X

16 2 1
                                    

Przyjechała, chociaż jej o to nie prosiłem. Zrobiła mi śniadanie, chociaż nic nie mówiłem. Co będzie dalej? Niby się nie narzuca, ale jednak jest jej dużo w domu. Jest tu tylko kilka godzin, a ja mam wrażenie jakby spędziła ze mną tu tygodnie. Gęba jej się nie zamyka, jest taka mała, ale pytanie czy ja ją tu w ogóle chce. Przyjechała, bo wiedziała, że nie zostawiłbym jej na ulicy. Nie mówiła, na ile przyjechała. Pewnie pojedzie za jakiś tydzień, albo szybciej, gdy zobaczy, że ze mną wszystko jest ok.

Plan na najbliższy tydzień:
Udawać szczęśliwego, by szybciej się wyniosła.

Wyszedłem spod prysznica i założyłem czarne bokserki w banany. Leżała u mnie na łóżku i przeglądała posty na facebooku. Podniosła się i obczaiła całego.
- No powiem Ci, że nie jesteś taki brzydki. - wróciła do najświeższych ploteczek od swoich znajomych. Dobrze wiem, że jej się podobam. Może by tak rozkochać ją w sobie i złamać jej serce, albo być miłym bo jest, kiedy nikogo nie ma.
- Ubierz się, nie chce mi się patrzeć na Ciebie półnagiego. - usłyszałem i spojrzałem na nią. Laptop już zamknięty, a ona z widocznym rumieńcem na twarzy wciąż się na mnie patrzyła.
- A może by tak zrobić odwrotnie i się rozebrać. No dawaj Iga. Wiem, że chcesz. - zmysłowy głos, prawie nagi ja. Niech się tylko da pocałować, a będzie moja.

Plan legł w gruzach gdy zaczęła się miotać ze śmiechu.
- O nie lamusie. Prędzej wyłysieje, niż mnie zaliczysz. Ja nie jestem typiarą.
Jesteś, każda nią jest, pomyślałem. Wciągnąłem na tyłek spodenki.
- Masz ze sobą rolki?
- Pytasz dzika, czy sra w lesie?
- Co?! - o matko, jakiś kolejny, wiejski tekst. Przewróciła oczami widząc moją reakcję.
- Tak mam. A co, ty bierzesz deskę i jedziemy się przejechać?
- Czytasz mi w myślach.

Wyglądała jak dziecko dopiero co uczące się jeździć z ochraniaczami na kolanach, ale nie dziwię się jej. Też bym nosił na jej miejscu. Zaraz... Ja w ogóle nie powinienem jeździć na desce. Teraz się nie wymigam. Z resztą co złego się może stać?

Z fajką w ręku wyszedłem na dwór, ona siedziała już na kostce wkładając rolki na nogi. Roześmiałem się, gdy podnosiła się z ziemi bo nogi jej uciekły i ponownie upadła na dupę. Wyciagnąłem do niej rękę i pociagnąłem ją do góry. Stała tuż przy mnie. Przez rolki była wyższa i łatwoej mi się patrzyło w jej oczy. Na twarzy znowu pojawił się jej rumieniec, a ja poczułem zapach jej perfum. Nasze usta dzieliły centymetry. Rozchyliła swoje i gdy już myślałem że zakończy się to tak jak ja chce...
- Gdyby nie waliło od Ciebie fajkami to nawet bym Cię pocałowała. - cholerna przeciwniczka papierosów. Odjechała w stronę bramy, a ja mogłem podziwiać jej zgrabną figurę.
- Jejku za luźno zapięłam. - powiedziała sama do siebie i nachyliła się poprawiając sznurówki. Specjalnie czy nie, w tej chwili żałowałem, że zapaliłem fajkę. Poczułem, że mój penis też żałuje, ale zostało mi chyba tylko go sobie poprawić i pojechać.

Zamiast na drogę patrzyła się na wszystko inne. W połowie drogi zaczęła planować swój idealny holenderski dom.
- Będzie dużo tych białych okien, zwłaszcza w kuchni i salonie. Będzie złożony tak jakby z dwóch innych domów. Góra brązowa, a dół będzie lekko wpadał w bordo. Mówię Ci będzie wyglądał bosko. Wejście duże, a drzwi... No normalne będą, ale też będą boskie bo to będzie mój dom. Długi wjazd wokół którego bedzie rośla trawa i kwiaty. Będę się miała cxym zajmować w wolnej chwili. Sypialnia też będzie z dużymi oknami, ale nie na ulicę, żeby nikt nie widział jak robię nieprzyzwoite rzeczy z moim mężem. - zaśmiała się. Co jakiś czas potykała się, podjeżdżała mi pod nogi, ale ogólnie to nawet dobrze dawała sobie radę na tych rolkach. Jechaliśmy dość powoli, co mnie dziwiło, bo co chwile podkreślała wcześniej, że ona niczym nie jeździ wolno. Zmieniła by zdanie gdyby zobaczyła jak ja jeżdżę.
- I co o tym sądzisz? - usłyszałem pytanie wybijające mnie z wyobrażeń jak błaga mnie bym zwolnił. Hmm ciekawe czy dała by mi się w samochodzie, albo może zrobiłaby mi loda...
- No i mnie nie słuchasz. Myślałam, że tylko na necie mnie olewasz. - powiedziała rozczarowana i jechała już troszkę szybciej. Musiałem ją gonić i nagle coś zagruchotało mi w kolanie. Stanąłem i zawołałem ją. Zawróciła szybko.
- Co się stało? Dorian, wszystko ok?
- Nie jest ok. Jakby było to darłbym się jak debil. W ogóle debilem jestem że zaproponowałem tą głupuą wyprawę. Nie wiesz, że mam zjebane nie tylko życie, ale i kolano? Ale przecież ty chciałaś iść na rolki...
- Nie krzycz na mnie to ty to zaprop...
- No i głupi byłem, że w ogóle z domu wyszedłem. Mogłem nie wychodzić, tak samo wczoraj. Wróciłabyś sobie jakoś do domu, a nie mi dupę zawracać. Nie chciałem Cię tu... - jedyne co zobaczyłem to jej załzawione oczy. Odwróciła się i pojechała w stronę mojego domu.

Trochę mi zeszło zanim doczłapałem się do domu. Siedziała w tym samym miejscu co wcześniej, już bez rolek z moim nierudym kotem na kolanach. Spojrzała na mnie, ale już nie płakała. To chyba dobrze. Otworzyłem dom, wpuściłrm ją pierwszą. Rzuciła rolki w kąt i poszła do "swojego" pokoju. Wyszła z niego za chwile w dresach i bokserce. Weszła do mnie do ppkoju, gdzie leżalem z kolanem obłożonym lodem i laptopem obok.
-Wpiszesz mi hasło do wifi? Muszę sobie znaleźć jakiś poworót do domu. - wziąłem telefon bez słowa zaprzeczenia. Wiem, że na to liczyła. Ponownie w jej oczach widziałem łzy, ale nie na mnie takie numery. Wyszła z pokoju bez słowa. Czyżby przeze mnie wyjechała szybciej z kraju, który podobno uwielbia? Może znienawidzi go przeze mnie i już tu nigdy nie wróci? Albo jednak byłem za ostry, to nie była jej wina, a ja tak serio jej potrzebowałem? Ech... Kobieta w tym domu to zawsze jakieś problemy.

How to be a bad bitchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz