Co ja do jasnej cholery zrobiłem? Ona miała pończochy. Czemu ją puściłem? Założyła specjalnie dla mnie pończoszki, a ja ją odrzuciłem. Zaczęliśmy wtedy od znajomości, może teraz warto by spróbować zacząć od seksu?
Zerwałem się szybko z podłogi.
- Kurwa mać. - przebiegłem po szkle rozbitej szklanki. Moja whisky, zatrzymałem się na chwilę i oddałem jej kilka minut ciszy.
- Wybacz moja miłości, laska w pończochach mi ucieka. - ruszyłem dalej. Po drodze o mało nie zdeptałem Fenka. Wpadłem na drzwi, wyleciałem na podwórko. Rozejrzałem się dookoła. Samochód stoi, psy na dworze są, ale jej nie było. Wybiegłem na chodnik. Jebać, że jestem w skarpetkach. Warto dla tego co ona ma na sobie.
- Marga! - zawołałem. Była kilka metrów dalej. Podbiegłem do niej. Chwila zastanowienia. Co jej powiem „Hej Marga, może masz jednak ochotę na seks".Odpada., wyjdę na pajaca. „Zacznijmy od nowa?" Kurwa, który to już raz. Pójdę na żywioł, a co mi tam, najwyżej stracę taką laskę. Mój penis się odezwał, dobra nie mogę jej teraz stracić.
Zdziwienie przemawiało w jej oczach, jednak ciało mnie pragnęło. Rumieńce, rozczochrane włosy. Nawet nie musiałem się zbytnio przybliżać, bo sama to zrobiła.
- Pierwszy raz, nie zaczęliśmy od seksu. Może tym razem warto spróbować. - no i kurwa wyszło to zacznijmy od nowa. Ty idioto! Już chciałem zmieniać, ale po co, będę się tylko jąkał jak debil. Co ma być to będzie. Stanęła na palcach. Ach mój karzełek. Złapała mnie za ramiona i patrząc prosto w oczy ..
- Dobra. - powiedziała radosnym piskliwym głosem, wzięła mnie za rękę i ciągnęła do domu kręcąc przy tym tyłkiem.
- Nie ładnie tak kusić mężczyzny na środku ulicy.
- Nie ładnie to mówić napalonej dziewczynie, że nie możemy. - Jej argument był lepszy, co nie znaczy, że dam jej władzę. Tak dobrze ze mną nie ma.
Tylko przekroczyła próg domu, od razu na mnie wskoczyła. Złapałem ją za pośladki, a drzwi zamknąłem nogą. Przycisnąłem ją do ściany w korytarzu i zacząłem namiętnie całować. Jedną ręką powędrowałem tam, gdzie te wspaniałe maleństwa kończyły się na udach. No lepiej być nie mogło. Zszedłem pocałunkami niżej, na szyję. Wgryzłem się w jej chudą szyję. Pisnęła, to uszczypnąłem ją w tyłek. Potem zrobiłem to drugi raz, malinkę na ramieniu i znów wróciłem do ust. Jej szczupłe zimne dłonie ściągnęły ze mnie koszulkę. Opuściła nogi i pchnęła mnie na drugą ścianę. Stanęła przede mną i zdjęła sukienkę. Nieświadomie uśmiechnąłem się szeroko. Zawsze była zadbana, dobrze ubrana, no ale w takim wydaniu jej jeszcze nie. Chciałem ją przy sobie. Wziąć ją tu i teraz, potem na stole, na kanapie, łóżku pod prysznicem... Wszędzie. Chciałem, by była moja.
- Masz taki piękny uśmiech. Rób tak częściej. - powiedziała spokojnie. Podeszła do mnie i zaczęła zdejmować mi spodnie. Rozwiązała sznureczek i zsunęła je na dół, została na dole, tam gdzie spodnie.
- Marga nie musisz. Dam radę bez l... - nie dokonczylem bo tak złapała mnie za jaja, że aż oniemiałem. Patrzyłem w dół, kiedy zdejmowała bokserki i uwolniła bestię stojąca na baczność, czekajacą na nią.
Myślałem, że wstanie, ale tym razem została i wzięła go powoli w usta. Wziąłem duży oddech i zacisnalem dłoń w jej włosach. Nie chciałem jej naciskać, ale miło mnie zaskoczyła, a banan z ust mi nie schodził. Robiła to powoli, nieśmiało. Poglaskalem ja po głowie.- Nie bój się. Jest wszystko ok. - po chwili jednak musiałem to skończyć.
- Wybacz, ale wolał bym dojść gdzie indziej niż w usta, które lubię całować. - podałem jej rękę i wstała. Złapałem ją za tyłek.
- Chodź dokończyć to co zaczęliśmy. - przeżuciłem ją sobie przez ramie i niosłem do kuchni. Nie chciałem by się skaleczyła. Ominąłem szkło i położyłem ją na stole. Bez zwlekania ściągnąłem jej stringi i nachyliłem się nad nią. Oplotła mnie swymi nogami.
Było to coś innego niż zwykły seks. Nie był pustym zaspokajaniem zwierzęcej potrzeby. Przyniósł mi ulgę, jakbym miał celibat przez ostatnie dwa miesiące, a przecież wczoraj była tu Eva. Przy niej odczuwam wszystko całkowicie inaczej. Nie są to puste czyny, które uważam za odpowiednie. Wszystko wydaje się idealne, przepełnione uczuciami, namiętnością, chemią między nami. Każdy nasz ruch, nawet małe ugryzienie ma swoje miejsce w tej dziwnej, ale przyjemnej i prawie idealnej chwili.
Na koniec byłem cały mokry, ona to samo. Polożylem się na stole.
- Cholera jaki twardy ten stół. - idealnie pasujące słowa po zajebistym seksie. Obydwoje wybuchliśmy śmiechem. Przytuliłem ją do siebie i ucałowałem w główkę.
- Dorian, muszę ci coś powiedzieć. - powiedziała cichutko i ucałowała mnie w klatę.
- Spokonnie. Będziemy mieć jeszcze dużo czasu na rozmowy. - chciałem ją mieć, chciałem leżeć z nią tak co Wieczór. Budzić się i pierwsze co widzieć z rana to jej piegowata, mysia, słodka buzia. Myślę, że będzie to przyjemniejszy obraz, niż penis. W tej chwili widziałem dla nas nadzieje. Chciałem z nią żyć. Spróbować stworzyć związek. Po 22 latach marnowania mojego życia jestem gotowy kochać.
- Muszę wracać do Polski. Wyjeżdżam jutro rano. - powiedziała szybko i rozpłakała się.
Czułem jakbym dostał kubłem zimnej wody. Chce z nią stworzyć związek, spróbować kochać jakiegoś skrzata, a ten mi ucieka, ale spokojnie. W tamtym roku też miała wracać, a jednak wciąż tu jest.
- Zostaniesz tak jak w tamtym roku. Marga ja... Chcę spróbować. - szepnąłem i pocałowałem ją w głowę.
- Nie tym razem Dorian. Już jestem spakowana. Tak na prawdę przyszłam się pożegnać. - powiedziała płacząc i coraz mocniej wtulając się we mnie. Teraz zrozumiałem, że mówi prawdę.
Pierwszy raz w życiu nie wiedziałem co powiedzieć, by przestała płakać bo i po moim policzku spłynęła łza.