W jednej z szufladek znalazła pistolet. Wyjęła go i włożyła za pasek do spodni. Tym razem przyda się na coś lepszego niż tylko siedzenie w labolatorium. Fyodor wyszedł wcześniej na miasto. Taname postanowiła go po cichu śledzić i bronić. Pokazać, że umie sama o siebie zadbać i dbać o kogoś.
- Dobra, idziemy. - wyszeptała i wyszła z kryjówki przez tajne wyjście, które tylko ona znała. Miała dobre zamiary, ale pomyślała o swoich korzyściach. Będzie mogła między innymi wyjść na zewnątrz. Rozumiała, że Fyodor się o nią troszczył, albo coś, ale chce być użyteczna. Wreszcie znajdowała się na zewnątrz. Od razu szukała sylwetki swojego jedynego znanego osobnika i znalazła. Uśmiechnęła się i ruszyła ostrożnie za nim utrzymując dystans. Miała nadzieje, że Dostoyevski jej nie wypatrzył, ani nic z tych rzeczy inaczej będzie miała kłopoty.
Tymczasem ze złamanym sercem Akutagawa szukał jakiś poszlak, oznak, gdzie i co dzieje się z jego ukochaną. Bez skutków. Mógł mieć ją Fyodor, ale nie może działać pochodnie skoro mafia prowadzi wojnę z Z.A.D i z nim.
- Gdzie jesteś, Taname? - bąknął do siebie opierając się o biurko. Tak bardzo się martwił. Pierwszy raz czuł to uczucie. Nie chciał go czuć ani razu więcej. Co jeśli dziewczynie coś się stało? Co jeśli ten wariat ją torturuje? Co jeśli ona już nie żyje? Nie! Nie może sobie pozwolić na takie myśli. Gdyby nie było jej na tym świecie poczułby to. Jest pewiem.
- Cholera! - usłyszał za drzwiami swojego gabinetu. Zdecydowanie był to Chuuya. Znowu dostał ochrzan od szefa. Jeśli tak dalej pójdzie skończy jak inni podwładni zabici przez pracodawcę.
Dochodziła do jakiegoś ciemnego zaułka. Musi go dalej śledzić. Usłyszała kroki. Schowała się jeszcze bardziej w cień i obserwowała. Fyodor stał tuż koło niej z łatwością mógł ją teraz wywlec z kryjówki.
- Szukasz tego? - za czarnowłosym stał mężczyzna z bandażami na rękach i płaszczem na sobie. Na głowie miał czapkę Fyodora. Właściciel zguby odwrócił się do niego z nienawistym wzrokiem.
- Więc to ty? - warknął do przybysza. Za ten czas Taname zauważyła snajpera w w budynku celującego w nieznajomego. Chwyciła mocniej za broń i zawahała się.
"Zrobił krok w przepaść, gdzie spróchniałe deski wyleciały, lecz w ostatniej chwili sznur został zerwany a on został popchnięty w bok. Wylądował na starych i zakurzonych materacach z kimś na sobie.
- Rozum ci korniki wyjadły?! Samobójstwo tutaj?! Jesteś idiotą do potęgi setnej! - krzyczała zdenerwowana próbując opanować rozpędzone serce. Niedoszły samobójca mrugnął kilka razy powiekami i parsknął niezadowolony pod nosem.
- Znowu mi ktoś przerwał... - syknął odwracając wzrok w bok. Patrzyła na niego, ale zrezygnowała z przemówienia o życiu i po prostu z niego wstała i usiadła obok.
- ... Lepsze samobójstwo w dwójkę z jak najmniejszą ilością bólu... - bąknęła cicho, na co Osamu ożywił się i doskoczył do niej biorąc ją za dłoń.
- Nareszcie cię odnalazłem, kochana! Popełnijmy razem samobójstwo tu i teraz! - mówił szczęśliwy coraz bardziej napierając na nią swoim ciałem.
- Zrobię to dopiero wtedy, gdy nic się nie uda w moim życiu! Złaź ze mnie!"
Mrugnęła parę razy i syknęła pod nosem. Co to ma znaczyć? Co to za dziwne uczucie? Zna tego kogoś? Czemu przypomniało jej się coś takiego?
- No proszę, proszę. Chyba ktoś mnie śledził. - usłyszała i poczuła szarpnięcie, dzięki któremu wyleciała z kryjówki i stanęła koło Fyodora. Oczy Dazaia rozszerzyły się bardziej na jej widok. Najdziwniejsza była jednak postawa dziewczyny. Mierzyła w samobójce pistoletem.
- Taname-chan! Odejdź od niego! - ryknął Osamu i chwycił ją za rękaw przybliżając ją do siebie. Wystrzał. Tuż koło niego wyleciał pocisk z broni Taname. Wyszarpała mu się i patrzyła na niego z nienawiścią.
- Pomyliłeś mnie z kimś. Jestem Aname - warknęła i zrobiła parę kroków do tyłu do Fyodora. Osłoniła go sobą dalej mierząc w samobójce. - I nie dam ci skrzywdzić Fyodora. - dodała z jadem w głosie.
- Taname... Coś jej zrobił?! - Dazai warknął na Dostoyevskiego, gdy usłyszał kolejny strzał. Tym razem trafmy, ale nie z broni Taname. Snajper strzelił w jego kierunku kulę. Fyodor zachichotał tajemniczo i objął czarnowłosą od tyłu.
- Nic takiego. Ja tylko pokazałem jej prawdę. - syknął z rozbawieniem patrząc na poważnie rannego Dazaia.
- Jaką prawdę? Taką jaką ona chcę czy taką jaką ty chcesz? - prychnął z grymasem na twarzy. Taname była zagubiona w tej chwili. Oczywiście dalej jest po stronie Fyodora, ale te dziwne wizje co jakiś czas są bardzo podejrzane i dziwne. Jej zakłopotanie nie umknęło uwadze samobójcy. Posłał jej porozumiewawcze spojrzenie na pożegnanie zanim do zaułka wbiegł blondyn. Fyodor ewakuował się z miejsca razem z nią. Była zła na siebie i strasznie zdezorientowana.
Gdy dotarli do kryjówki, Fyodor przyparł ją do ściany i boleśnie objął jej nadgarstki dłońmi.
- Mówiłem, abyś nie wychodziła na zewnątrz. Dlaczego to zrobiłaś? - syknął zdenerwowany.
- Bo... Chciałam się na coś przydać niż siedzieć w pokoju i czekać na nic. - odpowiedziała ostrożnie, na co została uderzona w policzek.
- Narazie tylko policzkowanie, ale jeśli to się powtórzy nie będę już taki miłosierny. - wyszeptał i odszedł od niej. Zacisnęła zęby i z impetem weszła do swojego pokoju, gdzie był Nathaniel.
- Gdzieś była? - spytał śledząc ją wzrokiem. Usiadła na łóżku i zakryła twarz poduszką.
- To ty mu powiedziałeś, że nie ma mnie w pokoju... - stwierdziła ponuro. Poczuła na swoich włosach czyjąś dłoń. Nathaniel podszedł do niej i dotknął jej głowy jakby chciał przeprosić.
- Taka moja praca. - odpowiedział po chwili i wyszedł z jej pokoju w ciszy. Zaczyna jej się tutaj nie podobać. Nie lubi być przez kogoś rzucana po kątach. Lubi robić to, co chcę a nie to, co musi.
Tymczasem w urzędzie pewien osobnik w ogóle nie mógł się skupić na pracy. Myślał o swojej siostrze i tylko o niej. Zamiast szukać w sieci tego, co kazał mu pracodawca szukał informacji i jakiś poszlak. Musi ją znaleźć. W końcu nie może sobie pozwolić na jej utratę. Są rodziną nie rozstaną się.
- Ango, skup się na pracy. Inaczej będę musiał obniżyć ci wynagrodzenie. - warknął jego szef przechodząc koło jego stanowiska.
- Przepraszam, już biorę się do pracy. - bąknął spoglądając na mężczyznę i czekając aż odejdzie dostatecznie daleko. Gdy tylko szef był poza jego zasięgiem wzroku powrócił do przekopywania laptopa. Musi ją ocalić ten jeden raz.
CZYTASZ
Who Are You?
FanfictionSamotność to nie najgorsze uczucie. Najgorsze uczucie, to być zapomnianym przez kogoś, kogo nigdy nie zapomnisz. CZĘŚĆ DRUGA DO "MY ENEMY AKUTAGAWA".