Rozdział 1

158 17 2
                                    


-Mamo? Gdzie jesteś? Możesz mi powiedzieć kogo na mnie znowu nasłałaś?

-Tym razem to nie ja a ktoś inny.

-Taaa....,ok, to kiedy mam go poznać żeby móc go od razu spławić?

-Nie odtrącaj go od razu, zobaczysz że on jest wyjątkowy.

-Mamo czy ty nawet zza drugiej strony musisz coś kombinować i mnie swatać? Zawsze musisz wiedzieć lepiej i co jest dla mnie najlepsze jakbym nie mogła sobie radzić sama, nie mogę i nie chcę się z nikim wiązać i dobrze wiesz dlaczego.

-On jest inny, uwierz mi.

-Czyli taki jak ja? Potrafi się z wami wszystkimi komunikować jak ja? I potrafi zabierać ból?

-Przekonasz się jeśli dasz temu szansę się rozwinąć, musisz być cierpliwa, nie będzie łatwo ale oboje sobie poradzicie.

-Skąd ty tyle wiesz? Dlaczego ja tak nie mogę? Czy moje zdolności są aż tak ograniczone, albo może jest jakiś włącznik żeby włączyć i wyłączyć to coś we mnie?

-Córeczko....

-Wiem, wiem mamo, potrzebuję cię, chciałabym móc być normalną, akceptować to kim i jaka jestem, i tak było zanim odeszłaś.

-Przecież ci już powiedziałam że matka nigdy nie zostawi swojego dziecka nawet po śmierci, a śmierć to żadna granica jeśli się kogoś kocha.

-Tak wiem, ale sama przyznaj że jednak jest jakaś granica skoro widuję cię coraz rzadziej albo wcale, nic mi się nie śni, nie widzę nikogo z drugiej strony prócz ciebie, nawet nie widuję moich znajomych choć są żywi, ja nie wiem czy ja jestem żywa.

-Kochanie, oczywiście że jesteś żywa i piękna, mądra mój kwiatuszku, świetnie sobie radzisz.

-Nie mamuś, ja sobie nie radzę, jeśli tak to ma wyglądać i całe moje życie to ja dziękuję za taki dar, jeśli nie mogę komuś pomóc albo zrobić czegokolwiek ze swoimi umiejętnościami.

-A jak ten Christopher o którym mi mówiłaś?-zapytała mama Nadii próbując zmienić temat

-A co ma być? Rzadko się widujemy, on jest zapracowany, ja też, dobrze nam się gada przez telefon, jest w porządku, słucha, rozumie i w ogóle ale....

-....to nie jest to, zgadza się?

-Sama już nie wiem co jest czym, ja chyba sobie daruję.

-Nie mów tak i nie poddawaj się, będzie dobrze zobaczysz.

-Nic już nie będzie dobrze, chyba. I wiesz też, że...,Mamo? Mamo! No nie znowu! Nienawidzę kiedy tak znika kiedy mam coś jeszcze do powiedzenia, zaraz, która to godzina? Nawet nie ma jeszcze dziesiątej, a Christopher nie dzwonił, w sumie nie mam pretensji, jest jak jest w końcu nie jeden współczesny związek lub też nie-związek tak wygląda.

Dziewczyna nie mogąc zasnąć chwyciła po ulubioną książkę o silnych mężczyznach nie z tego świata i kobietach o nadzwyczajnych zdolnościach jak ona z tego świata, jednak czytanie nie trwało długo bo widzenie z mamą wyczerpało jej energię jako media, co spowodowało z kolei że odpłynęła znów do krainy snów, gdzie wszystko mogło być możliwe, choć w słowniku Nadii coś takiego jak możliwe nie figurowało.

We śnie otaczała ją ciemność, w której widoczny był tylko skrawek światła wystający jakby spod drzwi które były uchylone a przynajmniej tak się wydawało, chciała ich dotknąć, sprawdzić czy są prawdziwe, podejść sprawdzić co jest za nimi gdyby nie wcześniejsze dudnienie w nie. Ulegając pokusie otworzyła je nieznacznie by móc choć przez chwilę zobaczyć kto jest za nimi i kiedy już zobaczyła wszystko zaczynało nabierać sensu.

„(Nie)zwykłe....?...."Where stories live. Discover now