9

456 56 9
                                    

- Wiesz po co cię tutaj wezwałem? - spytał ją spokojnie chcąc ukryć zmęczenie i ból. Tak bardzo jej było nieprzyjemnie na jego widok. W końcu to ona go tak urzadziła.

- Nie wiem... Mori-san. - bąknęła dalej ze wzrokiem utkwionym w dali. Gestem ręki nakazał jej zbliżyć się do siebie. Niechetnie zrobiła to, co chciał.

- Chciałem spędzić więcej czasu z osobą tak upierdliwą i śmiałą jak ty. - prychnął rozbawiony.

- Ja... Straciłam pamięć i... - chciała coś jeszcze powiedzieć.

- Wiem. Dlatego możesz mnie spytać o wszystko co chcesz wiedzieć o sobie. - przerwał jej. Patrzyła na niego zmartwionym wzrokiem, jakiego Rintarou jeszcze nie poznał. Tak bardzo się zmieniła...

- Nie musisz mi nic mówić, wszystko wiem od brata. - bąknęła drapiąc się po karku. Wzdychnął i klepnął ręką na łóżko. Usiadła na wyznaczonym miejscu tak jak jej nakazał.

- Chcę, abyś tutaj została do końca tej okropnej wojny. Abyś najwyżej ty przeżyła i odbudowała mafię jako nowy szef. - wyjaśnił jej spokojnie zbierając się na kolejny atak kaszlu.

- Ja? Szefem? Śmieszny żart, ale to nie prima aprilis. - prychnęła odwracając wzrok speszona.

- Ty, ty. Masz dobrą rękę do władzy. - odpowiedział rozbawiony, gdy minął kaszel. Zmarszczyła brwi i wzdychnęła.

- Powinieneś odpocząć. Sen ci dobrze zrobi. - powiedziała. Zaśmiał się pod nosem cichutko i odwrócił wzrok.

- Dobrze wiedzieć, że martwię się o ciebie Taname-chan. - stwierdził i zamknął oczy, aby oddać się zmęczeniu i zasnąć. Patrzyła na swoje dzieło. Zrobiła tyle szkód a on o tym nie wie. Może i był kobieciażem i denerwował ją czasami, ale ona nie byłaby w stanie zrobić czegoś takiego. Jednak zrobiła, nieświadomie zrobiła. Zacisnęła dłoń na białej pościeli i skuliła się.

- To wszystko moja wina. - wyszeptała zasłaniając twarz rękami. Syknęła wiązkę przekleństw i siedziała tak, myśląc nad sobą i jak wybrnąć z tej niewygodnej sytuacji.

Po pewnym czasie usłyszała harmider za drzwiami, które po chwili same się otwarły a do środka wszedł jakiś chłopak. Miał miodowe włosy i oczy, wyglądał jak dzikie zwierzę chcące zabić osobnika za Taname. Wzdrygnęła się i osłoniła szefa sobą.

- Taname?! Co ty tutaj robisz?! - krzyknął oszołomiony, gdy ta go zaatakowała. W mgnieniu oka pojawiła się koło niego i wbiła skalpel Ougaia (który leżał na szafce koło łóżka) w bok napastnika.

- Nie pozwolę zabić swojego szefa. - warknęła groźnie. Zrozumiał, że to nie ta dziewczyna która była kiedyś w Agencji. Syknął i zamiast ją zaatakować odepchnął ją mocno w bok dzięki czemu uderzyła zranionym ramieniem o ścianę. Krzyknęła z bólu widząc jak rana otworzyła się i znowu zaczęła krwawić. Wtedy pojawiła się Kouyou ze swoim demonem atakując Tanizakiego. Znikąd pojawiła się dziewczynka z czarnymi włosami i odbiła swojego rannego przyjaciela uciekając z siedziby Mafii.

- Taname. - kobieta podeszła do niej i pomogła jej wstać patrząc na odchodzącą Kyoukę.

- Musimy się ukryć. Musimy ukryć szefa inaczej... - wysyczała trzymając się za ramię odchodząc od zbiorowiska. Doszła do kącika szpitalnego i wynalazła bandaż w jednej z szafek. Weszła za zasłonę i ściągnęła zakrwawioną bluzę z siebie zostając w samych spodniach i bieliźnie. Pozbyła się brudnego bandażu i założyła nowy. Myślała o tym co właśnie się stało. To wszystko trwało ułamki sekundy. Była z siebie zadowolona, że nie udało się intruzowi zabić Ougaia, ale następnym razem może nie mieć tyle szczęścia.

Nie myśląc wiele wyszła zza zasłony i już miała ostrożnie wkładać bluzę, gdy poczuła jak ktoś na nią wpada. Po chwili krzyk i głośne przekleństwa.

- Cholera! Co?! Co tutaj robisz w staniku?! Odwróć się! Ubierz się! Cokolwiek! - jakiś chłopak z plastrem ma nosie i o bursztynowych włosach próbował ukryć swoje ogromne rumieńce na twarzy. Stała przed nim prawie naga dziewczyna! Patrzyła na niego poważnym wzrokiem.

- Nie możesz po prostu wyjść stąd po cichu i nie gadać o tym co tutaj widziałeś? Nie? Z miłą chęcią ci pomogę. - powiedziała a przy jej boku pojawił się Kuiro i zaczął ganiać biedaka po całej siedzibie. Ona w tym czasie ubrała się i jakby nigdy nic wróciła wyszła z pokoiku kierujac się w bliżej nieokreślonym kierunku. Nagle napotkała znajomą blondynkę na drodze.

             - Hej, wiesz może gdzie jest Akutagawa? - spytała zatrzymując ją w pół kroku.

             - Tak się składa, że poprosił mnie, abym cię znalazła. Chodź za mną. - odpowiedziała przyjaźnie. Kiwnęła głową i podążyła za jasnowłosą. W tym czasie dowiedziała się, że jest to Higuchi i pracuje razem z Ryunosuke.

             - To ciekawe. - bąknęła w trakcie rozmowy z lekkim uśmiechem.

             - Taname, czy to prawda, że... No wiesz, straciłaś pamięć? - spytała nagle oczekując odpowiedzi. Spuściła głowę w dół zasłaniając twarz włosami, lecz ostatecznie kiwnęła lekko na potwierdzenie. Higuchi zrobiło się głupio, że o to spytała. Widziała, że okularnica jest w tym tak samo zagubiona jak mało kto. Rzuciła coś jeszcze głupiego, aby podnieść ją na duchu i potarły do gabinetu Akutagawy. Jednak do środka weszła tylko ciemnowłosa a jej nowa znajoma zamknęła za nią drzwi. Jednak gdy weszła przeżyła mini zawał.

             - Ryu! - krzyknęła i podbiegła do rannego partnera. Usadowiła go na krześle i przyjżała mu się. Rana na ranie i to dosłownie.

             - Nie spieszyło ci się. - prychnął niedbale.

             - A skąd mogłam wiedzieć, że jesteś w takim stanie? - warknęła i zaczęła rozgladać się za apteczką.

             - ... Więc Higuchi ci nie powiedziała. Przynajmniej raz się przydała. - bąknął i zaczął kaszleć. Zamordowała go wzrokiem i nagle do głowy przyszedł jej pomysł. Uśmiechnęła się i podeszła do niego dotykając jednej z głębszych ran.

             - Czarno - białe dobro. - wyszeptała a koniec jej palca zaświecił błękitnym światłem. Ranny wzdrygnął się i nie trochę się przestraszył. Chciał odskoczyć, ale dziewczyna chwyciła go za ramię i zaśmiała się.

             - Co ty wyrabiasz?! - ryknął, gdy światło zniknęło a Taname położyła dłonie na talii.

             - Na prawdę myślałeś, że usunę ci pamięć? Wykradnę wspomnienia? - spytała rozbawiona. W jednym momencie zobaczyła przed sobą czarną bestię i zasłoniła się rękami. Na szczęście Rashomon wbił się w pancerz Kuiro tradycyjnie nie zostawiając na nim ani zadrapania.

             - Na prawdę myślałaś, że zaatakuje cię Rashomonem? Zabiję cię? - spytał ironicznie gdy bestia zniknęła tak jak Kuiro. Syknęła pod nosem wiązke przekleństw i dorwała apteczke z szafki i z impetem postawiła ją na stoliku obok Akutagawy. Przysunęła drugie krzesło i usadowiła się na nim przed rannym.

             - Masz mnie. Teraz zciągaj płaszcz i pokazuj te rany. - powiedziała lodowatym głosem. Chwilę popatrzył na nią jak na wariatkę, ale ostatecznie ściągnął część garderoby. Jakie szczęście mieli Chuuya, Gin i Higuchi, którzy stali pod drzwiami i wszystko obserwowali. Ta dwójka nie zauważyła ich inaczej skończyliby jak biedny Tachihara...

Who Are You?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz