Wstała dopiero na drugi dzień nieświadoma całego planu Fyodora zeszła na dół, umyła się i zjadła śniadanie w towarzystwie brata. Miała do niego tyle pytań, które zadawała co chwilę. Anga śmieszyło to wszystko. Była tak zafascynowana tym co mówi, że w pewnym momencie zapomniała jak się je. Nie liczyło się już nic. Ważne, że rodzeństwo było razem.
- Ango... Czy ja miałam... Chłopaka? - spytała w którymś momencie kończąc posiłek.
- Miałaś. Ale szybko okazało się, że był z tobą dla pieniędzy. - wyjaśnił. Odwróciła wzrok w jego kierunku i prychnęła.
- Dupek. - skomentowała ze złością.
- Ale potem znalazłaś kogoś lepszego od niego. To zdarzyło się tuż przed tym jak porwał cię Fyodor. - powiedział z lekkim uśmiechem.
- Na prawdę? Głupio wyszło, że tak... - nagle dziewczyna zobaczyła kogoś w oknie kuchni. Jakiś chłopiec wpatrywał się w nią jak w obrazek, aby potem pobiec w strone drzwi i zadzwonić dzwonkiem. Ango ruszył do wejścia otworzyć nieznajomemu. Gdy tylko mężczyzna zobaczył owego chłopca zastygł w miescu. Gość miał jedną połowę włosów białą a drugą czarną. Na ustach rozciągał się szeroki uśmiech.
- Znalazłem cię. - powiedział melodyjnie chłopiec i chciał przytulić dziewczynę, lecz został zatrzymany.
- Czego tutaj chcesz? - spytał lodowato Ango. Uroczy dzieciak odwrócił wzrok na niego.
- Szukam Taname-chan! - odpowiedział i wrócił do niej.
- A...Ale ja cię nie pamiętam. - bąknęła zakłopotana.
- Jestem Q! Nie miałem okazji cię jeszcze zobaczyć, więc nie dziw się, że mnie nie pamiętasz. Chodźmy do mafii! Ougai-san chcę cię zobaczyć! - powiedział pogodnie. Spojrzała pytająco na brata.
- Należysz do Portowej Mafii. Ougai to szef organizacji. - wyjaśnił jej dalej zaniepokojony obecnością Yumeno.
- W takim razie chodźmy. - odpowiedziała wysyłając chłopcu lekki uśmiech. Ten zaśmiał się i zaczął prowadzić ją w stronę siedziby. Ango odprowadził ją wzrokiem i wrócił do domu. Musiał zaraz iść do pracy, ale i tak martwił się o nią.
- Czy twoja zdolność jest na prawdę taka silna? - spytał chłopiec wesoło maszerując koło Taname. Uniosła dłoń i spojrzała na nią zakłopotana.
- Chyba tak... Skoro biły się o mnie trzy organizację. - odpowiedziała spokojnie i zerknęła na Q.
- A na czym ona polega? - pytał dalej ciekawy właściciel "Dogra Mogra".
- "Czarno-białe dobro". Zdolność do uleczenia kogoś kosztem jego pamięci. Właściciel owej mocy potrafi wyleczyć rany wroga, usuwając mu pamięć. Widzi jego wspomnienia. Pożyteczne do zdobywania tajnych akt czy planów wroga. - wypowiedziała to jakby wiersz. Regułka, którą kiedyś wykuła na pamięć.
- To musi być fajne! Musisz mi kiedyś to pokazać. - powiedział chłopiec. Nagle zatrzymała się. Q spojrzał na nią zaskoczony i też się zatrzymał. Syknęła pod nosem.
- Kuiro! - przywołała swojego chowańca, który zabrał Yumeno w bezpieczne miejsce a ona sama wycelowała w głowę zamaskowanemu osobnikowi. Zdała sobie sprawę kto to jest i wzdrygnęła się.
- Przepraszam, Aname. - usłyszała a osobnik zamachnął się ostrą kosą. Odskoczyła do tyłu zaskoczona atakiem ze strony Nathaniela.
- Co ty robisz?! - warknęła zasłaniając się przed kolejnym atakiem. Wsparła się o jego ramię i przeskoczyła nad nim znajdując się za jego plecami.
- Muszę to zrobić... - wysapał i odwrócił się podejmując kolejny atak tym razem skuteczny. Ostrze wbiło się w ramię dziewczyny. Szczęście, że potwór wrócił na czas i przygwoździł obdarzonego do ziemi. Wstała i podeszła do niego.
