I

269 5 3
                                    

Dobra jest, naprawdę dobra. O kurwa... wplatam dłonie w jej włosy i przyciskam ją mocniej. Jebie mnie to, czy ona to lubi. Jestem blisko i nie ma mowy, że teraz przestanie. Dławi się, opycha mnie od siebie. Puszczam, bo mi jeszcze bestie zrani i jakby radio o 6:30 włączyć.

- Udusić mnie chciałeś?! Pojebany jesteś jakiś! Nie dziwie się że... Bla, bla, bla. Czemu one zawsze muszą tyle gadać. Udają, że ich to nie kręci a tak naprawdę błagają by mieć go aż po same jaja. Za szyję i do ściany. Czuję paznokcie w moich ramionach.

- O tak maleńka. - szepczę jej na ucho. Głupia myśli że mnie to boli. Wrzeszczy mi do ucha. Jak by ją tu zamknąć? A no tak. Dwa palce w cipkę i już tego zdania nie dokończyła. Błogie spojrzenie błagające o więcej, usta lekko rozchylone...


Refren „Bring me to life" gra mi koło ucha. Chcę to wyłączyć, ale nie mogę znaleźć telefonu. Przekręcam się, a głowa mi pęka, dwie godziny snu to za mało. Poddaje się, wiem, że za minutę się wyłączy. Do następnego powinienem już go znaleźć. Nucę pod nosem refren odpływając
w stan przyjemniejszy niż mój ostatni orgazm z niewyżyta nieogoloną typiarą, już mi tak dobrze.
- Możesz to kurwa wyłączyć? - otwierał lekko oczy i zamiast penisa na ścianie który jest przeważnie pierwsza rzeczą po przebudzeniu widzę wkurwionego Kamilka i rozwianym pędzlem na głowie.

- Hehe stanął ci. - penis wyróżniał się chyba bardziej niż jego pędzel.

- Ja mam laskę w łóżku wiec mi wolno. Za to ty... Co ci się śniło? Wyłącz to gówno i daj ludziom spać. Jest niedziela. - spoglądam na kołdrę a namiot stoi duży jakby przede mną stara Cara,
a to Kamil. Teoretycznie to nawet dorównują sobie w seksapilu. Na życzenie mojego Misia wyłączyłem ten cholerny budzik i nawet nie pamiętam kiedy usnąłem.

Tym razem zamiast tej nawet spoko piosenki słyszę wrzask i z dołu.
- Dorian! Micek! Kurde chociaż raz moglibyście posprzątać! - szybszego przebudzenia nie miałem dawno. Telefon w rękę. Zły sam na siebie zaklnąłem. Cztery smsy, dwa nieodebrane połączenia, pięć snapów. Cholera jestem w dupie. Zanim podniosłem się z łóżka i uśmiechnąłem się do czarnego członka na suficie. Co to była za impreza... Jedyna u mnie w domu.
Stanęła w drzwiach, jej włosy rozwiał wiatr który utworzył się z przeciągu, które i tak wlazły jej w oczy i w usta, bo o dziwo dalej się darła.

- Coo kacyk cię męczy? Może wody ci przynieść?

-Piwa kobieto, piwa. - i w tej chwili widzę jak but, którego wczoraj wiem ze sam nie zdjąłem leci w moją stronę. Refleks szachisty i but w oku.

- Cholera Dorian nie umiesz się uchylić? Ty głupi zakalcu. - pobiegła na dół i za chwile wraca z woreczkiem lodu w jakiejś starej koszulce i przyłożyła mi do oka. Nie słuchałem jej, było za wcześnie na przetrawienie takie słowotoku. Zastanawiałem się czemu w ogóle we mnie rzucała, a teraz obskakuje. Jakbym dostał w klejnoty no to bym rozumiał ale oko? Kobiety są bez sensu, tworzą same problem a pot... Ooo cycki jej urosły Wcześniej miała takie wyrośnięte śliweczki, a teraz takie nawet ładne pomarańcze. Zbliżyłem głowę trochę bliżej, no to były ładne dorodne pomarańcze. Nie zauważyłem nawet ze zabrała lód od oka a za chwile czuje go jak roztrzaskuje się na mojej głowie.

- Ja ci się żale bo pokłóciłam się z rodzicami a ty mi się w cycki patrzysz. Chory zboczeniec.
- rzuciła mi lód na nogi i wyszła. Leginsy i jej tyłek to dobre połączenie, na prawdę dobre.
Nie przejąłem się nawet że wyszła z pokoju bo i tak wiem że wróci, zawsze wraca. Każda zawsze wraca. Mogłaby mi coś zrobić do jedzenia, albo przynieść piwo. Tak piwo by było idealne.
Wstaje i wyciągam rękę po spodnie, gdzieś tu powinny być moje fajki. Wyjmuję jedna zapalam
i idę do okna, otwieram je na oścież, odpalam i zaciągam się. Tyle lat palenia a one wciąż smakują tak samo, zajebiście.

- A ty dalej palisz?! - wróciła i znowu się drze. Brak seksu jej serio nie służy. Może gdyby ja tak teraz złapać, rzucić na łóżko i zerwać z niej te leginsy, zsunąć je chyba będzie lepiej, i przelecieć tak jak to było kiedyś. Szybki fajny seks, zanim zacznie się dzień. Czuje lekkie mrowienie w kroczu na samą myśl, gaszę papierosa... Kurwa nie mogę, nie zrobię jej tego. Nie tym razem.

- Jakie palenie? O co ci chodzi? - pytam pokazując puste już dłonie. Czuje zamach dobrej kawy. Biorę od niej jeden z kubków i pije łyk. Czekam na piękno smaku mocnej kawy bez żadnych zbędnych cukrów czy mleka.

- Cholera, co ty z tym zrobiłaś?

- Wziąłeś moja, ale chciałam popatrzeć jak się krzywisz, tak fajnie wtedy wyglądasz.

Fajnie?! Ja wyglądam fajnie?! Staram się jak mogę żeby jej nie dotknąć a ona mi mówi, że wyglądam fajnie. Zamieniłem kubki poszedłem w stronę kanapy. Rozsiadłem się, poprawiłem gacie i pozwoliłem, by kawa zaczęła ratować mój mózg.

How to be a bad bitchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz