Krajobraz strachu

1K 50 0
                                    

Następnego dnia szybko się ogarnęłam i poszłam tam gdzie zwykle zaczynaliśmy trening. Zaprowadzono nas do poczekalni z białymi ścianami. W końcu przyszła moja kolej. Oczywiście w środku czekał na mnie Eric, bo jakże by inaczej, jego najlepszy przyjaciel- strzykawka i biały fotel dla mnie.
Wskazał żebym usiadła.
-Wstrzyknę ci serum. Wiesz co to krajobraz strachu?
-Tak, szefie.
-To właśnie to będziemy robić. Gotowa?- bliżej niż on była ode mnie tylko jego strzykawka.
-Gotowa.
Pierwsza scena była pełna owadów. Jednak po chwili udało mi się z nimi poradzić. W dalszych pokojach pojawiały się kolejne coraz straszniejsze rzeczy: węże, krokodyle, rekiny, porywacze. Z każdym radziłam sobie lepiej lub gorzej, ponieważ po chwili przerażenia udawało mi się opanować. Jednak z następną sceną było inaczej.
-Mogłabyś być lepszą córką.- powiedzieli moji rodzice.
-Lepszą nowicjuszką, chudzinko.
-Lepszą przyjaciółką, młoda.
-Nie nadajesz się na Nieustraszoną. Nie będziesz liderką.
-Nie będziesz tak dobra jak ja.- powiedział Eric.
-Nie będziesz szczęśliwa.
-Wylądujesz na jakimś śmietniku z bezfrakcyjnymi.
Postacie dalej mówiły, a ja nie mogłam się opanować. Jednak nie poddawałam się. Poczułam wściekłość. Nie strach. Uderzałam postacie z całej siły.
-Jestem Nieustraszona! Nieustraszony się nie poddaje!
Osoby zniknęły.
Kolejna scena. Zobaczyłam Erica.
-Słuchaj Sophie. Muszę ci coś powiedzieć.
-Tak?- podekscytowałam się.
-Jesteś dla mnie....
-Kim?
-Nikim! Nie zależało mi na naszej znajomości nigdy i nie chcę cię znać. Mam nadzieję, że po twoim nowicjacie więcej się nie zobaczymy.
Uderzyłam go w twarz, uciekłam i zaczęłam płakać. Nagle zauważyłam że jestem z powrotem w pokoju z białym fotelem.
-Spokojnie. Nie płacz już. To się nie działo naprawdę.
Objęłam go. To był odruch.
Odsunął mnie od siebie trzymając za ramiona.
-Już okej?- otarł mi łzy z policzków.
-Mhmm.
-Wyprowadzić cię stąd?
-Tak...
Wyprowadził mnie obejmując mnie ramieniem. Zaprowadził mnie do swojego apartamentu.
-Posiedź tu trochę zanim się nie uspokoisz. Ja muszę wyjść. I jeśli cię to pocieszy...nigdy bym tak nie powiedział.
Wyszedł. Postanowiłam się zdrzemnąć.
Gdy się obudziłam, poczułam jak łóżko się zatrzęsło. Leżał obok mnie. Coraz bliżej. Poczułam jego oddech. Pocałował mnie. Odwzajemniłam pocałunek, a on mnie przytulił tak, że leżałam na nim. Dalej się całowaliśmy. Cholernie się go bałam. Ale to był inny rodzaj strachu. To była adrenalina. Te "motylki w brzuchu". To był przyjemny strach.
Wtuliłam się w niego mocno.
-Wiesz, że nie możemy, prawda?
-Ty nie możesz. Ale masz rację. Nie chcę ci zepsuć reputacji.
-Sam sobie ją zniszczyłem i sama o tym wiesz.
-To dlatego, że straciłeś dla mnie głowę, hahah.
-Chciałabyś, chudzinko.- zaczął mnie łaskotać.
-Hahah. Przestań! Tylko ja tak mogę!
Znowu zaczęliśmy się całować.

On jest takiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz