5

501 52 6
                                    

Tej nocy miała okropny i dziwny koszmar. W koszmarze otaczali ją ludzie którzy mówili do niej "Taname" a nie "Aname". Otoczyli ją w kole i chodzili dookoła. Na twarzach mieli przerażające maski i nucili pod nosem piosenkę "Kagome Kagome". Był między nimi osobnik, ktorego widziała na mieście w zaułku (Dazai).

Była taka zagubiona. Nie była w stanie zebrać myśli. Wiedziała, że Nathaniel ma dzisiaj misję i ma w planach to wykorzystać. Po śniadaniu udała się do jego pokoju. Zapukała a gdy dostała odpowiedź weszła do środka. Na srodku pokoju stał ów osobnik w czarnym płaszczu i maską w dłoni.

             - Musimy porozmawiać. - powiedziala spokojnie i ostrożnie zamykając drzwi do pokoju. Musiała być pewna, że Fyodor ich nie usłyszy.

             - O czym? - spytał spokojnie każąc jej usiąść na swoim łóżku. Zrobiła co kazał i spojrzała na niego poważnie.

             - Nie wydaje ci się tutaj coś dziwnego? - spytała półgłosem przybliżając się do mężczyzny.

             - Niby co? Wszystko jest w porządku. - odpowiedział zdziwiony jej pytaniem.

             - Nic nie pamiętamy, trafiliśmy pod skrzydła Fyodora i pracujemy dla niego? Przyznaj, czy pamiętasz coś sprzed dołączenia do niego? - spytała spokojnie. Może ma rację i zgada się z nim, aby uciec stąd.

             - To niedorzeczne. Starciliśmy pamięć, ale on nam pomógł. Pasowałoby odpłacić się za to. - odpowiedział marszcząc brwi.

             - No właśnie straciliśmy pamięć. Czyż to nie wspaniała okazja, aby nas wykorzystać do swoich celów? - mówiła dalej mając nadzieję na dogadanie się z nim.

             - Nie pleć bzdur. - warknął, ale widział w tym sens. Nie chciał mieć problemów u swojego "pana".

             - Przejżyj na oczy, Nat! To śmierdzi na kilometr! - pisnęła nie za głośno machając rękami we wszystkie strony.

             - Masz się opamiętać! W tym nie ma sensu, dlaczego miałby nasz oszukać? Skończ już z tym. - chciał zakończyć rozmowę odchodząc od niej, ale ta złapała go za płaszcz i zatrzymała.

             - To przynajmniej pozwól mi iść z tobą na misję. Będę grzeczna, nie wychyle się. - zrobiła maślane oczka w kierunku mężczyny, który na ten widok syknął coś pod nosem i odwrócił wzrok.

             - Niech cię szlak... - warknął i pozwolił jej iść ze sobą w tajemnicy przed Dostoyevskim.

W tym czasie Fyodor śledził swoją ofiarę. Szefa mafii. W jednej chwili spowodował wybuch i miał nadzieję, że Ougai zostanie zniszczony wraz z autem w którym jechał. Niedoczekanie. Miał w zanadrzu plan zapasowy. Podszedł do niego w stroju policjanta oferujac pomoc. Zbliżył się do niego i wbił ostrze nasiąknięte trucizną zrobioną przez Taname w jego ciało. Zadowolony z siebie pozbył się kamuflażu i patrzył jeszcze chwilę na leżącego Moriego.

             - To ty... Lepiej oddaj mi Taname-chan niż biegaj po mieście w stroju policjanta. - prychnął słabo tamując krew z rany.

             - Nie wiem o kogo ci chodzi. - odpowiedział i uciekł z miejsca zdarzenia.

Biegli ramię w ramię koło siebie. Nathaniel dalej nie wiedział jak mógł się na to zgodzić. Nagle kazał jej się schować i zaatakować dopiero, gdy jej będzie kazał. Patrzyła na to wszystko z boku czekając na znak. Nathaniel zaatakował. Tak jak on miała na twarzy maskę a na głowie czarny kaptur od bluzy. Jego ofiarą był ubrany na czarno mężczyzna. Jego końcówki włosów były białe. Wzdrygnęła się i chwyciła za głowę.

             "- Więc o czym chcesz porozmawiać? - spytała posyłając mu jeden ze swoich uśmiechów.

             - O nas. O naszych relacjach. - odpowiedział uważnie śledząc jej reakcje. Jej oczy zalśniły przewidując o co mu chodzi.

             - Zdecydowanie zbliżyliśmy się do siebie. - stwierdziła spokojnie.

            - Na początku widziałem w tobie mojego wroga. Kogoś słabego i nieodpowiedzialnego, ale gdy wtedy dwa lata temu opuściłaś mafię, coś się stało. Coś, co uświadomiłem sobie niedawno. - mówił jakby w transie zapatrzony w jej oczach. Przełknęła ślinę i zacisnęła dłonie na pościeli.

             - Co... To było? - spytała niepewnie zauważając, że (...) zbliża się do niej."

Syknęła czując kolejne wspomnienia. Czy one są prawdziwe? Była w nich z tym kimś. Czy on jest dla niej kimś ważnym? Zanim się zorientowała co się dzieję poczuła coś na nodze i została porwana na pole bitwy. Uderzyła z impetem o ścianę.

             - Wspólnik? Tym razem nie masz zamiaru walczyć ze mną sam na sam? - prychnął ich wróg, ale nagle zamarł. Taname uświadomiła sobie, że podczas ataku jej kaptur spadł z głowy a maska upadła gdzieś na ziemię.

             - Kim ty jesteś? - bąknął nagle Nathaniel. Akutagawa zesztywniał. Co tu się dzieje? Walczył z nim niedawno i go nie pamięta? Co z nim robi Taname? Podszedł do niej, lecz ta wycelowała w niego bronią. Stanął.

             - Taname gdzie byłaś?! - warknął do niej. Była przerażona. Pierwszy raz była tak przerażona i zagubiona. Miała z nim wizję, ale nie pamięta go.

             - Kim jesteś? - spytała cicho chcąc brzmieć pewnie. Rashomon wytrącił jej broń z ręki a Ryunosuke podszedł do niej i chwycił za ramiona.

             - Odłóż te żarty na później! - warknął, ale ta wystrzeliła kule ze swojego zapasowego pistoletu o mało co nie trafiając go w głowę.

             - Nie wiem o czym mówisz! Nie znam cię! - krzyknęła odskakując od niego do tyłu. Natrafiła na Nathaniela, który porwał ją i uciekł z nią z tego miejsca.

             - Hej! Czekaj! - Akutagawa chciał go zatrzymać, ale nie zdołał. Tak bardzo się cieszył, że widzi Taname całą i zdrową. Jednak niepokiło go jej zachowanie. Zaatakowała go a co najlepsze nie pamięta go? To wszystko jest dziwne!

Uderzyła plecami o ścianę dysząc. Po długim uciekaniu od ich celu była wykończona. Spojrzała na wspólnika. Wyraźnie był zagubiony, tak jak ona.

             - I co teraz? On na pewno nas zna, ale my jego nie. - powiedziała wyprostowując się. Zerknął na nią niepewnie.

             - Absurd. To nie prawda, chciał nas tylko zmylić. - mówił.

             - Czemu? Jaki byłby tego cel? Sam słyszałeś co do ciebie mówił. - broniła dalej swoich przekonań.

             - Fyodor na pewno nas nie oszukuje! On nam pomógł, więc my musimy mu pomagać! - krzyknął wreszcie do dziewczyny. Zapanowała cisza. Syknął cicho i spojrzał na nią spokojnie. - Idź.

             - Co?

             - Uciekaj. Nic nie powiem tym razem Fyodorowi. Jeśli masz rację niebezpieczne by było siedzieć z nim w jednym pokoju. - wytłumaczył odwracając wzrok. Podeszła do niego bliżej.

             - Bez ciebie? Chodź ze mną. - powiedziała patrząc mu w oczy. Bardzo chciał to zrobić.

             - Nie mogę. Zostanę z nim, dziwne by było gdyby dwójka jego poddanych zniknęła za jednym razem. - wytłumaczył jej i odszedł od niej bez pożegnania. Patrzyła na niego ze wzrokiem pełnym obaw, ale ostatecznie udała się w przeciwną stronę.

Who Are You?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz