XIV

24 2 2
                                    

Słońce, które już długo wisiało na niebie w końcu dostało się do moich oczu, budząc mnie. Uśmiechnąłem się na myśl, co wczoraj się wydarzyło. Wstałem z łóżka sięgając po telefon. Widząc wiadomość od Margi nie wiedziałem co zrobić. Chciała się spotkać i pogadać, dziś. Obudził się we mnie znowu ten malutki płomień, który zostawiła wyjeżdżając. Z dołu słychać było śmiech Igi i ... jakiegoś faceta? Założyłem gacie, "Margę" rzuciłem na razie na łóżko i zszedłem na dół. Iga z Mickiem robili naleśniki. Słodko to wyglądało i robili dla mnie jedzenie.

Zaraz, co tu robi Kamil?
- O wstałeś już. Akurat idealnie, tylko że nie przewidziałam trzeciej osoby przy śniadaniu, ale wszystko załatwimy. - gadała coś, ale zbytnio do mnie nie dochodziło, patrzyłem się na Micka, a on na mnie. Czekałem na jakąkolwiek reakcję. To on mnie zostawił, wystawił, olał, ale widząc na walizkę stojącą w kuchni wnioskuję, że to koniec jego romansów.
- Może byście wyszli i sobie pogadali. Idźcie sobie pogadać, bo aż mi duszno od tej męskiej dumy, dałny. - powiedziała, stawiając dżem i herbaty na stole.

Wyszedłem na dwór uprzednio zakładając buty i kurtkę, usiadłem na schodku prze domem i odpaliłem papierosa. Kamil wyszedł zaraz za mną i usiadł obok.
- Nie wiedziałem, że ty coś z Igą. - powiedział przerywając okropną ciszę.
- Nie wiedziałem, że ty coś ze mną, że wgl dalej mnie pamiętasz i wow pamiętasz Igę.
- Dorian, zakochany byłem... Laska okazała się typową laską, ale wiesz człowiek zakochany nie myśli racjonalnie.

- Taaa wiem coś o tym.
- To tak na poważnie coś z Igą?
- Nie. Marga się znów odezwała.

Opowiedziałem mu całą historię z Igą, z Margą i wgl wszystko co się działo, kiedy go nie było.
-Dwie fajne laski, a ty jeden. To co, może mały trójkącik?
- Najpierw jedna by mnie uszkodziła, potem druga, a na koniec uszkodziłyby siebie nawzajem.
- Hmm to co by tu zrobić.
- Nie chcę stracić Igi, ale chcę chyba Margę, znowu nie chcę, by Iga czuła się wykorzystana, a skoro Marga chce się spotkać, to znaczy, że wróciła do Holandii i może uda nam sie ponownie. Dlaczego kobiety są takie skomplikowane?
- wstawałem, bo skończyliśmy już palić, gdy w drzwiach za nami stała Iga znowu ze łzami w oczach.
- Śniadanie na stole. - powiedziała i szybko się wycofała w kierunku piętra.

Poszedłem za nią, ale zamknęła się w pokoju, w którym oryginalnie miała spać.
- Iga, otwórz. Porozmawiajmy.
- Nie mamy o czym.
- otworzyła drzwi i sztucznie się uśmiechnęła. - Jestem typiarą jak każda inna, Marga wróciła, a ja jak zwykle usunę się w cień. Są przecież priorytety w życiu, prawda? Tym bardziej, że Kamil wrócił. - odepchnęła mnie lekko od siebie, by móc przejść. Szczerze, nie dziwiłem się jej, ale jednak chcę to załatwić jakoś... pokojowo. Wróciłem do pokoju i odpisałem Mardze. Chciała się spotkać, dziś. Zgodziłem się, jak coś to mój gość sobie zostanie sam.
Zszedłem na dół, a przy stole rozmowa się kleiła. Miło było słuchać jej i jego śmiechu, gdy usiadłem przy stole Iga była już ciszej.
- Smacznego.
- Nie wiem, czy one takie smaczne, bo to ja smażyłem i robiłem ciasto. Czujesz, że to wcale nie jest takie trudne?
- powiedział dumny z siebie Micek.
- No nie powiem, żebyś był łatwym uczniem.
- Spokojnie, szybko się uczę. Może nauczysz mnie jeszcze czegoś?
- Długo już tu nie zostanę, także mamy mało czasu.
- Jak to? Kiedy jedziesz?
- zapytałem z pełną gębą naleśnika. Już jechała? Nie chciałem jej psuć wyjazdu. Wiedziałem, że przyjechała tu do mnie, ale wiem również, że uwielbia Holandię.
- No i tak za cztery dni miałam jechać i tak. Nie ma miejsc na wcześniejsze busy.
Reszta śniadania minęła na opowieściach Kamila o swojej już byłej. Rzeczywiście okropna ta laska.
- Spokojnie Kamil, ja bym była lepszą dziewczyną. - przejechała ręką po jego udzie wstając od stołu. Wzięła talerze i poszła do kuchni.
- Widzisz, będziesz miał kolejną za chwilę.
- Albo próbuje wzbudzić twoją zazdrość, byś wziął ją, a nie Margę.
- Spokojnie. Wybierze Margę, są w końcu priorytety w życiu.
- powiedziała chamsko siadając znowu do stołu.
- Masz ty jakiś problem? Myślałaś, że będę Cię kochał po jednym seksie? Gdybym miał się zakochiwać w każdej takiej, to już bym się dawno powiesił z powodu złamanego serca.
- Byłby chociaż święty spokój. Serce Dorianka najważniejsze. Szkoda, że zapominasz o ... a nie ważne. Typiara to typiara.
- dopiła herbatę i wyszła z kuchni.
- Ty może by tak delikatniej? Mówiłeś, że dla niej seks nie jest tym samym co dla ciebie.
- Się dojebała do tych priorytetów.
- Dziwisz się? Na jej miejscu zrobiłbyś to samo. Idź z nią na spokojnie pogadaj. Zależy Ci na niej, a jej na Tobie, może ona nie jest Margą, ale Dorian lubisz ją.
- Może i masz rację, ale jak znowu zacznie być chamska nie ręczę za siebie.
- Jak zacznie płakać, zapraszam w moje ramiona.


Poszedłem do niej, zapukałem i nie czekałem na odpowiedź. Leżała z zamkniętymi oczami i słuchawkami w uszach. Położyłem się obok niej. Spojrzawszy na mnie kątem oka dała mi jedną słuchawkę i leżeliśmy tak dłuższą chwilę.
- Iga nie chcę Cię stracić. Po prostu... no my i bycie razem. Pozabijalibyśmy się, po za tym sama mówiłaś, ze za dużo o mnie wiesz, ja o Tobie też wiem wszystko i nie nazywaj siebie typiarą, ja tak nie uważam, więc nie dopowiadaj sobie. Proszę Cię.
- A co ja mam o tym wszystkim myśleć? Najpierw afera, bo się przewróciłeś, potem akcja w melinie, a teraz po fajnym seksie, co najmniej dla mnie fajnym dowiaduję się, że jednak wracasz do Margi. Jak ja mam się czuć do cholery? Czuję się jak wykorzystana typiara. Mam wrażenie, że gdy wyszłam nabijałeś się ze mnie do Kamila, że tak szybko dałam Ci dupy.
- Ile razy mam Ci powtarzać, że Cię lubię, nawet bardzo. Gdybyś nie była dla mnie ważna to bym nawet ryja na ciebie strzępił, a ja wczoraj na niego upadłem dla Ciebie.
- roześmiała się i pogłaskała mnie po zadrapaniu na szczęce.
- Mogę się przytulić? - zapytała cichutko.
- No pewnie dałniaro, chodź.
- usiadła mi na kolanach i wtuliła się we mnie.
- Ale nie zostawisz mnie, bo masz już Kamila i Margę?
- Ty mi potrzebna jesteś do Margi, a nie, kto tu mówi o zostawianiu.
- roześmiała się.
- Czyli wszystko po staremu, a ja w końcu poruchałam. Lepiej być nie może. Teraz tylko Kamilkowi się do gaci dobrać.
- Nie powiem, on jest chyba jeszcze bardziej chętny niż ty.
- To przepraszam, jeśli będziemy w nocy przeszkadzać.

How to be a bad bitchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz