4.

157 21 11
                                    

- Kurwa! - Usłyszałem syknięcie dobiegające zza drzwi.

Otworzyłem oczy i zorientowałem się, że nie jestem u siebie. No tak, zostałem u Brada. Zebrałem się szybko z kanapy i poszedłem w stronę kuchni. Gdy uchyliłem drzwi, zobaczyłem zdenerwowanego szatyna i potrzaskane szkło na podłodze.

- Hej. - Podszedłem do chłopaka, starając się ominąć szkło.

- Cześć Tris. Obudziłem cię?

- I tak już musiałem wstawać. Coś ty tu narobił? - Sięgnąłem po zmiotkę, która odkąd pamiętam, jest w tym samym miejscu. Zacząłem wszystko zmiatać na jedną kupkę.

- Zostaw, ja to zrobię. - Zamyślił się. - Chciałem tylko herbatę zrobić, ale zrzuciłem kubek na podłogę. Mój ulubiony. - Wykrzywił usta w grymasie.

- Nie denerwuj się. Kupisz sobie nowy. - Uśmiechnąłem się.

- Ale... tu nie chodzi o wzór czy coś... - Zamyślił się. - Ten kubek dostałem od ciebie i trochę mi głupio teraz.

Faktycznie, dopiero teraz zauważyłem, że to kubek, który dałem Bradowi na bodajże dwumiesięcznicę.

- Trudno. - Uśmiechnąłem się. - Masz jeszcze dużo kubków.

- Mhm.

- Jak się czujesz dzisiaj? - Postanowiłem zmienić temat.

- Rano było dobrze, ale ten kubek mnie teraz strasznie wkurwił. Aż mam ochotę rozwalić wszystkie.

- Spokojnie, brałeś tabletki dzisiaj?

- Nie. Muszę pojechać do lekarza w końcu. Niech mi przypisze coś co działa.

- Jechać z tobą?

- Nie, nie trzeba. Szybko pójdzie. A ty sobie odpocznij trochę. Pół nocy przeze mnie zarwałeś. W ogóle strasznie dziękuję. Nie wiem jakbym wytrzymał.

- Nie dziękuj. Nie zostawiłbym cię tu z myślą, że możesz coś sobie zrobić. - Uśmiechnąłem się, co o dziwo odwzajemnił.

- Zostaniesz na śniadaniu? - Zapytał nagle.

- Nie, dzięki.  Muszę jeszcze z Dobby lecieć. - Wyrzuciłem resztki szkła do kosza.

- No dobra. Dzięki za pomoc.

- Nie ma problemu. Będę się już zbierał. - Chwyciłem mój telefon w rękę.

- Cześć Tris, miłego dnia. - Uśmiechnął się.

- Pa Brad. - Przybiłem mu piątkę i wyszedłem z domu.

Spojrzałem odruchowo w komórkę. Cztery nieodebrane połączenia. Wszystkie od Jamesa. Za chwilę oddzwonię. Pójdę najpierw po psa.

Gdy przekroczyłem próg domu, pojawiła się koło mnie mama, mówiąca, że James jest u mnie w pokoju. Poszedłem tam spokojnie i przytuliłem się do ciemnego blondyna.

- Cześć kochanie. - Przywarłem do jego ust. Ku mojemu zdziwieniu, nie oddał pocałunku.

- Gdzie byłeś? - Spojrzał na mnie obojętny.

- U Bradleya.

- Całą noc? - Zmarszczył brwi.

- Ehh, tak, całą noc. Spokojnie, nie zdradzam cię. Po prostu źle się czuł. Byliśmy w nocy w aptece i potem odwiozłem go do domu.  Prosił, żebym został, to zostałem. Spałem w salonie. - Zdałem krótką relację z ostatnich godzin.

- Nie kłam.

- Nie kłamię. - Starałem się być spokojny. - Nie wierzysz mi?

- Wierzę. - Szepnął i mnie przytulił. - Kocham cię.

- Tristan! Idź z tym psem! - Usłyszałem krzyk matki.

- Później. - Mruknąłem i przywarłem do ust Jamesa. Były cudowne jak zawsze.

- Chodź, bo ci narobi na łóżko. - Zaśmiał się i splótł nasze palce razem.

Wyszliśmy do parku. Jak zwykle rzucaliśmy psu piłkę i rozmawialiśmy o zwykłych, przyziemnych sprawach.

W sumie, całkiem przyjemnie spędziliśmy poranek. Gdy przyszliśmy  do domu, zrobiłem nam tosty na śniadanie, a po zjedzonym posiłku poszliśmy do mojego pokoju, gdzie położyliśmy się na łóżku i trochę poprzytulaliśmy.

Lubię spędzać czas z Jamesem. Nie ważne co robimy. Czy gramy na xboxie, pijemy piwo, spacerujemy po mieście, przytulamy, całujemy, czy nawet uprawiamy seks, zawsze jest fajnie. Nie spodziewałem się, że po rozstaniu z Bradem uda mi się kogoś znaleźć. To kompletny przypadek, że na czacie spotkałem akurat jego. Nie żałuję ani trochę, że mimo że go nie znałem, to zaufałem i odpowiedziałem o moich problemach. Ku mojemu zdziwieniu wysłuchał mnie spokojnie i starał się pomóc. On też był wtedy świeżo po zerwaniu. Jego wcześniejszy chłopak najzwyczajniej w świecie się nim bawił. Wykorzystywał go, zdradzał i w końcu zerwał. James był tym strasznie wstrząśnięty. Oboje potrzebowaliśmy wtedy kogoś z kim moglibyśmy porozmawiać, oboje potrzebowaliśmy miłości. Tak to się jakoś zaczęło.

Pół roku temu, pierwszy raz się pocałowaliśmy, a potem samo tak wyszło, że jesteśmy razem.

Wszystko się dobrze potoczyło. Tak myślę przynajmniej.

I'm Here For You • TradleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz