13

53 3 0
                                    

Po powrocie do domu byłam cała zestresowana, więc chęci do mojej nauki geografii zostały zniszczone równie dobrze jak mój humor. Odbiło się to na następnym dniu, ponieważ z testu dostałam jedynkę. Nawet nie mogłam się wystarczająco skupić, ciągle byłam drażliwa i osłabiona. Zoe pytała się co się stało, ale zbywałam ją mówiąc, że mam okres. Wydaje mi się, że to wystarczająca wymówka. Nawet nie mam siły wymyślać lepszej.

I tak, ignorowałam Shawna. Widziałam jak patrzył się na mnie i próbował rozszyfrować moje zachowanie, czy chociaż samopoczucie. Brunet kilka razy chciał stworzyć sytuację do rozmowy, ale za każdym razem udawało mi się niszczyć jego plany. Nie chciałam z nim gadać, bo czemu miałabym? Dobra, nie ważne. Ale co bym mu powiedziała? Hej, Shawn. Wiesz, nie mogę już spędzać z tobą czasu, bo nie chcę być zraniona. A, Sara na ciebie czeka.

Przywiązałam się już do blondynki, a po tym co się stało straciłam zaufanie do kogokolwiek. To tak jakby ktoś kazał mi wybierać pomiędzy mamą, a tatą. A z moją usilną chęcią pomocy wkopałam się wystarczająco głęboko. Jestem taką idiotką.



Wyciągnęłam jednego papierosa z pomiętej, szarej paczki i zaczęłam obracać go w palcach. Nie, nie paliłam. To znaczy, przestałam. Robiłam to jeszcze w Wirginii, kiedy moje życie było serio do dupy, a od kiedy jestem tutaj nie odczuwam takiej potrzeby. Wzięłam je ze sobą, bo po prostu wrzuciłam je do torby. Jestem na sto procent pewna, że inni ludzie też biorą gdzieś swoje rzeczy, a potem z nich nie korzystają. Wiedziałam, że palenie jest słabe i obiecałam sobie kiedyś, że już nigdy nie wezmę żadnego do ust, ale ostatnie okoliczności sprawiały, że usilnie chciałam odbiec od rzeczywistości.

- Kelsey, jest za dziesięć ósma. Spóźnisz się.

Moja matka miała czasami tak wkurzający głos, że miało się ochotę odciąć sobie uszy, więc przewróciłam oczami i pośpieszne wrzuciłam papierosa do szafki. Chwyciłam swój plecak i zbiegłam po schodach, ignorując jakieś słowa ze strony mojej rodzicielki. Wybiegłam z domu i zaczęłam iść w stronę mojej beznadziejnej szkoły. Boże, daj mi siłę.




- Calemine, spóźniłaś się.

Stanęłam przy mojej ławce, w której siedziała Zoe i zacisnęłam pięść. Możesz zamknąć mordę?

Wow, ostatnio naprawdę łatwo wyprowadzić mnie z równowagi. Może serio mam okres?

- Przepraszam - burknęłam cicho pod nosem w stronę nauczyciela od hiszpańskiego. Nawet nie pamiętam jego nazwiska.

- Co było tego powodem? - daj już spokój człowieku i wpisz to głupie spóźnienie.

- Zaspałam.

Najgorszy początek dnia jaki kiedykolwiek miałam. Usiadłam obok brunetki i miałam nadzieję, że nikt nie będzie się dziś do mnie odzywał.

- Hejka - twoje niedoczekanie, Kelly.

- Cześć - wymusiłam na twarzy totalnie sztuczny uśmiech i modliłam się, że to ostatnie co wypowiem dzisiejszego dnia.

- Co tam u ciebie?

Ugh.

- Nic ciekawego. Nudno jak zawsze.

- U mnie tak samo.

- Hej, Kelsey.

Drgnęłam na dźwięk tak bardzo lubianego przeze mnie dotychczas głosu. