II

97 3 1
                                    

Wsiadam do samochodu, ale czegoś mi brakuje, rozgladam się i nagle dociera do mnie prawda, najgorsza z możliwych, że nie ma paliwa. Znowu zaplkany będę tankowal, a gdy pójdę płacić kasjerka siłą będzie mi wyrywała pieniądze. A no i Micka mi brakuje.
Odpalam i jadę. Wizyta na stacji była ciezka, no ale jak bak pełny...

-Kamil, jedziemy na przejażdżkę. - wylania się na schodach pol żywy przystojniak zawinięty w kocu.

- Czego się tak drzesz. Jak tamta... - westchnal i poszedł. Mowie no dobra chory jest to niech w domu zostanie, ja jadę. Zostawilem torbę i poszedłem do samochodu, wyjeżdżając z podwórka rozejrzałem się, kątem oka dostrzeglem go biegnącego do mnie.

- Najpierw krzyczysz i budzi mnie, a teraz ode mnie uciekasz? Ja nie Marga. - zaśmiał się wysiadając do samochodu. Cholerą znowu wspomniał o Niej. Znów to mrowienie w kroczy, muszę nauczyć się nad tym panować. Wciskam pedał gazu i szybko opuszcza miasto.

- Co się wczoraj stało? - zapytał. Wiedziałem że to zrobi. Tak na prawdę po to właśnie chciałem żeby jechał.

- No dostałem butem. Potem uznała, że chce iść do kina.

- I poszedłeś?

- A co miałem zrobić? Jeszcze wybrała jakiś babski film. Usnąłem w połowie, to się obraziła. Zabrałem ją na kawę w formie przeprosin. Zamknij się, ja teraz mówię. - ja i przeprosiny, wiem to nienaturalne. Ja i uczucia to się w ogóle nie zgrywa.

- Zamówiliśmy ciasto, którym oczywiście jak to ona ubrudzila się. Oczywiście Niezwłocznie musieliśmy jechać do niej. Chciała żebym wszedł, ale ja nie chciałem. Jeszcze ciotka pomyśli, że się zeszliśmy. Po 15 minutach wróciła i pojechalismy do nas. - na chwilę zamilkłem. Jej widok w tej sukience. Niby skromna, za kolano, długi rękaw a jednak opięta tam gdzie powinna. Wie jak wygląda i to wykorzystuje, ale czemu na moją niekorzyść. Z zamysleń wyrywa mnie Kamil. Opowiadam mu resztę, o tym jak wyglądała, jak kręciła tyłkiem gdy robiła herbatę. Każdy najmniejszy jej ruch przyprawiał mnie o drżenie.

- Co ta kobieta ze mną robi? - wrzasnąłem ile sił miałem w płucach.

- Może pogadaj z jakąś dziewczyną o tym. Może...

- Nie. Nie będę z nikim gadał, a na pewno nie z nią. Marga sama się skapnie, że jej nie chcę i będzie po problemie. - powiedziałem dość dobitnie, może troszkę zbyt nerwowo, ale on to rozumie. Wciskam pedał gazu i jadę byle jak najdalej. Kamil podkręca muzykę. I za to go kocham, zawsze wie, czego chce.

- Trzeba się dziś wybrać do meliny. - mówię by przerwać tą irytującą ciszę.

How to be a bad bitchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz