Rozdział 14

63 6 0
                                    

Jesteśmy na tym piaszczystym pustkowiu, czujni, nie wiedzący co może się wydarzyć, czy pan starszy przyjdzie sam czy też sprowadzi pomocników? Nigdy nie sądziłem, że mógłbym walczyć ze swoimi ludźmi, wśród których przebywałem tyle czasu. Jest słonecznie i gorąco i to tak, że nawet Eijas się przebrał w koszulkę koloru czarnego, która opinała wszystkie jego mięśnie, aż niemal nie poznaję w nim tego dyplomaty. Ja Mam na sobie koszulkę, w której poznałem Nadię, ona przyniesie mi szczęście wiem to, bo wtedy mi je przyniosła. Patrzymy wokół siebie i na niebo, czekamy czy pan starszy robol, bo inaczej nazwać go nie można. Niepokoję się też o moją kobietę, uśpiłem ją ale ona jest silna i ćwiczyła ostatnio, może się obudzić w najmniej odpowiednim momencie.

-Adam, gdzie ty znowu bujasz? Skup się, żebym potem nie musiał wlec twojego skopanego tyłka do twojej kobiety.-warczy mój druh.

-Bez obaw cały czas tu jestem, zobaczysz że szybko to załatwimy. Zaproszenie wysłane, wystarczy tylko czekać na gościa honorowego.

-Coś ty taki pewny siebie co? Módl się, żeby nasze panie nie zechciały tu dołączyć.

-Jak tak bardzo cykasz to leć do nich, dam sobie sam radę.-dowcipkuję.

-Żeby cała chwała się tobie dostała? Jeszcze czego.-prychnął z uśmiechem.

-Przyznaj się, że chcesz zaimponować mojej teściowej, a może nie tylko jej?

-Czy to ma jakieś znaczenie? I tak nie ma na nic szans.

-Kochasz ją, prawda?

-Hmm?

-Zoe? Pokochałeś ją prawda?

Elijas nie odpowiedział, tylko odwrócił wzrok i ruszył do przodu, nie ze mną te numery, złapałem go za ramię i zatrzymałem.

-Adam, nie ma o czym mówić.

-Ma, jesteśmy przyjaciółmi, wiem że nikogo byś nie skrzywdził, i jeśli wrócimy z tego pustelniczego bagna żywi, zobaczysz że Nadia zmieni zdanie, już moja w tym głowa. Ona chce by matka była szczęśliwa, a ona jako córka jest zazdrosna i boi się że znów zostanie sama bez matki.

-Nigdy bym jej tego nie zrobił, trenowałem ją co znaczy że w jakimś stopniu mi zaufała, nie robiłem tego by zbliżyć się przez nią do Zoe. Cały czas gdy Nadia trenowała motywowała się tym, jakby to powiedzieć... już wiem...skopanie ci tyłka za wywrócenie jej życia i wchrzanienie się do niego z buciorami to dla niej będzie przyjemność.

To takie plany ma moja królowa, no proszę, aż się uśmiechnąłem na tę myśl, ledwie wczoraj powaliła mnie na kolana dosłownie sobą i jeszcze jej mało? Oj to będzie rozkosz. Ten kij ma dwa końce maleńka.

-Co jeszcze moja królowa powiedziała?

-Ma być wersja ocenzurowana czy raczej ta mniej przyjemna?

-Powiedz, że żartujesz?- patrzyłem na niego z wyczekiwaniem-Elijas...!

Roześmiał się dzięki Bogu, aż mnie kusiło by mu przywalić.

-Jest zagubiona, pojawiłeś się w jej życiu, w pracy, ma poczucie utraty kontroli nad swoim życiem, nad samą sobą, i tak ma problemy ze sobą, z zaakceptowaniem tego kim jest i jaka jest, po śmierci Zoe i tak trudno było jej się podnieść do kupy. Po tym co przeżyły przez jej ojca...

-Wiem coś na ten temat, nigdy nie chciałem aż tak jej wystraszyć. Wiem że powinienem dać jej czas, przestrzeń, ale bracie jak matkę kocham nie mogę, z nią wszystko jest lepsze, nie mogę tego stracić.

„(Nie)zwykłe....?...."Where stories live. Discover now