Ostatnie dni były raczej dość męczące i irytujące. Stwierdziłem, że chętnie wyjdę z Dobby do parku. Zabawa z psem zawsze jest dla mnie relaksująca. To chyba prawda, że psy mają ten instynkt i wiedzą kiedy mamy zły humor i jak nam go poprawić. Nie wiem co bym zrobił, gdybym nie miał tej słodkiej dziewczynki.
Od kilkunastu minut rzucałem kolorową piłeczką, a Dobby biegała szczęśliwie po parku. Telefon z ulubioną muzyką pomógł mi odciąć się od hałasujących dzieci. Kiedy jednak zobaczyłem małego, rudego chłopczyka stojącego przede mną, postanowiłem wyjąć słuchawkę z ucha.
- Dzień Dobry. - Powiedział cicho. - Taki chłopak prosił, żebym to panu podał. - Wyciągnął w moją stronę złożoną kilka razy kartkę.
- Dzięki. - Uśmiechnąłem się, a chłopak zaczął wracać do kolegów. - Zaczekaj. - Poszedłem za nim i rozejrzałem się mając nadzieję, że zauważę kogoś kto mógłby mu to dać.. - Nie chcesz mi może powiedzieć jak wyglądał ten chłopak?
- On powiedział, żebym nie mówił.
- Przecież się nie dowie, że mi powiedziałeś. No dalej, powiedz wujkowi Trisowi.
- Nie powiem. - Powiedział stanowczo.
- Oj, no nie bądź taki. - Zaśmiałem się.
- Proszę zostawić mojego syna zboczeńcu! - Naskoczyła na mnie jakaś kobieta.
- Spokojnie, spokojnie. - Uniosłem ręce w geście obronnym i odszedłem.
- Jeszcze raz cię zobaczę przy dzieciach to na policję zadzwonię!
- Nie strasz, nie strasz, bo się zesrasz.
- Gówniarz niewychowany. - Warknęła i wróciła do swojej przyjaciółki od plotkowania.
Usiadłem na pobliskiej ławce, zawołałem Dobby i wyjąłem z kieszeni tajemniczą karteczkę. Jeszcze raz rozejrzałem się po okolicy i gdy nikogo nie zauważyłem, rozwinąłem powoli papier. Moim oczom ukazało się bardzo dobrze znane mi pismo. Pismo Bradleya. Tekstu nie było zbyt wiele.
Jesteśmy puzzlami których nie umiem ułożyć,
Wciąż brakuje miliona części.
Gdy patrzę na ciebie i mnie, wciaż nie umiem powiedzieć co to jest.
Ale to jest poza moją kontrolą...
Miłość jest dziurą.
Mówisz, że nie chcesz wpaść,
Ale wciąż wpadasz...Wpatrywałem się w kartkę przez kilka minut, nie wiedząc co myśleć. Słowa Cona chyba się potwierdzają. Brad na prawdę nadal mnie kocha. To musi być dla niego bardzo bolesne. Przyleciał tu po dwóch latach, a ja go olałem.
Ale czy Brad ma rację? Czy to prawda, że mimo że oficjalnie nie chcę do tego wracać, to wpadam w tą miłość? Niby czuję się przy Bradzie świetnie, ale czy to jest to? Conny też powiedział, że z szatynem wydawałem się być szczęśliwszy. Jakby się zastanowić, to wszyscy mówili, że gdy byłem z Bradleyem było lepiej. Tylko czy oni mają rację?
Lubię Jamesa, ale zauważyłem, że to wszystko zaczęło się wypalać. Gdy mnie całuje, wyobrażam sobie kogoś innego. Nawet podczas seksu się to zdaża. A co najgorsze, tym kimś często jest Braddy. Nawet mi się śni po nocach.
Niepewność zawsze pozostanie, ale nie potrafię sobie wyobrazić, że znowu stracimy kontakt, że znowu odjedzie. Muszę go tu zatrzymać, i to jak najszybciej.
CZYTASZ
I'm Here For You • Tradley
FanficJestem tu dla ciebie. Skoro mnie już nie chcesz, nic mnie tu nie trzyma...