- Dlaczego? Dlaczego chcesz mnie zabić? - pytała trzymając za zranione miejsce.
- Fyodor wiedział o wszystkim. Powiedział "albo ją zabijesz, albo ja cię zabiję". Przepraszam... - szepnął i próbował wydostać się spod cielska montrum.
- Skąd wiedział?
- Wsadziłem ci do kieszeni GPS. - wyjaśnił zły na siebie. Wyjęła małe urządzenie i rzuciła na ziemię.
- Świetnie. Zaufałam ci a ty co? Wiesz co? Nie mam zamiaru wracać do niego. Teraż moje życie wraca do normy, odzyskuje wspomnienia i co? To są wspianiałe wspomnienia, a wiesz dlaczego? Bo są moje. - warknęła i zgniotła nadajnik butem. Mordowała Nathaniela wzrokiem, aż wreszcie Kuiro puścił go a ona uciekła.
- Taname-chan, co to miało być?! - krzyknął Q. Usadowiła go na grzbiecie potwora i ruszyli w stronę siedziby mafii.
- Nie chciałam cię narazić na niebezpieczeństwo. - wytłumaczyła i uciekali coraz dalej i dalej. Poczuła na swoim rannym ramieniu czyiś dotyk.
- Nie cieszy mnie widok twoich ran. - bąknął cicho chłopiec. Zacisnęła zęby i pospieszyła Kuiro. Nie mogła uwierzyć, że Nat ją zaatakował. Było to dla niej niemożliwe. Zastanawiała się co teraz będzie. Nic przecież nie pamięta a Ango mało jej powiedział o mafii. Syknęła pod nosem podirytowana i zeskoczyła z chowańca przed budynkiem organizacji. Pomogła zejść Q po czym jej potwór zniknął a ona ruszyła do wejścia.
- Jak mam się zachowywać przy szefie? - spytała nagle ponurym głosem. Oczy Q spoczeły na niej. Uśmiechnął się lekko i chwycił ją za dłoń.
- Bądź sobą. Mori-san uwielbia twój charakter. - odpowiedział i wszedł do środka z młodą kobietką. Pamiętała to miejsce. Przypominała sobie jej pierwszy dzień w tym miejscu.
- Dziękuję, Q. - podziękowała i rozdzieliła się z chłopcem. Zauważyła, że ludzie, których mijała patrzyli na nią jak na ducha. Czyżby była tak znana? Poprawiła okulary na nosie i szła dalej nieco szybszym tempem. Znajoma blondynka także stała w tłumie i patrzyła na nią jak na ósmy cud świata.
- Taname wróciła! - krzyknął ktoś z tłumu. Nagle drzwi jednego z gabinetów otworzyły się i wypadł z nich znany rudzielec w kapeluszu. Spojrzała na niego.
- Medyk! Znaleźć lekarza! - wydarł się kapelusznik i podszedł do niej przepychając się przez tłum gapiów. Chwycił ją i przyjżał się jej ranie. Była poważna i głęboka.
- Dam sobie radę. Podobno Ougai chciał mnie zobaczyć. - powiedziała chcąc wyrwać się od Chuuyi, którego i tak praktycznie nie pamiętała tylko jakieś pojedyńcze wspomnienia, urywki.
- Nie żartuj sobie wykrwawisz się lada chwila! - warknął, ale ta rzuciła mu niebezpiecznie spojrzenie.
- Dam. Sobie. Radę. - syknęła i z mroczkami przed oczami zrobiła krok do przodu. Z boku stała piękna kobieta w kimonie. Niedowierzanie. Jedyne co było widoczne na jej twarzy i w oczach.
- Akutagawa-senpai!
- Przepuścić lekarza!
- Co tu się wyprawia?! - kompletny chaos panował dookoła Taname. Ale jeden z głosów rozpoznała niemal od razu. Odwróciła się i o mało co nie upadła z wyczerpania.
- Taname! - krzyknął ów osobnik i chwycił ją za zdrową rękę i szarpnął w kierunku kącika szpitalnego. Zanim jednak zdążyła cokolwiek zrobić uśmiechnęła się nieświadomie i straciła przytomność.
CZYTASZ
Who Are You?
FanfictionSamotność to nie najgorsze uczucie. Najgorsze uczucie, to być zapomnianym przez kogoś, kogo nigdy nie zapomnisz. CZĘŚĆ DRUGA DO "MY ENEMY AKUTAGAWA".