Zayn
Po osiemnastej pojechałem do szpitala. Gdy wszedłem do środka okazało się, że Louis wraz z Harrym są już na miejscu. Czekali na korytarzu.
- Widzieliście się z nim? - zapytałem.
Obaj pokręcili głowami. Spojrzałem na korytarz znajdujący się za szklanymi drzwiami. Właśnie szedł w naszą stronę mężczyzna.
- Możecie go zobaczyć - powiedział lekarz, kiedy znalazł się przy nas - Tylko musicie założyć odpowiednie okrycie.
Poszliśmy za nim. Gdy odpowiednio się ubraliśmy, zaprowadził nas pod właściwą salę. Wnętrze pokoju widać było z korytarza przez szklaną szybę.
Na łóżku w śnieżnobiałej pościeli, podłączony do przeróżnych aparatów, urządzeń leżał blondyn. Był bardzo blady. Przykryty został tylko do połowy przez co widać było na jego ciele liczne siniaki i zadrapania. Twarz wyglądała podobnie. Wokół głowy miał zawinięty bandaż z licznymi opatrunkami. Lewą rękę miał w gipsie. Wyglądał całkiem inaczej. Na jego twarzy nie widać było szerokiego uśmiechu, który cały czas mu towarzyszył. Wiecznie wesoły i roześmiany, teraz leżał bezwładnie. O tym, że wciąż żyje świadczyła aparatura.
- Możemy wejść do środka? - zapytałem.
- Tylko na chwilę - zastrzegł - Pięć minut.
Pokiwałem głową, spoglądając na chłopaków. Wciąż wpatrywali się w postać blondyna, leżącą po drugiej stronie szyby.
Pierwszy podszedłem do drzwi i wszedłem do środka, oni podążyli za mną. Niepewnie podeszliśmy do łóżka. Z bliskiej odległości blondyn wyglądał jeszcze gorzej. Nie wyobrażam sobie co on czuł, jak musiał cierpieć.
Louis wpatrywał się w przyjaciela, wciąż nie mogąc uwierzyć w to co widzi. Ostrożnie dotknął dłoni blondyna i lekko ją uścisnął.
- Niall... - zaczął szeptem - To moja wina, nie powinniśmy cię puszczać samego. Gdybyś został na imprezie, albo..
- Nie zadręczaj się. - powiedział cicho Styles - Nikt nie mógł przewidzieć, że coś takiego się stanie.
Tomlinson rozkleił się i po chwili razem z Harrym wyszli na korytarz. Stali za szybą mówiąc coś między sobą.
- Przepraszam cię Ni - wyszeptałem, chwytając jego dłoń, tak samo jak Tommo zrobił to chwilę temu. - Tak bardzo żałuję... - urwałem, czując jak załamuje mi się głos. - Chciałbym cofnąć ten czas. Potrzebuję cię. Chciałbym, aby było jak kiedyś. - kontynuowałem po krótkiej chwili. - Widzieć codziennie twój uśmiech, twoją radość w niebieskich oczach i słyszeć twój głos. Zmienię się, obiecuję.
Nie wiedziałem co mógłbym jeszcze powiedzieć. Siedziałem w ciszy jeszcze przez minutę, przyglądając się blondynowi. Do sali wszedł lekarz i musiałem opuścić to pomieszczenie.
*********&&*&&*********
Niall
Obudził mnie znajomy głos. Chociaż słowo obudził, było raczej złym stwierdzeniem, ponieważ kompletnie nic nie widziałem. Nie mogłem spojrzeć na Louisa, ani nawet rozejrzeć się po sali.
Wsłuchiwałem się za to w każde słowo jakie powiedział. Kiedy skończył, usłyszałem Harry'ego. Oczywiście, tam gdzie Lou tam i Harold. Gdybym tylko mógł, uśmiechnął bym się i rzucił jakimś śmiesznym tekstem na temat tej dwójki. Styles wspomniał coś o wypadku, co tylko potwierdziło słowa jakie padły z ust lekarza, który niedawno ukazał się w mojej sali. Jedyny plus tego, że nic nie czuję był taki, że nie czułem igieł od strzykawki, kiedy młoda kobieta - a przynajmniej mi się tak wydawało, sądząc po głosie, podawała mi leki. Strasznie nie cierpię zastrzyków, czy pobierania krwi.Gdy usłyszałem jak postacie się oddalają byłem zawiedziony. Tak dawno ich nie słyszałem. Wizja spędzenia długich godzin w ciszy i kompletnej ślepocie była przerażająca. Jakież wielkie było moje zdziwienie, kiedy usłyszałem znajomy głos obok mnie. Należał on do Zayna. Zastanawiałem się co on tu w ogóle robi. Dlaczego tu jest? Wsłuchiwałem się uważnie w to co mówi. Zaskoczył mnie i to bardzo. Nie spodziewałem się takich słów po nim. Wciąż pamiętam naszą ostatnią rozmowę. Z dnia na dzień oznajmił, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Miałem do niego nie dzwonić, nie pisać i się nie odzywać. Nie wyjaśnił dlaczego, nie podał żadnego powodu. Każdą próbę kontaktu ignorował. W szkole traktował, jakbym nie istniał. Odwrócił się nawet od Lou i Harry'ego. Myśleliśmy, że może wpadł w jakieś kłopoty, chcieliśmy pomóc, ale wtedy obraził chłopaków, ich związek to już było za dużo. Daliśmy sobie z tym spokój.
Ostatnie słowa jakie teraz do mnie mówił wydawały się nierealne. Zayn Malik jakim się stał ponad rok temu nigdy by tak nie powiedział. Obraził by cię, wgniótł w ziemię, a w najlepszym przypadku przeszedł obojętnie całkowicie cię ignorując.
- Zmienię się, obiecuję - takie padły jego ostatnie słowa.
Już raz złamał naszą obietnicę. Wcześniej nie raz przypominał o niej, gdy wspominaliśmy stare czasy. Był moim pierwszym i najlepszym przyjacielem odkąd przeprowadziłem się z Irlandii. Nawet tam nikogo takiego nie spotkałem. Czy tym razem mówi prawdę? Pewnie znów robi sobie żarty, by potem wyśmiać moją naiwność. Chciałbym wrócić do tamtych lat, gdy wszyscy byliśmy razem.
CZYTASZ
Na Zawsze ~ Ziall ✔️
FanfictionZayn i Niall poznali się jako dzieci. Późniejsze lata coraz bardziej ich od siebie oddalały. W końcu wszystko przepadło i mogłoby się wydawać, że to koniec ich przyjaźni. Czy jeden, niespodziewany wypadek jest w stanie wszystko naprawić? A może pr...