XVII

24 1 0
                                    

Skrobałem przypadkowe kształty w zeszycie do uniwersytetu. Tak, wróciłem na uczelnie. Tak, pogodziłem się z Mickiem. Nie, nie pisałem z Igą. Nie, nie przestałem pić, wciąż to robię jednak w zaciszu moich czterech ścian.
Pogodzić się z Mickiem było łatwo. Wykonać pierwszy krok, to było najgorsze.
Przyjął mnie z otwartymi ramionami i ciepłym serduszkiem. Nawet pizzę zamówił. Powiedziałem mu wszystko co mi na duszy leży. Od tego ze Marga jest lesbą i czuję się wykorzystany, poprzez chorą dość sytuację z Iga i to co jej ostatnio napisałem do wyznania, że czułem się przez niego olany. Ten wieczór był pełen wyznań, smutków i bólu w moim, w naszym życiu. Jednak następnego dnia żyliśmy jakby nic wcześniej się nie wydarzyło. To było piękne, właśnie dlatego go tak bardzo kochałem. Potrafiliśmy o wszystkim zapomnieć, rzucić w kąt całe to nieporozumienie i żyć dalej jak brat z bratem.

Teraz dawałem sie pilnować. Penisa trzymałem w gaciach, a dupsko na kanapie w dresach, siwych z adidasa. Z dnia na dzień wracałem do żywych i trzeźwych przede wszystkim. Nawet mary odstawiłem na jakiś czas, by wrócić na dobry tor, ponownie.

Od tygodnia chodzę regularnie na zajęcia. Czasem tam tylko jestem ciałem, ale ważne że jestem w stanie wstać z łóżka. Wiadomo wciąż czuje pustkę w sercu, ale z czasem sie poprawi. Najważniejsze że mam Kamila.

Po zajęciach dałem mu kluczyki do samochodu.
- Masz, ja chcę wrócić na pieszo. Przejść się, odpocząć
- Ok. Bedzie na Ciebie czekał w domku, ja z resztą też - puścił mi oczko i poszedł w stronę parkingu. Ja wyszedłem głównym wejściem z budynku. Pod bok nagle złapała mnie jakaś dziewczyna.
- A więc wielki powrót Doriana, co? - zapytała wesołym głosem idąc ze mną pod rękę.
- Raz na jakiś czas wrócić chyba można. Ale nie przyzwyczajaj się, niedługo sobie zniknę.
- No co ty, z kim ja bede siedzieć, na czyim laptopie spać będę? - zrobiła smutną minkę.
- Chciałem iść na spacer...
- Dziękuję, że chcesz mnie odprowadzić. Miło z twojej strony. To opowiesz mi co się działo jak Cie nie było.
Przewróciłem oczami, bo chciałem być sam, ja i... ja. No ale nie chcę być niemiły, lubię ją.
- A więc słucham. - poganiała mnie.
- Moja była okazała się lesbą, trochę słabo bo ją kochałem. Z powodu tego zacząłem pić i powoli się staczać, wtedy przyjechała do mnie moja przyjaciółka i na mnie nakrzyczała. Skończyło się tak, że szukałem pocieszenia w jej ramionach, a tak serio to w czymś innym.
-Typowe jak na Ciebie, ale mów dalej.
- Okazało się, że jednak nie za bardzo nam to leży, ale była ona, był Micek, było fajnie, nawet. Jednak ze mnie przerzuciła się na Micka.
- No nie powiem, dobry wybór z jej strony - pokazała mi język. Uśmiechnąłem się lekko i kontynuowałem opowieść w pigułce.
- Z mojej przyjaciółki zrobiła się przyjaciółką Kamila, a ja straciłem ich obydwoje. Zacząłem jeszcze więcej pić, ćpać, ruchać... - nagle sie zacząłem zastanawiać dlaczego ja jej o tym mówię. Znamy się głównie na płaszczyźnie uczelni. Za wiele o mnie nie wie, a ja teraz wylewam jej się z moich najgorszych grzechów. Chyba zauważyła moją reakcję, bo stanęła spojrzała na mnie, wzięła moje dłonie w swoje i spojrzała mi głęboko w oczy, mówiąc...
- Wiem, że jesteś pojebany, kontynuuj.
Roześmiałem się, a ona ze mną. W sumie spoko była z niej dziewczyna, ale nie chciałem, żeby się do mnie zbliżała. Szkoda dziewczyny...
- No i robiłem to co robiłem. W końcu Kamil się zorientował, że jest ze mną źle i się za mnie wziął. Na początku byłem szmatą, skurwielem totalnym. Odpychałem go od siebie, raniąc jego i dokładając mi. Za głupi jestem by zobaczyć, że komuś na mnie zależy.
- To by tłumaczyło Twoje zachowanie. Ciężko się do Ciebie zbliżyć w niecielesny sposób. Znam wiele dziewczyn... które miałeś, ale nie znam żadnej, która by miała Ciebie. Po za tym, fajne plotki o Tobie krążą. - na jej twarzy pojawił się uśmieszek.
- Jakie plotki? Powiedz mi - odwróciłem się i idąc tyłem patrzyłem się na nią. - No dawaj, słucham.
- A spadaj, nie powiem Ci nic.
Złapałem ją za biodra i przycisnąłem ją do najbliższego płotu.
- To powiesz mi? - nachyliłem się nad jej uchem.
- Widzisz i tu jest Twój problem...
Otworzyła furtkę o którą ją opierałem, nie spodziewałem się tego i prawie upadłem na twarz.
- Za szybko dotykasz, za szybko jesteś za blisko Dorian. To widzę, że już się wprosiłeś na herbatę.
Zamknąłem furtkę i poszedłem za nią.
- To jakie te plotki? - dopytałem jak już siedzieliśmy u niej w kuchni. Zauważyłem rumieniec jeszcze większy niż poprzednio. Dokładnie wiedziałem jakie plotki, ale słodko wyglądała rumieniąc się i pesząc.
- No wiesz, że masz... że natura obdarowała Cię wyjątkowo dobrze, mężczyzno.
- Widzisz, wcale nie bolało, co nie? - pokazała mi środkowego palca w odpowiedzi.
Wzięliśmy kawę, herbatę, jakieś ciastka i poszliśmy do jej pokoju. Tłumaczyła się tym, że jej mama niedługo wróci. Położyłem się na jej łóżku z kawą w rękach, usiadła obok mnie.

- Ale jak to Cię zostawił, tak po prostu? Przestał się odzywać, że Micek?
- Nie rozmawiał za bardzo ze mną, a ja jakoś wybitnie na to nie nalegałem. Byłem bardzo niemiły.
- Domyślam się - zareagowała
- Uwierz mi, nie wyobrażasz sobie tego jaki potrafię być. Dziury w ścianach, potłuczone lustra, wypowiedziane za dużo słów... Lustro kupisz nowe, a słów nie cofniesz - zrobiło mi się smutno na wspomnienie jaki byłem dla Kamila. Nie zasłużył na takie traktowanie, a ja jak najgorsza świnia go traktowałem.
- Ważne, że rozumie i że Ci wybaczył i Ci pomaga - nagle objęła mnie i przytuliła do siebie. Muszę przyznać było to miłe.

Leżeliśmy tak potem dość długo. Ona się pytała o szczegóły z Margą, co to za Iga i ile litrów alkoholu wypiłem. Opowiadałem jej tak długo, aż usnąłem wtulony w nią.
Dawno nie spałem z kobietą i nie czułem się tak... dobrze.



How to be a bad bitchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz