Draco pov:
Siedziałem znudzony na ławce. Miałem już wszystko, co było potrzebne (albo i nie), do rozpoczęcia nauki na drugim roku w naszej pięknej szkole dla czarodziejów, o ślicznej nazwie- Hogwart. Miejsce to nie było najlepsze, a przynajmniej twierdził tak mój ojciec. Chciał mnie wysłać do jakiegoś Druma? Drampsanu? Dumstrangu? Nie ważne. Dobrze, że mama myśli i nie zgodziła się, abym pobierał tam naukę. Zacząłem myśleć o tym jakie wyzwania będą czekały na mnie podczas najbliższych 10 miesięcy. Z zamyślenia wyrwał mnie znajomy głos.
Hej, Malfoy.
Usłyszałem i zamarłem. Pomyślałem zaraz.
Czy to Granger? To niemożliwe.
Uniosłem oczy i zobaczyłem dziewczynę. Całkiem ładną dziewczynę w moim wieku. Miała proste, czarne włosy i piękne zielone oczy. Jej mały zadarty nos dodawał jej zadziorności, co podkreślały popękane usta. Musiała być wysportowana, ponieważ miała niezłe mięśnie. Przyniosłem wzrok na ubrania szkolne, a było tam... Logo Puchonów? Szanuję ich, ale sądzę, ze zostałbym wydziedziczony gdybym tam wylądował. Dla mojego ojca ten dom jest gorszy od Gryffindoru, nie wiem jednak dlaczego. To skutek wychowania lub obsesji na punkcie Salazara Slytherina.
Witam panią. Niestety nie mogę z tobą rozmawiać, ponieważ a) mój ojciec mnie zabije, b)mój ojciec Cię zabije, postaram ponieważ sądzę, ze możesz być nawet McGonegall i chcesz wyciągnąć ze mnie informacje c) nie znam Cię oraz nie chce tego zmieniać.
Zakończyłem swój monolog i spojrzałam wyniośle na dziewczynę.
Draco, masz rację. Nie powinniśmy teraz ufać nikomu, w końcu nie mogłam do Ciebie pisać z paru powodów. Nie bój się o sowę... Zajmuję się nią jakby była moja. Do zobaczenia w pociągu.
Powiedziała czarnowłosa i uśmiechnęła się lekko. Przypominało mi to kogoś. Tylko jedna ze ślizgonek okazywała w taki sposób swoje uczucia i często widziałem u niej taki wyraz twarzy podczas powtarzania z jej notatek lub podczas obiadów w Wielkiej Sali. Przypomina mi się wtedy jej ulubione danie. Krem z brokułów podany z grzankami, a na deser czekoladowe ciasto z kawałkami truskawek.
Granger?
Nie powinniśmy. Do zobaczenia.
Usłyszałem po czym zobaczyłem jak oddała się szybko w kierunku Esów i Floresów, a po chwili straciłem już ją z zasięgu wzroku. Zrobiło mi się przykro, ale musiałem to ukryć ponieważ zauważyłem mamę. Nie chciałem jej dołować- na codzień mieszkała z ojcem i chciałem jej to jakoś wynagrodzić.
Hermiona pov:
Siedziałam pod księgarnią. To miejsce mnie uspokajało. Wszędzie pachniało pergaminem i świeżym tuszem. Weszłam do środka i zobaczyłam uśmiechniętą Tonks.
Ucieszysz się dziecinko! Kupiłam wszystkie wypisane na kartce przez Ciebie książki! Zostaną dostarczone do mojego domu jutro rano. Musisz być zadowolona z ogromnej pensji swojej mamy, bo w końcu możesz mieć całą bibliotekę własnych książek. Nie patrz się tak na mnie. Wiem o czym marzysz. Pójdziemy jeszcze dzisiaj do mugolskiego Londynu. Potrzebujemy kilku rzeczy. Obiecuję, ze jeśli wytrzymasz kilka godzin ze mną na zakupach dam Ci 10 galeonów na nowe książki!
Dziękuję Tonks. To naprawdę miło z twojej strony, ale musisz pamiętać żeby wymienić galeony na funty. Musimy iść do banku!
Zasmiałam się pod nosem i spojrzałam na wściekle różowe włosy aurorki. Dobrze, że była w doskonałym humorze. Może uda mi się wcześniej wyrwać do księgarnii?
CZYTASZ
'I'm just a teenage dirtbag, baby' #Dramione
Fiksi Penggemar'I'm just a teenage dirtbag, baby'... Los krzyżuje losy uczniów Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Nauka, quiddich, przyjaźń, zdrady, rozstania i powroty są często powodami zmartwień młodych uczniów. Czy będzie tak w przypadku pary przyja...