- Wiesz po co cię tutaj wezwałem? - spytał ją spokojnie chcąc ukryć zmęczenie i ból. Tak bardzo jej było nieprzyjemnie na jego widok. W końcu to ona go tak urzadziła.
- Nie wiem... Mori-san. - bąknęła dalej ze wzrokiem utkwionym w dali. Gestem ręki nakazał jej zbliżyć się do siebie. Niechetnie zrobiła to, co chciał.
- Chciałem spędzić więcej czasu z osobą tak upierdliwą i śmiałą jak ty. - prychnął rozbawiony.
- Ja... Straciłam pamięć i... - chciała coś jeszcze powiedzieć.
- Wiem. Dlatego możesz mnie spytać o wszystko co chcesz wiedzieć o sobie. - przerwał jej. Patrzyła na niego zmartwionym wzrokiem, jakiego Rintarou jeszcze nie poznał. Tak bardzo się zmieniła...
- Nie musisz mi nic mówić, wszystko wiem od brata. - bąknęła drapiąc się po karku. Wzdychnął i klepnął ręką na łóżko. Usiadła na wyznaczonym miejscu tak jak jej nakazał.
- Chcę, abyś tutaj została do końca tej okropnej wojny. Abyś najwyżej ty przeżyła i odbudowała mafię jako nowy szef. - wyjaśnił jej spokojnie zbierając się na kolejny atak kaszlu.
- Ja? Szefem? Śmieszny żart, ale to nie prima aprilis. - prychnęła odwracając wzrok speszona.
- Ty, ty. Masz dobrą rękę do władzy. - odpowiedział rozbawiony, gdy minął kaszel. Zmarszczyła brwi i wzdychnęła.
- Powinieneś odpocząć. Sen ci dobrze zrobi. - powiedziała. Zaśmiał się pod nosem cichutko i odwrócił wzrok.
- Dobrze wiedzieć, że martwię się o ciebie Taname-chan. - stwierdził i zamknął oczy, aby oddać się zmęczeniu i zasnąć. Patrzyła na swoje dzieło. Zrobiła tyle szkód a on o tym nie wie. Może i był kobieciażem i denerwował ją czasami, ale ona nie byłaby w stanie zrobić czegoś takiego. Jednak zrobiła, nieświadomie zrobiła. Zacisnęła dłoń na białej pościeli i skuliła się.
- To wszystko moja wina. - wyszeptała zasłaniając twarz rękami. Syknęła wiązkę przekleństw i siedziała tak, myśląc nad sobą i jak wybrnąć z tej niewygodnej sytuacji.
Po pewnym czasie usłyszała harmider za drzwiami, które po chwili same się otwarły a do środka wszedł jakiś chłopak. Miał miodowe włosy i oczy, wyglądał jak dzikie zwierzę chcące zabić osobnika za Taname. Wzdrygnęła się i osłoniła szefa sobą.
- Taname?! Co ty tutaj robisz?! - krzyknął oszołomiony, gdy ta go zaatakowała. W mgnieniu oka pojawiła się koło niego i wbiła skalpel Ougaia (który leżał na szafce koło łóżka) w bok napastnika.
- Nie pozwolę zabić swojego szefa. - warknęła groźnie. Zrozumiał, że to nie ta dziewczyna która była kiedyś w Agencji. Syknął i zamiast ją zaatakować odepchnął ją mocno w bok dzięki czemu uderzyła zranionym ramieniem o ścianę. Krzyknęła z bólu widząc jak rana otworzyła się i znowu zaczęła krwawić. Wtedy pojawiła się Kouyou ze swoim demonem atakując Tanizakiego. Znikąd pojawiła się dziewczynka z czarnymi włosami i odbiła swojego rannego przyjaciela uciekając z siedziby Mafii.
- Taname. - kobieta podeszła do niej i pomogła jej wstać patrząc na odchodzącą Kyoukę.
- Musimy się ukryć. Musimy ukryć szefa inaczej... - wysyczała trzymając się za ramię odchodząc od zbiorowiska. Doszła do kącika szpitalnego i wynalazła bandaż w jednej z szafek. Weszła za zasłonę i ściągnęła zakrwawioną bluzę z siebie zostając w samych spodniach i bieliźnie. Pozbyła się brudnego bandażu i założyła nowy. Myślała o tym co właśnie się stało. To wszystko trwało ułamki sekundy. Była z siebie zadowolona, że nie udało się intruzowi zabić Ougaia, ale następnym razem może nie mieć tyle szczęścia.
Nie myśląc wiele wyszła zza zasłony i już miała ostrożnie wkładać bluzę, gdy poczuła jak ktoś na nią wpada. Po chwili krzyk i głośne przekleństwa.
- Cholera! Co?! Co tutaj robisz w staniku?! Odwróć się! Ubierz się! Cokolwiek! - jakiś chłopak z plastrem ma nosie i o bursztynowych włosach próbował ukryć swoje ogromne rumieńce na twarzy. Stała przed nim prawie naga dziewczyna! Patrzyła na niego poważnym wzrokiem.
- Nie możesz po prostu wyjść stąd po cichu i nie gadać o tym co tutaj widziałeś? Nie? Z miłą chęcią ci pomogę. - powiedziała a przy jej boku pojawił się Kuiro i zaczął ganiać biedaka po całej siedzibie. Ona w tym czasie ubrała się i jakby nigdy nic wróciła wyszła z pokoiku kierujac się w bliżej nieokreślonym kierunku. Nagle napotkała znajomą blondynkę na drodze.
- Hej, wiesz może gdzie jest Akutagawa? - spytała zatrzymując ją w pół kroku.
- Tak się składa, że poprosił mnie, abym cię znalazła. Chodź za mną. - odpowiedziała przyjaźnie. Kiwnęła głową i podążyła za jasnowłosą. W tym czasie dowiedziała się, że jest to Higuchi i pracuje razem z Ryunosuke.
- To ciekawe. - bąknęła w trakcie rozmowy z lekkim uśmiechem.
- Taname, czy to prawda, że... No wiesz, straciłaś pamięć? - spytała nagle oczekując odpowiedzi. Spuściła głowę w dół zasłaniając twarz włosami, lecz ostatecznie kiwnęła lekko na potwierdzenie. Higuchi zrobiło się głupio, że o to spytała. Widziała, że okularnica jest w tym tak samo zagubiona jak mało kto. Rzuciła coś jeszcze głupiego, aby podnieść ją na duchu i potarły do gabinetu Akutagawy. Jednak do środka weszła tylko ciemnowłosa a jej nowa znajoma zamknęła za nią drzwi. Jednak gdy weszła przeżyła mini zawał.
- Ryu! - krzyknęła i podbiegła do rannego partnera. Usadowiła go na krześle i przyjżała mu się. Rana na ranie i to dosłownie.
- Nie spieszyło ci się. - prychnął niedbale.
- A skąd mogłam wiedzieć, że jesteś w takim stanie? - warknęła i zaczęła rozgladać się za apteczką.
- ... Więc Higuchi ci nie powiedziała. Przynajmniej raz się przydała. - bąknął i zaczął kaszleć. Zamordowała go wzrokiem i nagle do głowy przyszedł jej pomysł. Uśmiechnęła się i podeszła do niego dotykając jednej z głębszych ran.
- Czarno - białe dobro. - wyszeptała a koniec jej palca zaświecił błękitnym światłem. Ranny wzdrygnął się i nie trochę się przestraszył. Chciał odskoczyć, ale dziewczyna chwyciła go za ramię i zaśmiała się.
- Co ty wyrabiasz?! - ryknął, gdy światło zniknęło a Taname położyła dłonie na talii.
- Na prawdę myślałeś, że usunę ci pamięć? Wykradnę wspomnienia? - spytała rozbawiona. W jednym momencie zobaczyła przed sobą czarną bestię i zasłoniła się rękami. Na szczęście Rashomon wbił się w pancerz Kuiro tradycyjnie nie zostawiając na nim ani zadrapania.
- Na prawdę myślałaś, że zaatakuje cię Rashomonem? Zabiję cię? - spytał ironicznie gdy bestia zniknęła tak jak Kuiro. Syknęła pod nosem wiązke przekleństw i dorwała apteczke z szafki i z impetem postawiła ją na stoliku obok Akutagawy. Przysunęła drugie krzesło i usadowiła się na nim przed rannym.
- Masz mnie. Teraz zciągaj płaszcz i pokazuj te rany. - powiedziała lodowatym głosem. Chwilę popatrzył na nią jak na wariatkę, ale ostatecznie ściągnął część garderoby. Jakie szczęście mieli Chuuya, Gin i Higuchi, którzy stali pod drzwiami i wszystko obserwowali. Ta dwójka nie zauważyła ich inaczej skończyliby jak biedny Tachihara...
CZYTASZ
Who Are You?
FanfictionSamotność to nie najgorsze uczucie. Najgorsze uczucie, to być zapomnianym przez kogoś, kogo nigdy nie zapomnisz. CZĘŚĆ DRUGA DO "MY ENEMY AKUTAGAWA".