Rozdział 3

8.4K 425 27
                                    

Czuje wielki ból w głowie, ale nie tak jak wokół szyi. Nagle wszystkie wspomnienia we mnie uderzyły. Misja. Walka. Ugryzienie. Ciemność. Jestem zbyt zmęczona żeby w ogóle otworzyć oczy jest mi tak wygodnie. Ale chwila, dlaczego? Próbuje otworzyć oczy. Po jakiś trzynastu  próbach wreścrie się udało.

Wszystko było zamazane. No tak pewnie za dużo utraciłam krwi. Z wielkim bólem próbowałam podnieść chociaż głowę. Jak podniosłam ją z dziesięć centymetrów, a jakaś ręka przycisnęła mnie spowrotem do czegoś miękkiego. I tym czymś miękkim okazały się kolana.

Ból rozprzestrzeniał się po całym moim ciele. Zauważyłam że jestem w jakimś samochodzie. Z przodu siedzi dwóch chłopaków. Jakiś brunet za kierownicą i blondyn obok. Ja natomiast leżałam przykryta kocem z głową na kolanach jakiegoś czarnowłosego chłopaka.

-Śpij jeszcze nasza mała łowczyńo-zadrwił sobie ze mnie-Niedługo będziemy na miejscu-odezwał się czarnowłosy.

Nie miałam najmniejszej ochoty spać, ale zmęczenie mnie dobiło. Zamknęłam oczy i odrazu zasnęłam.

-Mamo, tato chodźmy na spacer plose!-poprosiła dziewczynka.
-No dobrze. To idź ubierz buciki-mówi mama Białowłosej.
-O Je! A gdzie idziemy?-malutka się spytała.
-Hmm a co powiesz że pójdziemy do lasu Izka?-zaproponował tata.
-Taaak! -Odpowiedziała z entuzjazmem .

Rodzice z swoją trzyletnią córeczką wyszli z domu w kierunku pobliskiego lasu. W lesie dziewczynka bobiegła w swoje ulubione miejsce. To była wielka i piękna łąka.
Córeczka z rodzicielami aż do wieczora się bawiła. W końcu nadszedł czas by wracać do domu. Wszyscy szli w ciszy aż nagle usłyszeli huk za plecami. Iza puściła rękę mamy i się odwróciła. To co zobaczyła wstrząsnęło ją. Zakapturzony facet który zaczął się śmiać przeraźliwie. Rodzice jakby wiedzieli co się szykuje zakryli małą dziewczynkę sobą. Natomiast dziecko zrobiło jakieś cztery kroki w tył. Mężczyzna podszedł do ojca i wgryzł się w szyję.

-Iza uciekaj!-Krzyknęła matka

Dziewczynka na początek nie ruszyła się ale odwróciła się i zaczęła biec tak szybko jak tylko mogła. Zatrzymała się by odetchnąć i odwróciła się. To był jej błąd z daleka widziała ciało jej ojca po całym lesie a matce mężczyzna przegryz gardło. Wtedy cały świat jej się zawalił. Została sama. Nie ma nikogo.

Otworzyłam oczy szybko dusząc. Znów ten sen. Tsa sen, raczej koszmar. Od razu co zobaczyłam to że nie jestem już w samochodzie tylko w jakiejś sali. Czerwone ściany, marmurowa podłoga, złote ozdoby obrazy na ścianach i wielkie masywne drewniane drzwi przed którymi stoją jacyś chłopacy. Chwila to z nimi walczyłam! Chciałam się podnieść i przyjąć pozycję obronną, ale coś mi przeszkodziło. Tym czymś była ręka na moim brzuch przyciskająca mnie znowu do kolan czarnowłosego. Gdybym nie miała na nogach i rękach kajdanek już dawno ten na którym siedzę by leżał martwy. Popatrzyłam znowu na tych chłopaków, ale z tych wszystkich zostało tylko dwóch. Akurat Ci którzy byli z nami w aucie. Spojrzałam na siebie. Nie miałam żadnej broni. Stop! Zostały mi paznokcie. Jest! Zawsze coś!

-Izak ściągnij jej te kajdanki-powiedził czarnowłosy do bruneta o czekoladowych oczach.

Przyjrzawszy mu się zobaczyłam że jest przystojny. Zresztą jak blondyn o niebieskich oczach i czarnowłosy o brązowych oczach prawie czarnych. Muszę jak najszybciej uciec! Wiem mam plan! Jak ściągnie ze mnie tę "biżuterii" to wbije mu te moje pazurki w szyję. Tak! Genialnie! Ja to mam łep!

-Już, już nie gorączkuj się-odpowiedział... Yyy Izak? Ta chyba tak ma na imię.

Podszedł do mnie z kluczykami. Najpierw rozpiął mi nogi potem ręce. Od razu to wykorzystałam. Wstałam na równe nogi i wbiłam paznokcie z prawej ręki w jego szyję. Z uśmiechem na twarzy chciałam go dobić, ale nie wiadomo skąd poczułam na prawym ramieniu ból. Spojrzałam na ramię. Trzymał ją czarnooki. Kurwa zaraz padnę z bólu.

-Puść go, a ja puszcze Ciebie-odpowiedział ze spokojem.

Nie wytrzymałam i puściłam go. Chłopak mnie  puścił i złapał przyjaciela który przez truciznę osłabł, ale nic mu nie będzie. Szkoda. Gdy odzyskał równowagę spojrzeli na mnie. Brunetowi oczy pociemnaiały do czerwieni tak samo jak blondynowi. A natomiast trzeci podszedł do mnie i... pogłaskał po głowie? Aha okey? Wcale to nie dziwne.

-Byłaś niegrzeczna. Pójdziesz za to na krótką drzemke-rzekł.

-Chyba śnisz potworze-Odpowiedziałam.

Na moją odpowiedź roześmiali się. Halo? Co was śmieszy? Nagle zrobiło mi się słabo, a nogi jak z waty, gdy spojrzałam w oczy czarnowłosego. Hipnoza. Upabłabym na ziemię, ale ktoś mnie złapał w swoje ramiona, po czym odpłynęłam...

Zakochana Łowczyni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz