*08*

3.1K 280 35
                                    


Zayn

" Dziś go wybudzają" - dostałem esemesa od Harry'ego, kiedy właśnie wracałem do domu ze sklepu z siatkami zakupów.

Od kilku tygodni Niall leżał w szpitalu. Jego stan się poprawił na tyle, że w końcu chcą go wybudzić. To była bardzo dobra wiadomość. Po godzinie dotarłem do szpitala. Przychodziłem tu prawie codziennie. Czasem tylko patrzyłem przez szybę, nieraz do niego mówiłem. Wierzyłem, że mnie słyszy. Na początku było mi głupio gadać samemu, ale z czasem się przyzwyczaiłem.

Przemierzyłem teraz znajomy korytarz. Na krześle przy ścianie siedział Louis. Pisał coś na telefonie i w ogóle mnie nie zauważył.

- Część - zacząłem - Jest już Harry?

- Jest razem z mamą Nialla i rozmawia z lekarzami.

Zająłem miejsce obok chłopaka. Na początku, kiedy przebywaliśmy razem na szpitalnym korytarzu nie odzywał się do mnie, potem zaczęło mu przechodzić. Chyba zaczął mi przebaczać za moje zachowanie sprzed kilkunastu miesięcy. Rozmawiałem z nim i Harrym o tym. Wszystko zdawało się iść w dobrą stronę. 

- Obudził się już? - zapytałem po chwili.


Chłopak spojrzał się na mnie i wzruszył ramionami. Myślałem, że nic więcej nie powie, ale dodał tylko, że nic nie wie, że czeka aż wyjdą od lekarza. 

Po chwili zadzwonił mój telefon. Zobaczyłem, że to Luke i od razu odrzuciłem to połączenie. Louis spojrzał zdziwiony, ale o nic nie spytał.

Drzwi od oddziału otworzyły się i wyszła przez nie kobieta, matka Nialla oraz Hazza. 

- Wyprowadzili go ze stanu śpiączki, jest jeszcze nieprzytomny, teraz wszystko zależy od niego. - wyjaśnił kręconowłosy siadając na krześle obok chłopaka. - Można do niego zajrzeć - dodał po chwili, jakby czytał mi w myślach.

Louis powiedział, że zajrzy do niego później. Pogrążył się teraz w rozmowie z panią Horan. Otworzyłem szklane drzwi, wchodząc na oddział, kierując się od razu w stronę właściwej sali. Gdy znalazłem się w środku, podszedłem do łóżka. Niall wyglądał o wiele lepiej niż kilkanaście dni temu. Siniaki i zadrapania zaczęły powoli znikać. Nie był już trupio blady, na jego policzkach widać było lekkie rumieńce. Chwyciłem go za dłoń jak to zawsze robię i usiadłem na krześle obok. Opowiedziałem mu cały swój dzień oraz to co wydarzyło się w szkole. Po pół godzinie musiałem wyjść, ponieważ mieli zrobić mu jakieś badania.


Kolejne dwa tygodnie minęły dłużąc mi się w nieskończenie. Był dziś piątek. Cała szkoła mówiła o wielkiej imprezie urodzinowej jednego z popularnych chłopaków. Namawiali mnie na pójście na nią i rozerwanie się. Odmówiłem. Nie byłem na żadnym przyjęciu od czasu wypadku. Urwałem kontakt z Mattem i resztą znajomych. Kiedyś Niall namawiał mnie, abym nie zadawał się z nimi, że sprowadzą mnie na dno. Miał rację, jak zawsze. Powinienem go słychać a zamiast tego wyśmiałem go i zerwałem kontakt. Zamiast pójść na imprezę, po ostatnich zajęciach poszedłem do Nialla. Nic się nie zmieniło od mojej wczorajszej wizyty. Podszedłem do wazonu, wymieniając uschnięte kwiaty na nowe, które zakupiłem w drodze tutaj.

- I od razu lepiej - powiedziałem, przyglądając się kolorowym kwiatom a następnie przeniosłem wzrok na blondyna.

Zająłem miejsce obok jego łóżka i odruchowo chwyciłem go za dłoń. Drugą ręką ostrożnie odgarnąłem mu włosy z czoła.

- Przydało by się je podciąć - powiedziałem uśmiechając się - Chętnie podjąłbym się tego zadania, ale nie chcę, abyś obudził się i był łysy. Na pewno by ci się to nie spodobało. Dziś Carly Swift zacięła się w toalecie. Znasz ją, zawsze się mądrzyła na stołówce i przeszkadzała uczyć się nam w bibliotece, gdy byliśmy w podstawówce. Mówiliśmy na nią gruby Carl. - zaśmiałem się - Musieli wzywać woźnego. Cała szkoła o tym plotkowała. Szkoda, że tego nie widziałeś...

Przesiedziałem jeszcze kilka minut opowiadając co się działo w dzisiejszym odcinku jego ulubionego serialu. Nie przepadałem za nim, ale zacząłem go oglądać ze względu na niego. Gdy się obudzi na pewno się zapyta, czy Victoria wyszła w końcu za mąż za Brada a ja wolałem być przygotowany.

- Będę już uciekał - powiedziałem - Chciałbym zostać tu na noc, ale ta niemiła, piegowata pielęgniarka znów mnie nakrzyczy, że cię męczę. Do jutra Ni - dodałem na koniec, planując podnieść się z krzesła.

Nagle poczułem lekki uścisk dłoni. Był ledwie odczuwalny, ale jednak. Spojrzałem zaskoczony na twarz Nialla. Wciąż miał zamknięte oczy. Myślałem, że mi się tylko zdawało, gdy uścisk się powtórzył.

- Zaraz wracam - zawołałem biegnąc po lekarzy.

Grupka osób wpadła do sali. Mi kazali zaczekać na korytarzu. Obserwowałem ich przez szybę. Jeden z mężczyzn świecił Ni latareczką w oczy. Czy to możliwe, że Niall się wybudził? Chodziłem w tą i z powrotem po korytarzu. Gdy grupa lekarzy wyszło, mogłem wejść do środka. Przy łóżku wciąż stał doktor Parker. To on zajmował się blondynem przez cały ten czas. 

- Czy odzyskał przytomność? - zapytałem ostrożnie.

- Tak - odparł mężczyzna, odsuwając się od łóżka i odsłaniając mi twarz Nialla.

Blondyn spojrzał się na mnie. Jego niebieskie tęczówki błyszczał. Byłem bardzo szczęśliwy. Podszedłem bliżej do łóżka i chwyciłem go za dłoń. Dopiero teraz dostrzegłem zbierające się łzy w oczach chłopaka.

- Nie czuję nóg - powiedział - Zayn, ja nie będę chodzić - dodał, a po chwili łzy spłynęły mu po policzku.

Na Zawsze ~ Ziall ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz