Rozdział 5

102 10 1
                                    

Budzę się pierwsza, Adam jeszcze śpi a mnie ciśnie pęcherz, wykradam się więc z łóżka i idę do łazienki na palcach, potem podchodzę do szafki gdzie trzymam ręczniki i wieszam je przy prysznicu zaczynając się rozbierać. Po kilku sekundach jestem już po prysznicem gdzie powracają wspomnienia tego jak mył i dotykał mnie Adam, myjąc się błądzę dłońmi po swoim ciele, tak uwrażliwionym jak jeszcze nigdy, jedną rękę kieruję w moje intymne miejsce, w którym były palce Adama i zaczynam powoli delikatnie pocierać to miejsce, dotykać się tam, nigdy nie sądziłam że samej to robiąc może też być przyjemnie, jednak przerywam sprawdzając czy nikogo nie ma, nie mogę długo wytrzymać więc wracam do poprzedniej czynności, czuję się jak niegrzeczna kobieta albo zbrodniarka której akurat ta zbrodnia się podoba. Wsuwam głębiej palec potem dwa i cichutko pojękuję.

-O tak, jeszcze trochę...., o Boże taaaaaaaaaaaaak..........- i padam na kolana wykończona, odczekuję kilka chwil by odzyskać oddech i naprawdę zaczynam się myć.

Po jakichś może 15 minutach wychodzę z łazienki a przynajmniej miałam wyjść gdy zatrzymała mnie swoim spojrzeniem i postacią Adam, ze złożonymi rękami na piersi z pociemniałym pożądliwym spojrzeniem i leniwym pewnym siebie uśmieszkiem a ja czuję się jak nakryta na gorącym uczynku, skarcona dziewczynka, więc zwieszam głowę i usiłuję przejść obok bez słowa. Kiedy jestem już niemal ubrana i gdy zamierzam zrobić makijaż, czuję za sobą Adama i jego wciąż mokre po prysznicu, przepysznie pachnące ciało, przesuwa nosem po mojej szyi a ja nie mogę nie przymknąć powiek.

-Dobrze się bawiłaś?

-C...co?

-Pod prysznicem?

-A ty?

-Nie bez ciebie skarbie. Spodobało ci się bycie niegrzeczną.

-To ty tak twierdzisz.

Zabieram kosmetyczkę i idę do łazienki gdzie zamykam się od środka by mieć spokój a zza drzwi słyszę jego śmiech, och...., nienawidzę go i nienawidzę tego, że on ma rację. Ma rację, właśnie, zależy w czym i tak niewiele wiem i nie wiem czy mogę mu ufać, choć moja świadomość krzyczy: żartujesz sobie?

Po upływie niemal 10 minut w kuchni czeka na mnie śniadanie i Adam nonszalancko oparty o blat kredensu trzymający kubek z kawą, na jego widok zamieram i chyba się zapowietrzam, czemu to pomieszczenie wydaje się być coraz ciaśniejsze? Może powinnam wychrzanić wyspę kuchenną by zwiększyć przestrzeń albo coś? Jednak nie to na tyle zajmuje mój umysł ale i mnóstwo pytań kłębiących się we mnie, ale może lepiej że nie mam odwagi ich zadać on i tak wkrótce odejdzie, oni wszyscy odchodzą.

-Nigdzie się nie wybieram skarbie.-rzekł nagle jakby słyszał moje myśli.

-Nie masz jakiegoś innego miejsca na świecie gdzie mógłbyś irytować inne swoje panienki?

-Ty jesteś moja, i to jest moje, to znaczy nasze miejsce na świecie.

-Chyba nie zrozumiałeś o co mi chodzi.

-Owszem zrozumiałem. Więc..., jest coś jeszcze co chcesz wiedzieć?

-Żeby tylko...-mruknęłam do siebie pod nosem.-Właśnie o to chodzi, o to miejsce na świecie, w wielu takich miejscach byłeś?

-A ty skarbie?

-Nie uczyli cię że nie należy odpowiadać pytaniem na pytanie? Poza tym po co pytasz skoro wiesz o mnie chyba już wszystko? Dobrze wiesz, że nie stać mnie na przebywanie w innych miejscach na świecie, mam pracę, rachunki, mieszkanie, za które trzeba płacić i z czegoś trzeba żyć, ty możesz sobie na to pozwolić bo jesteś kim jesteś i nie musisz się o nic martwić, a ja od zawsze muszę walczyć. Wystarczą mi zdjęcia w internecie czy pocztówki od przyjaciółek kiedy wyjeżdżają w jakiejś miejsca.

„(Nie)zwykłe....?...."Where stories live. Discover now