Pijany

1.1K 50 0
                                    

Dzisiejszy trening znowu składał się z pojedynków. Kiedy skończyliśmy zobaczyłam jak Eric wyciąga z sali jednego z nowicjuszy, który był pod kreską. Postanowiłam pójść za nimi i sprawdzić o co chodzi. Wyszłam na korytarz i zobaczyłam jak instruktor przygwoździł nowicjusza do ściany i krzyczał o tym, że powinniśmy być lepsi od transferów, a nie odpadać na samym początku. Po chwili dołączył do nich Cztery, który z kolei zaczął krzyczeć na Erica. Uznałam, że nie będę czekać aż się pobiją, więc wkroczyłam do akcji.
-Spokój!- rozdzieliłam ich.- Wy dwoje. A ty młody uciekaj stąd.
-Nie mieszaj się w to Sophie.- powiedział Cztery.
-No właśnie, chudzinko.
-Najpierw powiecie mi o co tu chodzi? To jakiś konkurs? Kto będzie najgorszym dupkiem, a kto będzie okazywał wszystkim miłosierdzie? To Nieustraszoność, a nie piaskownica. A zachowujecie się jak dzieci. Albo może się myliłam? Od początku do końca liczy się tylko rywalizacja? Nie o takie ideały walczyli założyciele. Zastanówcie się nad tym co robicie.- zaczęłam iść w stronę Wilczego Dołu.
-Sophie!- zawołali naraz.
Eric poszedł za mną.
-Nie odzywaj się. Wiem, że bycie dupkiem to fajna zabawa, ale to nie teatrzyk.
Poszłam szybciej i znalazłam moich znajomych.
-Młoda, co ty na to żebyśmy poszli zrobić sobie tatuaże, a potem na piwo?
-Jasne, ale na dzisiaj byłam umówiona na piercing.
-Okay, pójdziemy z tobą.
-Serio? Ja też.- powiedziała Lynn.
-Super. To idziemy razem.
Po zrobieniu kolczyka w z prawej strony nosa byłam zadowolona i poszłam z Lynn do salonu tatuażu. Wybrałam bransoletę na ramię w kwiatowych wzorach. Josh i Uriah na znak swojej wspaniałej przyjaźni zrobili sobie znak Nieustraszonych na nadgarstkach. Lynn czekała na nas przy barze.
-Cztery piwa!- zamówił Uriah.- Musimy uczcić mój powrót do zdrowia, hahah.
-Eric chyba nie za bardzo świętuje.- szepnął do nas Josh.
Spojrzałam na niego siedzącego po drugiej stronie baru przy pustym kieliszku od wódki z nieprzeciętną miną. Musiał być tutaj dłuższy czas. "Dobrze mu tak" pomyślałam i upiłam łyka z dużego kufla. Eric gramolił się do wyjścia.
-Ej ludzie on ledwo idzie. Może by mu pomóc?- powiedziała Lynn, gdy ja już ruszyłam w jego stronę. Podniósł na mnie oczy.
-Agh to ty? Może pójdziemy do mnie, hmm?- bełkotał. Uderzyłam go w twarz.
-Jasne. Ale nie po to co myślisz.
-Ostra jesteś...lubię to.
-Zamknij japę, świrze.
Podbiegł do mnie Josh i pomógł mi zaprowadzić Erica do jego apartamentu. Położyliśmy go na jego łóżku. Było ono solidnie zbudowane i idealnie pościelone. "Perfekcjonista" pomyślałam.
-Ty wracaj do reszty, a ja rozejrzę się czy ma tu coś na kaca.
-Okay.
Kiedy znalazłam aspirynę położyłam mu ją na stole i zostawiłam karteczkę:
"Nie łudziłabym się na twoim miejscu, że będę chciała 'pójść do ciebie' szefie. Nie sypiam z dzieciakami. Sophie"
Postanowiłam rozejrzeć się póki jeszcze tam byłam. Zajrzałam do szafy. Oczywiście wszystko było czarne (tak jak u mnie), ale znajdował się tam jego garnitur, w którym wychodził tylko i wyłącznie na bankiety liderów, na którym raz zdarzyło mi się być.

On jest takiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz