V - Keep a diary, and someday it'll keep you

461 37 2
                                    

Wbrew powszechnie krążącym opiniom, Narcyza Malfoy wcale nie była kobietą słabego charakteru

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wbrew powszechnie krążącym opiniom, Narcyza Malfoy wcale nie była kobietą słabego charakteru. Wręcz przeciwnie – była kobietą do bólu rozsądną. Podczas gdy każda inna normalna żona po ogłoszeniu przez męża chęci wprowadzenia potomka w kręgi Śmierciożerców niechybnie przydzwoniłaby rzeczonemu małżonkowi patelnią, Narcyza elegancko wytarła usta serwetką, zmarszczyła nos i wstała od stołu, ogłaszając, że ma migrenę i musi natychmiast się położyć. Być może jednak zawiniło tutaj elitarne wychowanie swojej córki przez państwa Black, w wyniku którego Narcyza w ogóle nie miała pojęcia, cóż to takiego patelnia.

Lucjusz Malfoy chodził po ogrodzie w tę i z powrotem, paląc cygaro i patrząc na pawie dla uspokojenia nerwów. Nie lubił, gdy jego żona unikała konfrontacji. Białe pawie Malfoyów były częścią Malfoy Manor od niemal sześciu pokoleń. Rzadkie i wyszukane ozdoby stanowiły kwintesencję słynnej rezydencji, która, dzięki wykwalifikowanej służbie i armii skrzatów domowych, chodziła jak w zegarku pod czujnym okiem Narcyzy.

Na tyłach domu, obok zakątka dla pawi, rozciągał się labirynt z żywopłotu, w którego centrum stała kamienna sadzawka z Wenus z Milo (w Luwrze została, rzecz jasna, tylko kopia). Zatrudniono osobnego ogrodnika do doglądania ogrodu zewnętrznego, a innego – w oranżerii na patio, która była oczkiem w głowie pani Malfoy. Lucjusz sprowadził dla niej najrzadsze (i najdroższe) gatunki lilii wodnych – jej ulubionych kwiatów. Sztab pokojówek, kucharzy i lokajów (i swego czasu również guwernerów) pilnował, by pani domu nigdy nie kłopotała się trywialnymi sprawami, takimi jak gotowanie, sprzątanie czy wychowywanie dziecka. Nic więc dziwnego, że w sprawie swojego małżeństwa Narcyza była rozsądna, wszak od maleńkości jej rozsądek był ćwiczony przez najlepsze guwernantki jakie mogły kupić pieniądze Cygnusa Blacka.

– Ojcze? – Draco podszedł do Lucjusza, przerywając jego zadumę.

– Czego chcesz, Draco? – Malfoy senior nie spojrzał nawet w stronę syna, niezadowolony z towarzystwa. Widział, że Draco kiepsko ukrywa swój konflikt wewnętrzny. Lucjusz był coraz bardziej poirytowany. Wolał, gdy jego decyzje były przyjmowane przez aklamację.

– Nie... Nie chcę. Nie jestem pewien, czy chcę. To znaczy...

– Draco. – Lucjusz zgasił cygaro w kryształowej popielniczce. Draco wzdrygnął się odruchowo, gdy ojciec posłał mu dobrze znajome, zimne spojrzenie, które zawsze wróżyło coś nieprzyjemnego. – Ta sprawa nie podlega dyskusji. Klamka zapadła.

– Ojcze...!

– Dopóki mieszkasz pod moim dachem, ja decyduję, czego chcesz – powiedział swoim najbardziej spokojnym tonem, który paradoksalnie najbardziej w nim przerażał. Jego syn chyba nigdy w życiu nie słyszał, by ojciec kiedykolwiek podnosił głos. – Rozumiemy się?

Draconowi nie pozostało nic innego, jak kiwnąć głową, ukłonić się sztywno i wrócić do swoich spraw. Ale, na nieszczęście Lucjusza, nie tylko Harry Potter posiadał bardzo troskliwego chrzestnego. Draco mógł być posłusznym synem swojego ojca, ale posłuszeństwo pozostaje sprawą względną, kiedy jest się Malfoyem...

Siostry HexwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz