7.

153 22 6
                                    

Leżałem właśnie na trawniku w swoim ogrodzie. Kac po wczoraj nocy powoli mnie opuszczał, więc resztki sił postanowiłem wykorzystać na zabawę z Dobby. Ze słuchawkami w uszach, czas mijał na prawdę przyjemnie.

Ale mój kochany pies jak zwykle musiał coś usłyszeć i zaczął głośno ujadać i się rozglądać.  Podniosłem się do pozycji siedzącej, i od razu zauważyłem Brada wpatrującego się we mnie przez okno. Gdy zauważył mój wzrok, szeroko się uśmiechnął i pomachał.

- Cześć Brad! - Zawołałem. - Chodź tu do nas. - Przytuliłem się do Dobby.

- Chwilka. - Uśmiechnął się.

Po chwili przekroczył moją furtkę.

- Siemka. - Przybił mi piątkę i usiadł obok.

- Co tam robiłeś ostatnio? - Spojrzałem na szatyna. - W sumie dawno się nie widzieliśmy.

- Widzieliśmy się wczoraj. - Prychnął.

- Wczoraj? - Uniosłem z zaskoczenia brwi.

- No na imprezie.

- Byłeś z nami w klubie? Czemu nic nie pamiętam? Jestem pewien, że byłem tam z samym Jamesem.

- Bo byliście sami,  spotkaliśmy się przypadkiem. - Ziewnął. - Twój chłopak chyba mnie nie lubi. - Zaśmiał się.

Spojrzałem na niego pytająco.

- Chociaż nie wiem, może to przez alkohol. Wypiliście dużo i oboje się dziwnie zachowywaliście.

- Oh. - Zamyśliłem się. - Mam nadzieję, że nie przesadziliśmy.

- Hmm... - Uśmiechnął się sztucznie.

- Nie przejmuj się. - Spojrzałem na niego. - Gadam masę głupot, kiedy piję.

- Ehh, ty to jeszcze w miare myślałeś, ale James to mnie zdziwił. - Zmarszczył delikatnie nos.

- Nie zwracaj uwagi na moich przyjaciół. Wiem, że są szaleni...

- Przecież nic nie mówię. - Zaśmiał się sarkastycznie. - Wiem jak działa alkohol.

- W sumie, kiedyś to z tobą chodziłem na imprezy. - Zamyśliłem się. - To były czasy. - Uśmiechnąłem się.

- Tak teraz myślę, że miałem wtedy 16 lat, i jakaś połowa moich zachowań, była dla mnie zakazana prawnie. - Zaśmiał się. - Nikt nie musi o tym wiedzieć.

- Zrobiłem z ciebie buntownika. - Uśmiechnąłem się zwycięzko.

- Ale tylko troszkę. - Mruknął.

- No nie wiem, nie wiem.  Mam ci przypomnieć, jaki pyskaty, niewyżyty i niegrzeczny byłeś? Jeszcze ten alkohol. - Zaśmiałem się.

- Ekhem. - Zagryzł wargę.

- Tak myślałem.

- Ale już jestem grzeczny, te czasy minęły.

- Bo straciłeś ze mną kontakt.

- Możliwe. - Podrapał się po brodzie.

- A propos, naszego buntowniczego okresu w życiu, znalazłem ostatnio śmieszne zdjęcia. Czekaj chwilę. - Pobiegłem do pokoju po laptop i po chwili z powrotem siedziałem na trawniku koło Brada.

Widziałem jak szatyn delikatnie się uśmiechnął, gdy w dokumentach znalazłem folder 'Braddy'. Przeszukałem górę plików, począwszy od śmiesznych selfie, kończąc na zdjęciach naszych pocałunków i bardziej gorących scen. W sumie dobrze, że James tego nie widział.

- Serio to jeszcze masz? - Wpatrywał się w ekran.

- Nie mam serca, żeby to usunąć. Za dużo wspomnień. - Mruknąłem. - O patrz, tu są. - Włączyłem kilka fotografii z wspólnych imprez.

- Boże. - Zaśmiał się. - Pamiętam to.  - Wskazał palcem zdjęcie, gdzie ja, Brad i Con siedzimy w małym basenie dla dzieci.

- Ja też.  - Zaśmiałem się. - I jak ten farbowany idiota się poślizgnął i wpadł do wody z pełną butelką wódki.

- Zmarnował całą. - Prychnął.

- Mieliśmy jeszcze dużo w zapasie. Zresztą i tak nie wypiliśmy wszystkiego.

- W sumie... - Zamyślił się.

- A to pamiętasz? - Kiwnąłem głową w ekran.

Pamiętał.  Pamiętał wszystko doskonale, jakby to było wczoraj. Może to prawda, że najlepsze rzeczy się najlepiej pamięta?

I'm Here For You • TradleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz