16

34 5 0
                                    

To zadziwiające jak życie może nas zaskakiwać, prawda? Czasami nie odzywamy się do kogoś, unikamy go, a jedna niefortunna sytuacja odwraca wszystko o sto osiemdziesiąt stopni. Nie jestem w stanie powiedzieć jak i dlaczego los postawił mnie akurat w tamtym momencie, ale chyba nigdy nie znajdę sposobu by się mu odwdzięczyć. Po żenującej sytuacji w schowku w moją osiemnastkę na szczęście wszystko wróciło do normy, a między mną, a Shawnem jest świetna relacja (just friends, sad).

Faktycznie, może jestem trochę zirytowana faktem, że ominęły mnie całe urodziny, ale jeśli była to cena odzyskania kontaktu z brunetem, jestem w stanie poświęcać już każde urodziny do końca mojego życia. To trochę niepokojące, co?

A wracając do tematu imprezy i małego wypadku w schowku. Na drugi dzień jeden ze sprzątających otworzył drzwi w poszukiwaniu miotły, więc jakimś cudem zostaliśmy uratowani. Miny przyjaciół, gdy opowiedzieliśmy im całe zajście były nie do opisania. Najbardziej szkoda mi tego mężczyzny, którego widok dwóch śpiących nastolatków w schowku na mopy musiał nieźle przestraszyć.

Jutro jest wigilia, którą spędzę w domu ze swoją rodziną, tak jak zawsze. Wszyscy moi znajomi wyjechali, bądź wyjadą dziś do swoich rodzin. Ethan i Zoe polecieli razem do Europy, aby ten czas spędzić w Alpach. Pamiętam jak Zoe mówiła, że chciałaby tam pojechać, a przedwczoraj Ethan dał jej prezent w postaci dwóch biletów lotniczych za ocean. Gdzie znajdę takiego chłopaka?

- Kelsey, możesz tu przyjść i z łaski swojej mi pomóc? To ciasto nie wygląda jak te na zdjęciu w internecie.

Przewróciłam oczami i odrywając wzrok od Twittera na telefonie zeszłam po schodach do kuchni. Zastałam tam mamę i ogromny bajzel.

- Pokaż to - podeszłam do niej i oceniłam zawartość miski - musisz dodać mąki, bo to przypomina mi masę na naleśniki.

- Nigdy nie umiałam piec ciast - wzruszyła ramionami - dokończysz to za mnie? Muszę odebrać koszule twoich braci z pralni na jutro, nie wiem czym oni je poplamili.

- Jasne, postaram się.

- Dzięki, córciu - pocałowała mnie w czoło i ściągnęła z siebie fioletowy fartuch.

Uznałam, że moja mama i tak ma masę rzeczy głowie (szczególnie w ostatnich dniach) więc nie ma sensu się z nią kłócić czy dyskutować. I tak podziwiam ją, że ogarnia to wszystko.

Zawiązałam fartuch na swojej bluzie i zaczęłam robić to co było napisane w przepisie. Ja też nigdy nie piekłam czy gotowałam tak żeby mnie to kręciło, ale bez przesady, beztalenciem nie byłam.

Usłyszałam przekręcenie klucza w drzwiach co oznaczało, że mama już pojechała. Było trochę po osiemnastej, więc zaraz powinien też wrócić tata.  Chociaż o wiele bardziej lubiłam gdy w domu zostawiłam całkowicie sama.

Mój telefon w kieszeni wydał z siebie dźwięk, więc wyciągnęłam go aby odczytać wiadomość.

Shawn: Przyjdź do swojego pokoju.

Rozszerzyłam oczy, ale momentalnie  się uśmiechnęłam. O co tu do cholery chodzi.

Wyszłam po schodach i otworzyłam drzwi do siebie, po czym omal nie dostałam palpitacji.

- Cześć, co tam?

Shawn siedział na moim łóżku, uśmiechnięty od ucha do ucha, a ja stałam we framudze drzwi i pierwsze co doszło do mojej głowy to to, że mam na sobie ten obciachowy fartuch.

she got it bad// shawn mendesWhere stories live. Discover now