*22*

2.8K 222 16
                                    


Z okazji walentynek zapraszam na one-shot ,,Valentine's Day ~Ziall''.

Mam nadzieję, że choć kilka osób tam zajrzy i to przeczyta ^^.

Szczęśliwego dnia zakochanych!


*************^^^^^***************


Zayn


Sześć dni, dokładnie tyle miałem czasu, aby mieć przy sobie Nialla. Na pewno, gdy wróci jego mama, zabierze go do siebie. Wiem to i rozumiem, że tak musi się stać, ale tego nie chcę. Dom bez blondyna nie będzie już tym samym miejscem, gdzie od czasu do czasu zdaje się słyszeć głośny śmiech chłopaka czy też jego okrągłe gadanie o serialach. Każdej nocy zasypiam obok niego i przy nim się budzę. Nie mam problemów ze snem. Za każdym razem wiem, że jak otworzę oczy to znów go zobaczę. Przez ten niecały tydzień zamierzam nadrobić choć część czasu jaki straciliśmy przez ostatnie kilka miesięcy.

Niall znajduje się teraz w pokoju razem z panią Williams. Od kilku dni ciężko ćwiczy, robi to również na własną rękę, myśląc, że tego nie widzę, ale ja wiem ile prób podjął by stanąć na nogach, ile razy się przewrócił, ile razy płakał. Jest niezwykle silny i zawzięty. Wiele osób by się załamała, ale on walczy, po części robi to dla nas, wiem to. Gdy drzwi się otwierają, staje w nich blondyn. Podpiera się na kulach, ale stoi samodzielnie. Rzucam nudne czasopismo na stolik przed kanapą i wstaję. Podchodzę do ukochanej osoby  z szerokim uśmiechem. Przyciągam go do mocnego uścisku.

- Wiedziałem, że dasz radę - szepczę.

Tego wieczoru wybieramy się do kina. Harry z Louisem idą z nami. Od czasu z incydentem  z Liamem są nieco wycofani. Wciąż obwiniają się o to, że zostawili Ni samego z tym psychopatą. Gdy blondyn wyszedł ze szpitale od razu wszystko mi opowiedział. Wyznał, że to nie pierwszy raz widywał się z nim za moimi plecami. Nie raz się spotykali na kawie czy w parku. Czy byłem zły? Może z początku, głównie dlatego, że nie miał do mnie zaufania, ale nie dziwiłem się. Już od początku traktowałem źle Liama, teraz przynajmniej nie żałuję.

Pół godziny przed dwudziestą zjawił się Harry i Lou. Styles pożyczył samochód od brata i zaoferował się zawieść nas do kina. Niall uparł się, że nie potrzebuje już wózka, że przejdzie sam o własnych siłach. Nie kłóciłem się, pomogłem mu założyć kurtkę i wyszliśmy na zewnątrz. Pogoda nieco się zepsuła i zaczął  padać deszcz. Nie przeszkadzało nam to. Po kilku minutach znaleźliśmy się w budynku kina. Zajęliśmy swoje miejsca. Lou obok Harolda, ja obok Nialla. Rozmawialiśmy ze sobą o jakiś głupotach, a ja nie mogłem oderwać wzroku od niebieskich tęczówek, roześmianego chłopaka. Zanim rozpoczął się film, poczułem sygnał przychodzącego esemesa. Wyciągnąłem komórkę i odczytałem wiadomość.

*,,Ekran jest przed tobą, gdy będziesz pożerał wzrokiem blondyna, nic nie zrozumiesz z filmu, Zee.   L. ;b ''*

Rozejrzałem się po sali kinowej. Mój wzrok zatrzymał się na drugim rzędzie za nami. Na jednym miejscy siedział Luke z nogami opartymi o oparcie fotela przed sobą. Na jego twarzy widać było chytry uśmieszek. Obok niego siedziała jego dziewczyna. Kilka dni temu chwalił się, że wyrwał panienkę na jednej z imprez. Zastanawiałem się ile z nim wytrzyma. Pokazałem mu środkowy palec i wystawiłem język. Odwróciłem się przodem do ekranu, przygarniając ramieniem do siebie Nialla. Film się właśnie zaczynał. Luke miał po części rację. Większość filmu wpatrywałem się w  blondyna obserwując to jak się śmieje z humorystycznych wątków, czy płacze ze wzruszenia po śmierci jednego z głównych bohaterów. Wszystko w chłopaku było interesujące, lecz co chwila Horan, łapał mnie dłońmi za twarz i odwracał w stronę wyświetlanego filmu. Harry i Lou zupełnie stracili zainteresowanie filmem. Tomlinson usiadł swojemu chłopakowi na kolana, całując go zachłannie. Nie zwracali uwagi na skargi ludzi siedzących za nimi. Zastanawiałem się, czy Niall kiedykolwiek zdecyduje się na taką śmiałość. Nim zdążyłem tylko o tym pomyśleć, poczułem miękkie wargi na tych swoich, które złożyły delikatny pocałunek.

- O czym myślisz Zayney? - zapytał szeptem.

Dopiero teraz zauważyłem, że film się skończył. Leciały teraz  same napisy końcowe. Zapaliło się światło. Ludzie zaczęli pomału wychodzić z sali kinowej.

- O tym jakim szczęściarzem jestem, mając cię przy sobie - powiedziałem.

- Nie słódź Zayney - uśmiechnął się, podnosząc powoli z fotela.

- Mówię czystą prawdę - zapewniłem kradnąc delikatny pocałunek.

- Zayn! - obruszył się, kierując w stronę wyjścia.

- No co? - zdziwiłem się - Tylko ty mnie możesz całować, ale odwrotnie już nie?

- Nie o to chodzi - przyznał.

- Już wiem - zaśmiałem się - Ty się po prostu wstydzisz, nigdy nie pokazywaliśmy się tak publicznie.

- Może, trafiłeś w sedno - powiedział cicho, cały czas zmierzając do wyjścia.

Chwyciłem go w pasie, przyciągając do siebie. Zatarasowaliśmy wyjście, ale to mnie w tej chwili nie interesowało. Było coś ważniejszego.

- Uwaga! - wydarłem się głośno, zwracając uwagę wszystkich, a nawet całujących się Lou i Harryego, którzy spojrzeli się na nas zainteresowani. - Niall James Horan, czy zostaniesz moim chłopakiem? - zapytałem spoglądając w piękne, niebieskie tęczówki.

Owszem, od kilku dni jesteśmy tak jakby parą, ale nigdy nie spytałem otwarcie o to chłopaka. Teraz oczekiwałem odpowiedzi na to nurtujące i ważne dla mnie pytanie. Niall zrobił się cały czerwony. Nie lubił być w centrum zainteresowania, zawsze trzymał się na uboczu, nie wychylając się. Rozejrzał się po zgromadzonych ludziach w końcu zatrzymując spojrzenie na mnie.

- Ja... um... tak Zayn - powiedział.

Zgromadzone osoby zaczęły bić brawo i życzyły szczęścia. Przyciągnąłem chłopaka do pocałunku, przez co zrobił się bardziej czerwony na twarzy od rumieńców. Zastanawiałem się, czy tak będą wyglądać moje oświadczyny. Oczywiście wybiorę bardziej eleganckie miejsce i okoliczności. Partner pozostaje bez zmian. Na razie nie wybiegałem aż tak daleko w przyszłość. W końcu byliśmy młodzi, mieliśmy szkołę i nie chwiałbym wystraszyć tym Nialla. To mogło poczekać. Teraz liczyło się tu i teraz.

Wyszliśmy po chwili na zewnątrz. Harry i Lou do nas dołączyli. Gdy poszli po samochód zostałem sam z Niallem.

- Kiedyś cię zabiję - wyszeptał wtulając się w moje ramię.

Na zewnątrz było chłodno i wiał zimny wiatr. Na szczęście już nie padało.

- Oby to,, kiedyś'' za szybko nie nastąpiło, chciałbym się tobą nacieszyć najdłużej jak się da Nialler - spojrzałem w jego oczy.

Nie widziałem w nich złości czy wyrzutów. Droczył się ze mną, w niebieskich tęczówkach ujrzałem  szczęście. Na jego twarzy zawitał lekki uśmiech, od którego zawsze robiło mi się ciepło na sercu.

*****************************

/^/Nie zapomnijcie o ,,Valentine's Day ~ Ziall"  :) \^\





Na Zawsze ~ Ziall ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz