, ale potem znowu ją uściskała i pocałowała w czoło. Jej groźne spojrzenie przesunęło się tymczasowo na Billa, który wyprostował się nieco i odchrząknął, chcąc ukryć zakłopotanie. Wzrok hrabiny potrafił wywołać w mężczyźnie niezręczną potrzebę schowania się w mysiej dziurze albo wykonania żołnierskiego salutu, a żeby mieć pewność, że jest usatysfakcjonowana, najlepiej byłoby wykonać obydwa na raz.

– Chyba nie zostaliśmy sobie oficjalnie przedstawieni. – Madame Oleńska podeszła do Billa, wyciągając w jego kierunku rękę, na której ten, chyba po raz pierwszy w życiu, złożył z galanterią pocałunek. Anastazja stłumiła śmiech. Jej babcia miała szczególną moc, która nie miała nic wspólnego z magią. – Hrabina Dagmar Fiodorowicz-Oleńska.

– William Weasley. To zaszczyt, madame Oleńska.

Starsza pani patrzyła na niego chwilę, a on czuł, jakby jej wzrok zaglądał w każdy zakamarek jego umysłu. Niepokojąca kobieta. Jej spojrzenie przeniosło się znowu na swoją wnuczkę, co Bill przyjął z niejaką ulgą.

– To ten?

Ana uśmiechnęła się na wieść, że babcia najwyraźniej pamięta o małej (no dobrze, wcale nie tak małej) szkolnej obsesji Tatiany.

– Ten.

– Hm. Faktycznie rudy. – Hrabina odsunęła sobie krzesło i usiadła przy stole, ignorując zdumione spojrzenie Billa, który w zasadzie nie wiedział, co ma na to wszystko odpowiedzieć i czy właściwie w ogóle wymaga się od niego odpowiedzi.

– Moja kochana, wszyscy jesteśmy zgodni, co do tego, że ten wypad był wybitną głupotą... – Madame Oleńska wzięła w ręce pudełko ze skrytki Bellatrix i ostrożnie odwinęła białą, lnianą szmatę, którą było owinięte. Anastazja zbliżyła się z ciekawością, pamiętając jednak o systematycznym, skruszonym kiwaniu głową. – Niemniej jednak dobra robota. Merrick wyraźnie nauczył cię wszystkiego, co wiedział, chociaż w sumie jako twoja babcia nie wiem, czy mam się z tego cieszyć. Ale jako członkini Zakonu... – Ściągnęła lekko usta i kiwnęła krótko głową im obojgu. – Dobra robota.

Bill wyraźnie odetchnął i usiadł obok hrabiny. Anastazja natomiast przyjrzała się czarnemu pudełku, po czym parsknęła z niedowierzaniem.

– Chanel?

Siostry HexwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz