8

56 3 0
                                    

Przeciągnęłam się i lekko uchyliłam zmęczone powieki. Moje ciało bezwładnie leżało na miękkiej powierzchni i ledwo czułam własne kończyny. Podniosłam się do pozycji siedzącej, aby zaraz po tym chwycić się za głowę.

- Co do kurwy - zmrużyłam oczy i przeczesałam palcami włosy.

Moja głowa dosłownie pękała i okropnie pulsowała, więc oparłam się o ramę łóżka.

Nie mojego łóżka.

Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Pokój był całkiem ogarnięty, gdzieniegdzie walały się jakieś ubrania i rzeczy. Okno wpuszczało rażące promienie i oświetlało szare ściany. A więc tak prezentował się pokój Shawna. A przynamniej z tego co pamiętam to do niego miałam przyjechać.

- Co - powiedział cicho chłopak leżący obok, a ja gwałtownie drgnęłam.

- Boże, to ty.

- A myślałaś, że kto? - brunet nawet nie otworzył oczu, nadal leżał na poduszce i głowę miał odwróconą w moją stronę - zemdlałaś wczoraj.

Otworzyłam szerzej oczy. Faktycznie, nic nie pamiętam, tylko moment w którym weszłam do taksówki.

- Uh, przepraszam?

- Spoko, tylko ciężko było cię wyciągnąć z samochodu. Miły pan taksówkarz mi pomógł.

Zakryłam twarz dłońmi i pokręciłam głową. Cudownie.

- Nie ważne, gdzie mój telefon?

- Na szafce obok ciebie.

Odwróciłam się i sięgnęłam po urządzenie, aby sprawdzić która godzina.

Właśnie minęła trzynasta. Westchnęłam i wstałam powoli z łóżka. Ugh, moja głowa.

- Gdzie ty idziesz? - Shawn w końcu otworzył oczy i wpatrywał się w moją stojącą sylwetkę.

Wygląda uroczo zaraz po przebudzeniu, jego włosy są kompletnie nieułożone, a oczy cały czas zmęczone. Podobał mi się taki widok, ale nigdy się do tego nie przyznam.

- Do domu, a gdzie niby - wzruszyłam ramionami.

- Czekaj. Zjedzmy śniadanie.

- Mogę zjeść w domu.

- Wiem, że jesteś głodna. Nie wymądrzaj się i zostań.

W tym momencie mój brzuch dał znać, że się czegoś domaga, więc odchyliłam głowę i odetchnęłam.

- Okej. W takim razie chodź.

Shawn wstał z łóżka, miał na sobie jakąś niebieską koszulkę i czarne dresy. Naprawdę chciało mu się przebierać w nocy?

- Czekaj. Jest ktoś w domu?

- Nie. Rodzice musieli gdzieś pojechać, z tego co mówili mi wczoraj.

- Dobra.

- A co? - uśmiechnął się głupio, co za idiota.

she got it bad// shawn mendesWhere stories live. Discover now