Pierwszy Trening

1.4K 70 1
                                    

Następnego dnia posłusznie zjawiłam się na treningu wcześniej. Na sali było pusto.
-Szefie!
-O jesteś. Mów mi Eric. To brzmi bardziej...normalnie, hah.
-To po co miałam przyjść sze..Eric?
-Pokażesz mi jak to zrobiłaś? Tylko powoli. Nie jestem zbyt dobrym uczniem.
-Najpierw odwracasz przeciwnika tyłem trzymając mocno nadgarstki, potem całym ciężarem ciała powalasz na ziemię i siadasz na nim w takim rozkroku jak ja teraz. Zrozumiałeś?- serce biło mi szybciej.
-Ten chwyt ma jedną wadę. Mogę cię zrzucić.
-Czyżby? Spróbuj teraz.
Szarpał się, ale nic z tego nie wyszło.
-Jak to robisz?
-Kolana mam na ziemi, a nie na twoich plecach. Jeśli mocno się na nich oprę, mogę sprawić, że się nie ruszysz.
-Mam prośbę.
-Jaką?
-Zejdź ze mnie.
-Ups. Sorka szefie.
-Eric.
-Eric.
-Sophie.
-Hmm?
-Zostało ci jeszcze 5 minut do treningu chudzinko. Ja na twoim miejscu wziąłbym się za rozgrzewkę, bo to nie będzie niedzielny spacerek. Nie ze mną.
-Ale ja nie wiem nawet..
-Nie wiesz?- przyłożył mi pistolet do czoła.- Biegaj. Będę strzelał.
-Ale...
-Biegaj!
Zaczęłam biec, a koło mnie świszczały kule. Nie żartował. Miałam tylko nadzieje, że pudłuje specjalnie.
Musiałam biegać przez całe 5 minut, bo Eric cały czas strzelał. W końcu gdy przyszła Karen i jakiś instruktor, którego nie znałam, przestał.
-Próbował cię zabić?- zapytał nie znany mi instruktor.
-Coś w tym stylu.
-Jestem Cztery. Uczę transfery.
-Sophie. Miło mi.
-Umówcie się na randkę po treningu okay?- powiedział Eric.- Do szeregu nowicjusze. To są Cztery i Karen. Karen odpowiada za wasz trening na codzień, a Cztery zajmuje się transferami. Ja będę raz tu raz tu, hahah.
-Dzisiaj będziecie tylko trenować, ale jutro zaczną się pojedynki.- powiedziała Karen.- Jakieś pytania?
-Jak będziecie wybierać osoby do pojedynków?- zapytała Lynn.
-Najpierw na ochotnika. A potem się zobaczy.- odezwał się Eric.- A teraz do roboty!
Powoli ćwiczyłam ciosy, których nauczył mnie tata. Na początku tylko w powietrzu, a później z workiem. Nie było to dla mnie nic nowego. Już w wieku 14-stu lat ćwiczyłam z mojim ojcem, by przygotować się do nowicjatu. Miałam być najlepsza żeby zrobić "dobre wrażenie". Jak zwykle. "Dobre wrażenie" to ulubione słowa mojego taty. Czego bym nie miała robić, było to tylko dla "dobrego wrażenia". Ale pomijając, może byłam mała i chuda, ale wiedziałam jak uderzyć. Worek bujał się na łańcuchu, a ja zrobiłam kolejną serię ciosów. Instruktorzy zatrzymali się przy mnie.
-Jak narazie jest najlepsza- usłyszałam jak Eric szepczę.- Najmniejsza nowicjuszka radzi sobie lepiej od połowy facetów z tej grupy.- byłam z siebie dumna, ale postanowiłam nie słuchać dalej żeby się nie rozpraszać.

On jest takiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz