Rozdział 21

4.8K 287 21
                                    

Iza

Jest mi tak ciepło i przyjemnie. Najchętniej spałabym jeszcze bardzo długo, ale nie mogę. Muszę znów pojechać do rady. Dziś dostanę ostateczną karę za to, że uratowałam życie wampirą. Najgorzej będzie gdy cofną mnie do Akademi. Ja sama nauczyłam się walczyć. Nie chodziłam do"szkoły". Parę lat walczyłam jako "uliczna" Łowczyni. Wtedy miałam jeszcze trochę życia, ale musiałam dołączyć do Łowców Krwi. Łowcy krwi to tacy którzy wyruszają na najtrudniejsze misję. Dzielimy się na kilka grup. Dusze są najsłabyszymi Łowcami, później Zakfawieni, Krwi oraz Zakon. Wszyscy chcieli mnie na Zakonie bo ich zdaniem stać mnie na więcej. Po moim trupie. Teraz za mój błąd pewnie zostanę wyszkolana jako Łowczyni Zakonu. Otwieram najpierw lewe oko, później prawę. Chcę się ruszyć, ale Matis jest wtulony w moje plecy. Gdy chcę wyrwać się z jego uścisku on jeszcze bardziej przybliża mnie do sobie jeśli w ogóle to możliwe.

-Puść mnie!

-Idź jeszcze spać-mamrocze i chowa głowę w moje włosy.

-Nie Matis! Ja muszę wstać!

-Jest dopiero trzecia rano!

-Powinnam wstać pół godziny temu!

-Gdzie się śpieszysz? Odpowiec to puszczę. Chyba nie na misję?!

-Nie. Rada pewnie cofnie mnie do Akademi...-odpowiadam. Chłopak wstaję i zaczyna się ubierać.

-Co ty robisz?

-Jak to co? Jadę z Tobą. Nie pozwolę żeby ktoś choćby spojrzał na to co moje-jak wstałam on podszedł do mnie i złapał w pasie.

Nie miał na sobie bluzki. O Boże, ale on ma mięśnie! Nie mogłam przestać podziwiać. Takich widoków nie ma na codzień. Gdy zrozumiałam, że wciąż się na niego zachłannie gapie odwróciłam wzrok.

-Kochanie nie wstydź się. Ty jesteś tylko moja, a ja jestem tylko twój. A teraz ruszaj tę swoją dupkę-mówi i się głupio uśmiecha.

Nie mam sił na te jego słówka. Wzięłam czarne leginsy oraz bialłą bluzkę z napisem "Fuck this" i weszłam do łazienki. Po dwudziestu minutach wyszłam. Matis siedział na łóżku i wlepił gały we mnie.

-Co się tak gapisz?

-Mam na co, wiec nie przerywaj.

-Choć idziemy po tych dwóch.

-A oni nam po co? Myślałem, że zrobimy sobie taki wypad we dwoje.

-Najwyraźniej się myliłeś. Choć-rozkazałam.

Posłusznie wstał i szedł ze mną ramie w ramie. Weszliśmy do pokoju wampirów. Oby dwaj siedzieli na łóżku.

-Ooo jesteście! Ciekawe co robiliście w nocy!-śmieję się Aleks.

-A co my takiego mogliśmy robić?-pyta złośliwie książę.

-S-Sero?!-krzyczy Izak.

-Was pojebało? Yh... Dobra chodźcie!-rozkazałam.

-Gdzie idziemy?-pyta się zaciekawiony blondyn.

-Na spacer... Ah i bym zapomniała. Wystawić ręce-bez oporu zrobili to.

Założyłam im na nadgarstkach i kostkach "bransoletki", które zapobiegą ich ucieczki. Nawet dzięki swojej sile nie dadzą rady zdjąć tego poniewasz posiada to moją pieczęć. Mój symbol to czarne skrzydła, a nad nimi pęknięta ałreora. Oznacza, że każdy podąża swoją drogą. Ten wzór nie bierzę się z niczego. Mój składa się od strony mamy czyli białe skrzydła i od taty czyli rogi diabła. Z ich połączenia stał się symbol ich dziecka czyli mój.

-Okey. Słuchajcie jak tam będziemy nie możecie się odezwać, ruszyć, nic! Bo to pogorszy sytuację-powiedziałam i wyszłam, a oni za mną.

Widziałam jak Łowcy mają pogardliwe spojrzenie kierowane pod mój adres.

-Wiem, że jestem zajebiście ładna, ale wy już normalnie rozbieracie mnie wzrokiem-zaśmiałam się, a ich spojrzenia zmieniły kierunek.

Wiedzą, że ze mną się nie zadziera. Wsiadłam do terenówki z tyłu. Chłopcy zrobili podobnie. W wozie było jeszcze dwóch Łowców. Podróż mija spokojenie i w ciszy. Jedziemy przez pola i lasy. Jeden z lasów jest mi tak doborze znany. Nienawidzę go. Najchętniej bym go spaliła, ale jest tam coś co chcę żeby zostało. Przed nami z lasu wynużył się wielki budynek. To tu rada osądza zdrajców. A co do zdrajców rozkazałam Karolinie, żeby po powrocie Michaela z misi wrzuciła go do lochów. Nie podałam przyczyny. Oczywiście zgodziła się. Nie popuszcze mu tego. Zatrzymaliśmy się przez masywną bramą.

-Powodzenia-szepneli Adam i Levis.

-Dzięki-uśmiechnełam się słabo i wyszłam, a moi towarzysze za mną.

Samochód odjechał. Boję się zrobić ten krok. Znów moje życie zmieni sie o sto osiemdziesiąt stopni. Nagle ktoś kładzie rękę na moje ramie. Odwracam wzrok od budowli i przenoszę go Izaka, Aleksa i Matisa.

-Nie bój się. Dasz radę. Wierzymy w ciebie-Mówi książę. Na ich twarzach widnieją szczere uśmiechy. Naprawdę szczere...

-Dziękuję-mówię i ruszam ku bramie...

______________________________________
705 słów! Dałam radę napisać! U co się dzieję?! Jak myślicie, jaka kara spotka Ize? Co skrywa w lesie? Tego dowiecie się w następnych rozdziałach! Ale chcę ostrzec! Rozdział może się nie pojawić w następnym tygodniu! :(. Bardzo dziękuję za tyle gwiazdek i komentarzy, ale wierzę że stac was na więcej. Do nexta moje kochane Robaczki! 😘🐺🎶🐾
W rozdziale pomogła
_Hanako_Yamada_











20 gwiazdek
+
15 komentarzy
=
Next
😘🐺🎶🐾

Zakochana Łowczyni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz