Zapowiadała się świetna randka. Tylko ja i on, cichy park i zachodzące słońce. Przyjemna cisza, przerywana przez śpiew zasypiających ptaków, przenikliwy, chłodny wiatr i ciepło płynące ze splecionych dłoni. Muszę przyznać, o tej godzinie rzadko kto pałęta się w tych okolicach, dlatego widok samotnego chłopaka na horyzoncie bardzo mnie zdziwił. Powoli zbliżał się w naszą stronę. Wydaje mi się, że skądś go znam. Zatrzymał się jakieś dwa metry przed nami i spojrzał mi głęboko w oczy.
Dopiero teraz zauważyłem, że to właśnie on. Nie mogłem w to uwierzyć.
- Tristan? - Usłyszałem cichy szept.
Nie mogę się mylić. To na pewno on. Te duże, ciemne oczy poznałbym wszędzie. Ale muszę przyznać, zmienił się. Na pewno trochę urósł, choć nadal jest niższy ode mnie, przybrał bardziej męską budowę ciała, pozbył się swojej czekoladowej grzywki. Korzystne zmiany.
- Bradley? - Podszedłem powoli do szatyna, wyswobodzając rękę z dłoni mojego chłopaka.
Spojrzał na mnie z bólem w oczach.
- Co ty tu robisz? - Szepnąłem.
- Wróciłem. Za bardzo tęskniłem za przyjaciółmi i... - Spojrzał na chłopaka za mną, a po chwili z powrotem na mnie. - Za przyjaciółmi po prostu.
- Po dwóch latach, na prawdę?
- Dopiero teraz jestem pełnoletni, postawiłem się mamie. Powiedziałem, że się tu przeprowadzam.
- Na stałe? Będziesz dalej mieszkał koło mnie? - Pytałem zszokowany.
- Przez najbliższe trzy tygodnie tak. Potem wrócę na chwilę do rodziców, do Kanady i przylecę z powrotem. Nie wiem gdzie będę mieszkał.
- Nie wierzę w to. - Szepnąłem i przytuliłem szatyna. - Tęskniłem za tobą.
- Ekhm, nie chcę wam przeszkadzać, ale mógłbyś wytłumaczyć mi kto to jest? - Mój chłopak położył rękę na moim ramieniu.
- A no tak. James, to jest mój... yhm... przyjaciel. - Puściłem krzywy uśmiech.
- Przyjaciel? Na prawdę? To gdzie on był przez ten rok, gdy potrzebowałeś czyjejkolwiek pomocy i wsparcia?
- Proszę cię, przestań. - W moich oczach pojawiły się łzy. - Potrzebowałem pomocy, dlatego, że właśnie go nie było. Wyprowadził się.
- Ej, przepraszam, ale ja już pójdę. - Wtrącił się Bradley. Jego wyraz twarzy wskazywał na ból i stres.
- Zobaczymy się jeszcze? - Próbowałem się uśmiechnąć.
Chłopak tylko skinął niepewnie głową i poszedł dalej.
Nie mogę uwierzyć, że on wrócił. Ciekawe czy po tym wszystkim co było między nami, będziemy się mogli przyjaźnić.
- Kochanie? Kto to był, tak na prawdę? - Szepnął do mnie James.
- Mój... ygh... mój były. Byliśmy razem rok, potem się wyprowadził. - Patrzyłem w swoje buty. - Zresztą opowiadałem ci już.
- Chcesz do niego wrócić? - Zatrzymał się i spojrzał mi w oczy.
- Nie James. Teraz jesteś tylko ty. - Wtuliłem się w ciemnego blondyna i musnąłem go delikatnie wargami.
- To dobrze. - Uśmiechnął się, chwycił moją dłoń i ruszył w dalszą drogę.
- Nie wierzę w to. - Szepnąłem do siebie.
- Po prostu nie myśl o nim.
Łatwo mu powiedzieć. Jak mam nie myśleć o Bradleyu, skoro był dla mnie najważniejszą osobą w życiu? W prawdzie teraz mam Jamesa, z nim jestem na prawdę szczęśliwy. Nie wiem dlaczego, ale gdy przytuliłem się do Brada, poczułem wewnętrzne ciepło i spokój. Może to po prostu dlatego, że zobaczyłem go po tych 2 latach. Na prawdę za nim tęskniłem.
Nie mogę w to uwierzyć.
***
Witam w moim drugim fanfiction o Tradley'u.
Mam nadzieję, że ta historia przypadnie wam do gustu.
Przy okazji zapraszam do mojej drugiej książki o Evansonie: "Opposites Attract"♥
Jeśli się spodobało, zachęcam to głosowania i komentowania.
Motywacja najważniejsza :)
CZYTASZ
I'm Here For You • Tradley
FanfictionJestem tu dla ciebie. Skoro mnie już nie chcesz, nic mnie tu nie trzyma...