VII - You Stole My Cauldron But You Can't Have My Heart

450 31 8
                                    


Znoszenie Snape'a w Hogwarcie to jedno

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Znoszenie Snape'a w Hogwarcie to jedno. Jego zgryźliwe i pełne niezadowolenia wpadanie i wypadanie z zebrań Zakonu w każdy czwartek to drugie, ale, na wszystko, co dzielne, czerwone i gryfońskie!, tolerowanie go dwadzieścia cztery godziny na dobę w czasie wakacji to już całkiem inna para kaloszy! Kiedy Harry dowiedział się o przedłużonym pobycie swojego „ulubionego" nauczyciela na Grimmauld Place 12, nie dało się z nim wytrzymać. Ron Weasley, oczywiście w napadzie solidarności, przedstawiał sobą niemal identyczne objawy: podirytowanie, burkliwość i odpowiadanie na pytania Hermiony monosylabami. Teoretycznie rekonwalescencja Snape'a miała pozostać tajemnicą, ale Złota Trójca nigdy nie zostawała długo niedoinformowana, zresztą... Syriusz (niewątpliwa gryfońska solidarność była wręcz zaraźliwa) też nie krył się ze swoim niezadowoleniem z powodu nadprogramowego lokatora.

– Odniosłam wrażenie, że lubisz gości. Nie wiem po co te nerwy. – Anastazja z nieznośnym spokojem myła w kuchennym zlewie fiolki i próbówki do eliksirów, podczas gdy Syriusz dyszał nad nią wściekle. – Syriuszu, nie wyglądasz atrakcyjnie, kiedy nozdrza ci tak falują.

– Nic mnie to nie obchodzi jak wyglądam! Masz się go natychmiast pozbyć, kobieto! Co ci strzeliło do głowy?! Niańczyć Smarka! U mnie w domu! Też coś! – Black zamachał rękami, po czym posłał siedzącemu przy stole Mundungusowi spojrzenie nagłej śmierci numer dziesięć, gdy ten głośno wysiorbał resztkę herbaty z wyszczerbionego kubka. Nieświadomy grozy swego czynu Fletcher spokojnie wygładził dzisiejszego „Proroka Codziennego" i dolał sobie więcej herbaty. I znowu siorbał. Syriusz wydał z siebie bliżej niezidentyfikowany odgłos bliskoagonalny i zamachał rękami.

– Syriuszu, przecież on tam nikomu nie przeszkadza, a nie jest w stanie nigdzie iść. Rzucili na niego co najmniej cztery Cruciatusy!

– Ach, ci przyjaźni Śmierciożercy i ich zebrania Koła...

– Dung, nie wtrącaj się! – warknął Syriusz, po czym wrócił do świdrowania panny Hexwood nienawistnym wzrokiem. Anastazja, doświadczona humorami swojej siostry, już nie takie rzeczy znosiła, więc pozostawała całkowicie opanowana. Sięgnęła po wiszącą za panem domu ścierkę, ale ten zerwał ją z haka pierwszy i wymierzył w nią zaciśniętą pięścią. Przewróciła oczami i poprawiła okulary.

– Syriuszu? Chcesz mi coś powiedzieć?

– Żebyś wiedziała, że bardzo chcę ci coś powiedzieć!

– Za pomocą różowej ścierki w stokrotki?

– Co?! Ja...! To ścierka Molly! Nie zmieniaj tematu, podła wiedźmo! Już ja dobrze wiem, co uknułaś!

– Och, czyżby? – Uśmiechnęła się nieco złośliwie. Syriusz i jego wyżywanie się na niej działało jej już na nerwy. Od dwóch dni chodził zły jak gryf z kolcem w łapie i tylko czekał, by się na kimś wyładować. Wszyscy wiedzieli, że tym, na kim chciał się wyżyć najbardziej był Snape, ale ze względu na jego stan zdrowia Syriusz dostał na to swego rodzaju niespisany zakaz od Dumbledore'a. – Oświeć nas. Ja i pan Fletcher z pewnością umieramy z ciekawości. Panie Fletcher? – Mundungus obronnie zasłonił się „Prorokiem", wyrażając swoją neutralność w tej sprawie strategicznie umiejscowionym siorbnięciem.

Siostry HexwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz