Iga wróciła do domu ponad miesiąc temu. Bez przerwy słyszałem ich rozmowy. Koniec końców ze mną rozmawiać przestała, a Micek był ciągle zajęty.
Tak się złożyło, że i Eva była wtedy wolna i chętna. Spotkania z nią... jak zwykle zaczynały się od smsa 'Czy masz dziś czas'. Zrobiła się z tego już nasza mała tradycja. Przeważnie ta druga osoba miała czas, no bo kto by nie znalazł chwili w ciągu całego dnia na dobry seks. Raz u niej, raz u mnie, bo nie można wpadać w rutynę. Tyle już razy się z nią widziałem, że nie ma między nami już niepewności, zmieszania albo chociaż wstydu. Każdy wie jak wygląda, i że wygląda dobrze, co lubi, jak robić i czego nie robić. Rzadko kiedy kończyło się to nieporwanymi majtkami, bądź w ekstremalnych chwilach nawet spodnie mogły ucierpieć.
Jednak seks z jedną laską... nie jara mnie to. Dziś uznałem, że dobry czas by pójść na melinę.
- Idziesz na meline? - zapytałem Mica, gdy siedzieliśmy w kuchni.
- Nie chce mi się. Zostańmy w domu, pogramy w terę.
- Ja idę, a ty rób jak chcesz. - i tyle było po mojej rozmowie z nim. Trochę pobujałem się po domu, wyszedłem z psami, przespałem się w okolicach 22 wyszedłem z domu do meliny. Dawno, bardzo dawno mnie tam nie było.Zaś ona, wyglądała tak jak ją zapamiętałem. Szkoda jednak, że równie dobrze nie zapamiętałem tego wieczoru. Wiedziałem jedynie, że popłynąłem. Na początku alkohol, potem mary i chyba coś, czego od dawna nie było. Patrząc po mojej ręce, to na pewno było to.
Iga by darła już pewnie japę, ale skoro zlała mnie dla Kamila, to jebie mnie to. Wiadomo na drugi dzień nie poszedłem na zajęcia, no bo niby jak.
Takich imprez z dnia na dzień było coraz więcej. Wcześniej się zaczynały i wcale nie trwały krócej. Jednego poranka, gdy wracałem z okropnym kacem, po nocy spędzonej nawet dobrze już nie wiem gdzie czekał na mnie wkurzony Micek.
- Dorian, czy ty czasem nie przesadzasz? Uczelnia, dom, ja... Nawet Iga się już martwi.
- Ona wszystko przeżywa, a ty się odczep... Sam nie jesteś święty.
- Dorek ogarnij się. Widać że sobie nie radzisz.
- Daj mi kurwa święty spokój. Wiecznie jesteś zajęty tamtą, a teraz sie dopiero budzisz - wkurwiony poszedłem do pokoju, otworzyłem okno i zajarałem blanta. Miał rację, to wszystko mnie przerastało. Wszystkich których miałem dookoła siebie opuścili mnie z dnia na dzień.
Usłyszałem wibracje telefonu, Iga napisała. Pewnie Kamil jej kazał.Możesz mi powiedzieć co się dzieje? Nie odzywasz się, podobno lasek więcej, niż umiem zliczyć. Martwię się.
Dlaczego ona się tak bardzo lubi wpierdalać w moje życie. Powie że się martwi i ja w magiczny sposób zacznę o tym z nią rozmawiać, a rozmowa mi na pewno pomoże, ona napisze że będzie dobrze i na pewno to sprawi że bedzie. Ja pierdole, jaka ona jest głupia. Zamknąłem dymek z rozmową, jednak za chwile dostałem kolejną i jeszcze jedną wiadomość. Fakt, ciężko ją olać.
Weź się ode mnie odpierdol. Nie będę z Tobą rozmawiał, bo nic nie znaczysz w moim życiu więc po chuj mam Ci mówić co u mnie skoro Ciebie to tak naprawdę albo nie interesuje, albo musisz mieć bardzo nudne życie.
Tak bo ja znam Cię od wczoraj i takie pieprzenie pewnie robi na mnie wrażenie. Pisz co chcesz, wyżyj sie, a jak Ci już minie to wtedy pogadamy.
Zamknąłem czat i rzuciłem telefonem na łóżko. Dokończyłem blanta i zszedłem na dół po piwo.
- Zjedz coś może. Marnie wyglądasz. - usłyszałem od Kamila i na jego słowa roześmiałem się w głos.
- Spier-da-laj - powiedziałem mu prosto w twarz, otworzyłem piwo, rzuciłem kapsel na podłogę i wróciłem do pokoju. Walnąłem się na łóżko, włączyłem chłopaków i piłem piwo.Jest noc, dookoła mnie las, ani żywej duszy wokół mnie. Zacząłem iść w przypadkowym kierunku mając nadzieję, że znajdę wyjście stąd. Czułem się jakoś tak nieprzyjemnie, jakby ktoś za mną szedł i uważnie obserwował mój każdy krok. W pewnym momencie odwróciłem się za siebie i tym samym wpadłem na mur, który się wziął chuj wie skąd. Idąc wzdłuż muru dotarłem do uchylonych drzwi, wszedłem w nie i trafiłem do długiego korytarza, dosyć jasnego i długiego tak bardzo, że nie widziałem jego końca. Po dokładniejszym przyjrzeniu się ścianom widać było, że wzdłuż całego korytarza po każdej ze stron są drzwi. Wszedłem w pierwsze i ujrzałem Kamila, siedział w okropnym obskurnym pokoju, zaniedbanego. Podszedłem do niego bliżej, dookoła były butelki po alkoholu, czuć było również, że za częstym gościem w łazience nie jest. Nagle podniósł głowę i spojrzał na mnie pustym i nieznanym mi spojrzeniem. Nie znał mnie. Czułem się dziwnie widząc takiego Micka.Chciałem się go zapytać co się stało, jednak nie mogłem powiedzieć ani jednego słowa. Wyszedłem szybko z tego pokoju i zamknąłem za sobą drzwi. Nie byłem w stanie patrzeć na niego w takim stanie. Bałem się zobaczyć, co jest za następnymi drzwiami, jednak nie mogłem się powstrzymać. W drugim pokoju siedziała Marga w swoim pokoju w Polsce. Nie była pijana jak Kamil, ale jednak było coś nie tak. Podszedłem bliżej niej, na rękach miała mnóstwo blizn, a w laptopie była rozmowa z jakąś dziewczyną. Czytałem to co pisała, a potem usuwała. Chciała jej wyznać miłość, jednak tak jakby bała się jej reakcji. Nagle spojrzała na mnie chłodnym wzrokiem, ta sama pustka co u Mica.
W następnych pokojach spotykałem resztę, doszło do mnie, że to wizja ich życia beze mnie.
Jeden pokój był inny, wszedłem do niego i tam była Iga, wszędzie plakaty One Direction, a ona gruba i obżerająca się ciastkami płacze w miśka, którego kiedyś dostała od swojego byłego. Podszedłem bliżej, chciałem jej pomóc. Spojrzała na mnie tak jak każdy chwilę temu spotkany, jednak w jej oczach nie widziałem tego chłodu, a sam smutek. Wstała, podeszła do mnie, spojrzała na mnie swoimi zapłakanymi oczami.
- Nie żyjesz tylko dla siebie - wyszeptała