- Nawet nie waż się mnie dotknąć - powiedziała roztrzęsionym głosem i minimalnie się ode mnie odsunęła.
- Iga, chciałem... - właśnie co ja chciałem? Ją zobaczyć, przeprosić, dotknąć?
- ... nie chcę, żebyś przeze mnie płakała. - dokończyłem.
- Było o tym pomyśleć zanim zacząłeś się kleić do tej typiary. - wstała i szybko mnie ominęła.
- Gdzie ty idziesz? Iguś porozmawiajmy.
- Chyba nie rozumiesz, że chcę zostać sama i tym razem masz mnie do cholery zostawić.
Poszła do pokoju po bluzę i słyszałem jak wyszła z domu. Genialny pomysł, jest po północy, a ona się będzie szwendała po obcym mieście. Zaniosłem drzwi do stodoły i jak najszybciej poszedłem za nią. Tylko gdzie ona mogła by być. Zadzwoniłem do niej, ale nie odbierała. Napisałem na fb, smsa również wysłałem. I co? I nic. Nie wiedziałem, co mam robić dalej. Zadzwoniłem do Kamila, ale nie odebrał. A mówił, że będziemy utrzymywać kontakt, z drugiej strony i tak by mi pewnie nie pomógł. Nawet nie wie, że Iga jest w nl.Po chwili olśniło mnie, że jedyną drogą, którą mogła znać była ta, którą jechaliśmy na małą, kółkową wycieczkę, co najmniej mieliśmy jechać. Poszedłem więc w kierunku centrum. Szedłem dość szybko, gdyż wiedziałem, że o tej porze to cholerne miasto nie jest zbyt bezpieczne. Sam nie raz byłem właśnie tym złym. Szedłem i rozglądałem się dookoła za tym głupim, blond łbem, gdy nagle usłyszałem piskliwe "Zabieraj ode mnie te łapska palancie".
Jeszcze nigdy tak szybko nie biegłem, potknąłem się o krawężnik i zaryłem twarzą w kostkę. Grupka składająca się z dwóch typków i wściekłej Igi spojrzała się na mnie.
- Dorian! - wrzasnęła szczęśliwa. Próbowała się wywinąć z mocniej zaciśniętych łap jednego z nich. Wstałem, otrzepałem się i wciąż z klasą, udając, że się nic nie stało, podszedłem do nich. Włączył mi się tryb samca alfa, jak to by nazwała. Wyjaśniłem im szybciutko, że to moja kobieta. Nie chcieli słuchać, więc musiałem ją obronić. Techniki, których kiedyś się uczyłem, póki nie zepsułem kolana się przydały. Drugi zasłaniał się wciąż szamocącą się Igą, w końcu udało jej się kopnąć go tam, gdzie ja bym wolał nie dostać i wyślizgnęła mu się. Leciutko mu poprawiłem, a ona wpadła mi w ramiona i zaczęła płakać.
- Zabiliby mnie. Zgwałciliby na pewno, ale byłabym nieznośna i pewnie by mnie za to zabili. - trzymała się mocno mojej bluzy i szlochała.
- Nie rycz maleńka. Brak tu miejsca na twe babskie łzy. - zaśmiałem się i spojrzałem w jej zielone, załzawione oczy.
- Uratowałeś mnie i zaryłeś dla mnie o chodnik. Wybaczam Ci - i jeszcze mocniej się wtuliła. Staliśmy tak chwilę, zanim się nie ogarnęła i już chciałem mówić, żebyśmy poszli, bo zimno, bo niebezpiecznie a ona nagle mnie całuje. Tak z dupy. Nie wiedzieć czemu. Znaczy no wiadomo, w końcu uratowałem jej życie. Chociaż myślę, że zagadałaby tych dwóch palantów i sami by ją w końcu puścili, ale ona mnie całowała.
- Przepraszam, nie wiedziałam, że nie chcesz. - powiedziała smutno, odsunęła się i mnie puściła.
- Ale ja chcę. - złapałem ją za biodra i przycisnąłem ją do siebie. Poczułem jej ciało przy swoim i moja bestia w gaciach zareagowała.
- No bo nie odwzajemniłeś, a ja nie będę jak ta idiotka całowała chłopaka który mnie nie chce. Było mnie odsunąć, a nie czekać aż się skomp... - ile ona gada, o matko. Jednak ten sposób zamykania jej tej buźki mi się niezmiernie podoba. Staliśmy tak połączeni ze sobą dłuższą chwilę. Czułem jak wypycha w moją stronę biodra, a jej dłonie nieśmiało przesuwają się z mojej twarzy w dół.
- Może byśmy poszli już do domu? - zapytałem pomiędzy pocałunkami.
- Ok - powiedziała szczęśliwa, wzięła mnie za rękę i szła szybciutko do mojego domu ciągnąc mnie za sobą. Cholera, rzeczywiście poprawiła tyłek.Dobrze nie weszliśmy do domu, a ona już się na mnie rzuciła. Gdybym mógł podskakiwałbym z radości, jak mała dziewczynka na łące pełnej maków. Oplotła nogi wokół mnie i całkiem seksownie zdjęła z siebie bluzę... prawie bo zaplatała w nie okulary które spadły wraz z bluzą na ziemie.
- Potem się podniesie. - i wróciła do pocałunków. Trzymając ją za tyłek niosłem na górę do jej sypialni. Nagle puściła mnie i złapała się futryny.
- Nie koteczku. Tym razem idziemy do ciebie. - powiedziała i ugryzła mnie w ucho, co muszę przyznać, było przyjemne.
- Ostatni raz nam tam nie wyszło. - szepnęła do ucha, a mi więcej nie było potrzeba.
Rzuciłem ją na moje łóżko, o dziwo w nic nie uderzyła, i zdjąłem z siebie bluzę. Zamruczała i przekręciła się na plecy. Lekka konsternacja dlaczego. Może chce, żebym ją wziął od tyłu, a po chwile zauważyłem, że ma przecież sukienkę z suwakiem na plecach. No tak, ja geniusz. Rozebrałem ją lekko muskając jej plecy, a ta wiła się pod moim dotykiem. Przewróciłem ją sobie na plecy i zacząłem całować po szyi. Nie omieszkałem się zostawić tam kilka różowych pamiątek. Przypomniał mi się "Malinowy gang". Nie wiem co ona marudziła, cycki ma akurat. Nie za duże nie za małe. Podniosła się leciutko i rozpięła stanik, a ja wstrzymałem oddech. Gdy ta część garderoby spadła na podłogę odetchnąłem. Tym razem się nie wycofała. Tak, ta część ciała była jej atutem. Pochyliłem się nad nią i ponownie całowałem. Powoli wędrowałem dłonią w dół, coraz niżej. dotykając ją po brzuchu zaśmiała się i wiła.
- Dorian, cholera, mam łaskotki - zaśmiała się, gdy przejechałem dłonią po jej biodrze. Mmmm wystające kości *.* Zatkałem jej buzię pocałunkami, a dłoń wsunąłem w majtki. Zero oporu, a wręcz zachęta. Musiałem być lepszy, niż mistrzyni masturbacji i patrząc na jej reakcje, udało mi się. Zsunąłem jej bieliznę i usiadłem między jej nogami. Podniosła się i usiadła mi na kolanach.
- Tak, ja naga, a ty zapięty po szyje. - zaczęła rozpinać moją koszulę całując mnie w nowo odsłonięte fragmenty ciała. Gdy góry już nie miałem objęła mnie mocno i wtuliła się we mnie.
-Dziękuję jeszcze raz za dziś. Jak dobrze, że ty się nie słuchasz. - zabrała się za moje spodnie i bokserki. Szybciutko byliśmy obydwoje nadzy. Pchnęła mnie na łóżko. Siedząc na moich udach zaczęła masować moje jaja, a drugą ręką penisa.
- Miło?
- Po co się pytasz skoro wiesz, dałniaro? - podniosłem się, by ją pocałować, żeby jej czasami nie przyszło dzikich pomysłów o loda. Nie chciałem, za szybko. Przysunęła się do mnie biodrami, lekko uniosła, a potem było już tylko lepiejPo wszystkim leżeliśmy mocno, trochę za mocno wtuleni w siebie, ale chociaż rozumiem, o co jej chodziło z tym przytulaniem się tuż po. Ucałowałem ją w główkę. Położyła się obok, wyciągnęła i zaczęła mnie głaskać po brzuchu leżąc na moim ramieniu.
- Powiem Ci, że to było fajne, ale teraz chodźmy spać. - powiedziała sennym głosem.
- Mi też się podobało. Dobranoc Iga.
- Dobranoc Dorianku.
Przykryłem nas jeszcze kołdrą i usnąłem przytulony do niej.