Nadia
Minęły już 4 dni, chodzę do pracy, spotykam się z koleżankami, które żałowały nieobecności Adama, więc gdy o nim wspominały ja wcześniej się zrywałam wymyślając różne wymówki.
W mieszkaniu dopadała mnie chandra, wszędzie było czuć zapach Adama, tęskniłam za nim, co nie zmienia faktu tego co mi zrobił, wmieszał się między mnie i dziadka, nie dał mi niczego załatwić, potraktował mnie jak dziecko które nie dałoby sobie rady. Ale może jednak miał rację, może też babcia ją miała, może aż tak mu na mnie zależy, że nie chciał mnie narażać? Taaa...jasne i co jeszcze? Powinien był pozwolić mi się z tym zmierzyć. Teraz go tu nie ma, odzyskuję swoje życie, nie potrzebuję go.
Już miałam wstać z kanapy i iść umyć kubek po herbacie do kuchni, zawróciło mnie pukanie do drzwi. Była godzina 21, nikogo nie zapraszałam więc któż to mógłby być o tej porze? Nieważne, może sobie pójdzie. Pomyślałam,wzruszyłam ramionami i przeszłam do zamierzonej czynności, ale pukanie nie ustąpiło, co mnie jeszcze bardziej zirytowało, jeśli to dozorca albo dziewczyny uduszę.
Szybkimi krokami w kilka sekund znalazłam się przy drzwiach a w nich..., to co zobaczyłam, a raczej kogo, zamurowało mnie...Mama...w swojej żywej postaci, Adam mi ją zwrócił.
-Nie przywitasz się? A może mam sobie pójść?
-Nie, chodź-powiedziałam i wciągnęłam ją do środka zamykając drzwi a potem rzuciłam się w jej objęcia- Mamusiu, tak tęskniłam, dlaczego tak długo cię nie było? Gdzie byłaś, co robiłaś? To przez Elijasa tak? Opowiadaj co się działo?
-Kochanie spokojnie, najpierw daj mi odetchnąć i usiądźmy zanim mnie udusisz.
-Och, wybacz.-odpowiedziałam i odsunęłam się na odległość wyciągniętej ręki.- Nie mogę uwierzyć, jakaś ty piękna Mamo, taka idealna.
Mama obdarzyła mnie ciepłym uśmiechem i błyskiem w oczach. Pociągnęłam ją za ręce i usiadłyśmy i znów się w nią wtuliłam.
-Było trochę zamieszania jak ukarano twojego dziadka,pytania,przesłuchiwania, szukanie dowodów,i osób takich jak ty.
-Takich jak ja? To znaczy, że ja nadal...?
-Tak córeczko.
Spochmurniałam na tę myśl, bo po co mi było widzenie duchów czy aniołów skoro miałam mamę, a właśnie mamę...
-Dali ci coś w rodzaju urlopu Mamo czy naprawdę cię wypuścili?
-Zostaję skarbie, nigdy cię już nie opuszczę.
-Och Mamo.-wykrzyczałam z euforią i objęłam ją znów.- Znów możemy żyć tak jak chciałyśmy,
Ty i ja i nikt więcej. Będziemy żyły ludzkim życiem, bez tych nienormalnych głupot.
-Córciu...posłuchaj, dzięki tym głupotom mogłam być przy tobie, dzięki nim poznałaś...
-Mamciu proszę nie kończ, nie chcę o nim słyszeć. Mało brakowało a nigdy nie zobaczyłabym dziadka, nie spojrzałabym w oczy osoby, która zniszczyła wielu osobom życie, nie dał mi się rozprawić z nim do końca, potraktował mnie jak...
-Niesforne dziecko?
-Właśnie.
-Jest tak samo zły na ciebie, niekiedy gdy kogoś kochamy i chcemy kogoś chronić nie myślimy o konsekwencjach.
-Nie broń go Mamuś, nie zasłużył na to.
-Wiem, że jesteś na niego zła, ale za jakiś czas spojrzysz na to z innej perspektywy.
YOU ARE READING
„(Nie)zwykłe....?...."
FantasyDziewczyna niby jak wszystkie inne...On niby mężczyzna jak wszyscy inni, a jednak anioł...i to dosłownie...,wszystko co niemożliwe staje się możliwe...lecz czy aby na pewno...?...