Rozdział 17

50 6 0
                                    

Perspektywa Nadii i Adama

-Musimy porozmawiać...-mówię do mężczyzny siedzącego na moim łóżku mierzącego mnie wzrokiem.

-Co chcesz wiedzieć?

-Wszystko, najlepiej od początku.

-To nie był przypadek, że wybrano mnie dla ciebie i ciebie dla mnie.

-Jak to?

-Po tej aferze z twoim dziadkiem rozmawiałem i twoją mamą i z moimi rodzicami. Ktoś tam musiał wiedzieć, że twoja mama umrze gdy będziesz mała, że będziesz potrzebowała opieki.

-Chcesz powiedzieć, że specjalnie mi ją zabrano? Przecież to niedorzeczne!

-Kochanie uspokój się i daj mi dokończyć.-odpowiadam na jej wybuch, biorę jej malutkie dłonie w moje ręce i całuje obie.- Zostałem stworzony dla ciebie, tak jak ty dla mnie, jestem twoim przeznaczeniem tak jak ty moim.

-Mama wiedziała?

-Tak, ale dowiedziała się trochę później, dlatego przez pierwsze dwa lata po jej śmierci kazano mi cię obserwować. Wiem, że to brzmi śmiesznie i z jakiegoś horroru o psychopatach, ale jak ty byłem pewien, że chodzi o dbanie o interesy twojego dziadka i obserwowanie innych osób z takimi zdolnościami paranormalnymi jak ty, każda osoba ma przypisanego opiekuna i obserwatora w jednym. Moja misja nie miała z tym nic wspólnego, co dziwne nigdy nie przypisywali mnie do nikogo innego poza tobą, twój dziadek zainteresował się tym jak zacząłem do ciebie przychodzić.

-Jak mogli mi to zrobić? Skazać mnie na takie cierpienie, na przejście koszmaru przez te wszystkie lata gdy byłam sama i gdzie ty byłeś?

Nadia zerwała się z miejsca objęła się ramionami i podeszła do przeciwległej ściany przy szafie, oparła czoło o ścianę i zaczęła chlipać, podszedłem więc i objąłem ją. Próbowała się wyrwać więc szybko odwróciłem ją przodem do siebie i trzymałem tak by nie mogła mnie uderzyć ani odepchnąć, szarpała się przez dłuższą chwilę dopóki się nie zmęczyła. Wziąłem ją potem na ręce i posadziłem sobie na kolanach siadając przy tym na fotelu w rogu pokoju obejmując ją ciasno.

-Chciałem zejść, przez ostatnie dwa lata nie robiłem nic innego tylko błagałem bym mógł być przy tobie, ale kazano mi czekać aż będziesz gotowa poznać prawdę o sobie, o świecie z którego pochodzę.

-Przecież wiesz, że nie chciałam znać twojego świata.

-Wiem skarbie.- nieco mnie to zabolało, przyznaję, ale rozumiem ją, ona ma prawo do normalnego życia i podaruję jej je i spędzę z nią resztę mojego życia jako śmiertelnik bo taką podjąłem decyzję.

Chciałem by Nadia się mną interesowała i moim życiem, ale dość przeszła, a ja zdążę jej kiedyś opowiedzieć.

-Mieli w planach oddać mi Mamę czy tak jak w twoim przypadku mieli ją dać Elijasowi a jego mamie?

Zamilkłem, nie potrafiłem znaleźć sensownej odpowiedzi, wyrządzono mojej ukochanej krzywdę, jej matka ledwo wróciła i ponownie może ją stracić, bo nie będzie żyła wiecznie i na dodatek jeszcze mój najlepszy przyjaciel.

-Powiedz coś!-wykrzyknęła patrząc na mnie. Jedyne co mogłem zrobić to pogłaskać ją, zbliżyłem nasze twarze i pocałowałem ją czule.

-Nie wiem jak było w przypadku twojej mamy, naprawdę nie wiem, Elijas ani ona też nie wiedzą, ale powiem ci jedno, znam mojego przyjaciela jakiś czas i on nigdy nie chciał zbliżyć się do żadnej kobiety, zwłaszcza takiej która nie urodziła się aniołem, powiedzmy że miał kompleks wyższości.

„(Nie)zwykłe....?...."Where stories live. Discover now