Koniec

981 45 3
                                    

Wróciliśmy do domu. Do mojego domu.
-Może przeniesiemy się do mnie? Nie chcę żeby dom przypominał ci o stracie.
-Okay.. Tylko wezmę moje rzeczy.
Spakowałam do kartonu ulubione ubrania, kosmetyki i wszystko co niezbędne.
-Pomogę ci.
Eric wziął ode mnie karton. Po chwili byliśmy już w jego domu. Odebrał telefon.
-Słucham. Że co??!- odłożył słuchawkę.
-Co się stało?
-Cztery uciekł. I Sztywna.
-Eric, ja.. Nie mogłam jej zabić. Nie potrafię nikogo zabić.
-Kiedyś będziesz musiała.
-Jeżeli będę musiała ratować życie, obiecuję, że dam radę.
-Okay.
Przytulił mnie. Zaczęliśmy się całować. Położyliśmy się na łóżku i zaczęliśmy ściągać z siebie ubrania.
Było cudownie. Położyłam się na nim i dotykałam jego umięśnionego torsu. W najgorszym dniu mojego życia to była jedna z najlepszych chwil w moim życiu.
-Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.
-Wiem.
-Powiedziałem to na głos?
-Chyba tak, hahah. Albo czytam ci w myślach.
-Przepraszam. Za rodziców.
-Nie ty ich zabiłeś.
-Mimo wszystko nie chciałem żeby tak wyszło.
-Nikt nie chciał.- zaczęłam płakać.
-Nie płacz. Będzie dobrze. Będę przy tobie.
-Okay.
-Pojutrze zrobimy pogrzeb dla wszystkich, którzy polegli.
-Wiem.
-Nie musisz przychodzić.
-Jestem im to winna.
-Twój ojciec noc przed śmiercią rozmawiał ze mną o tobie. Powiedział dosłownie, że jeśli cię zranię, to mnie zabije. Nie ważne ile będzie to go kosztowało. Nawet jeśli będzie musiał umrzeć ze mną, nie pozwoli cię zranić.

KONIEC CZĘŚCI 1

On jest takiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz