VII

38 1 1
                                    


Znowu Micek rozkminia. Dzisiejszy temat „Co byś zrobił, jakbyś miał w łóżku dziewczynę z penis". Mówię mu, żeby się zamknął, ale nie, bo przecież trzeba rozmawiać. Rozmowy zbliżają ludzi do siebie. Brechtałem się zasłaniając usta rękawem bluzy. Telefon zawibrował mi w kieszeni.

' I jak z Margą?'
'Nijak. Jej nie ma, nie ma nic i nie będzie. Przestań się w kółko pytać o jedno i to samo'
'Ok, no ale obiecałeś pisać listy. Ona napisała już chyba trzy, tak?'
'Jebie mnie to ona robi. Nie piszę listów, nie jestem romantyczny i kurwa nie będę.'

- Ale mi się chce jarać. - mówię pod nosem wkurwiony. Czekam, do najbliższej przerwy. Micek pierdoli o penis, jakby własnego nie miał. Wszystko mnie dziś denerwowało. Jakiś dziwny dzień.

Gdy tylko wykład się skończył, zerwałem się na równe nogi i chciałem wyjść. Świeże powietrze i fajka. Wyszedłem, usiadłem na ławce i wyjąłem fajkę. Nie mogłem odpalić, bo zapalniczka się zjebała. Zaciągnąłem się i tak jak zwykle, smakowała zajebiście.

- Hej. To jak, po fajce kawa? - usłyszałem wesoły damski głos. Mówią na nią Mati, siedzi dwa rzędy niżej. Fajna blondyna, piegowata, chudziutka. No ładna jest, w moim typie.

- No pewnie. Znowu nie spałem, więc się przyda. - powiedziałem i szybko skończyłem fajkę.

- Co ty masz z tym spaniem. Wczoraj bez snu, dziś bez snu. Chodzący trup jadący na kawie i fajkach. - zaśmiała się i szturchnęła mnie lekko.

- I na energolach. To one głównie ratują mi dupę. - zaśmiałem się i poszliśmy na kawę.

Ja jak zwykle, czysta kawa, bez mleka, bez cukru. Ona jakieś tam babskie latte.

Gadka się kleiła. O wszystkim i o niczym. Jednak, lubiłem ją, bo mnie nie podrywała. Nie mówiła z podtekstem. W tej chwili podteksty miały by wydźwięk tylko i wyłącznie seksualny. Po jakimś tm okresie czasu można pożartować z tego, ale nie na tym etapie. A Ona... Opowiadała, mówiła z takim beztroskim uśmiechem. No dla mnie ideał kobiety. Zaczęliśmy gadać o marzeniach.

Głupi temat, którego każdy rusza. Jak zwykle odpowiedziałem, że nie mam marzeń. Żyję tu i teraz. Wkurwia mnie to pytanie. Regularnie je słyszę i co, wszystkie liczą, że nagle wyleje przed nie swoją duszę, ukryte pragnienia i zaczniemy spełniać to wszystko razem tworząc zajebistą parę. Czasami mam taką cholerną ochotę powiedzieć takiej lasce, że za dużo przeżyłem by marzyć. Nie wiem, czy dożyję jutra, (szczerze to nie wiem, czy chcę) a ona pierdoli mi co chcę robić za kilka lat. Ludzie umierają, odchodzą, zostawiają nas. No cóż, życie to nie bajka...

Mati powiedziałem, że nie żyje z dnia na dzień. Nie naciskała. Później seriale weszły na główny plan. Ja, maniak seriali zacząłem jej rzucać tytułami, które warto obejrzeć. TWD, The 100, Lucifer itd. Ona za to rzuciła "Skam". Obiecałem, że w wolnej chwili zerknę.

Następna była kwintesencja głupich początkowych rozmów.

- Masz kogoś? - usłyszałem i o mało nie zadławiłem się kawą. Mogłem się tego spodziewać, no ale do mnie takie pytania?

- No co ty, ja i dziewczyna? Silny, wolny, niezależny.

- Ale miałeś prawda?

- Rok temu była. Kilkumiesięczna przygoda. Nic więcej. - gdy to powiedziałem skrzywiła się.

- Nie pomyślałeś, że mówiąc to odpychasz od siebie inne? Ja bym nie chciała być z kimś, kto mówi w taki sposób o swoich byłych.

I tu nasza wspaniała kawa się skończyła. Zapłaciliśmy i wróciliśmy na uczelnie.



'Potrzebuję kobiety'
' Cipki, czy kobiety?'
'Chciałem ładnie to ująć xd'



- Kamil, wychodzimy dziś. Masz pięć minut.

- Kurwa, nie budź mnie. Co Ci się tak śpieszy? Chłopaki dzwonili? - zapytał zaspanym głosem. Biedny, obudziłem go. On ciągle tylko śpi i śpi.

- Ja tam wole dziewczyny, niż chłopców. Podnoś tą dupę, jedziemy.

- Co ty taki ner...

- Jedziesz kurwa, czy nie?!

Pięć minut nie minęło, a już siedzieliśmy w samochodzie. Zajechaliśmy na melinę, weszliśmy. Tu jest tak brzydko, ale jest tak cholernie dobrze. Czas się zatrzymuje, nie ma nic poza alkoholem, kumplami, kobietami i mocniejszymi rzeczami. Dziś nie chciałem ani alkoholu, ani kumpli. Zakręciłem się chwile pośród damskich ciał. Hmm, która się najbardziej będzie łasić. Nie wiele trzeba było czekać. Blondyna, szczuplutka, ale bez piegów, fajne cycki. Gdzieś już ją widziałem. Dobra jebać skąd.

- Chodź ze mną. - szepnąłem jej do ucha i tyle. A ta pusta kurwa poszła grzecznie ze mną na dwór. Wsiadłem za kierownicę, a ona ze strony pasażera.

- Gdzie jedziemy? - zapytała piskliwym głosem. Trzeba jej będzie zatkać ten ryj. Takiego głosu nie zniosę. Olałem jej pytanie. Nie wiele przejechałem, a ona już trzymała rękę na moim penis.


Nie mam pojęcia skąd dziś we mnie było tyle agresji. Po prostu wszystko mnie już wkurwia. Mam dosyć ich wszystkich. Jestem zmęczony życiem, szkołą, pracą... I jeszcze te chore listy od niej. Nawet nie czytam. Rzucam na stolik w pokoju. Minęło niewiele, a już jest z 10 listów. Połowa polecone. Nie dosyć, że sobie nadzieje robi, to jeszcze skutecznie odchudza portfel.

How to be a bad bitchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz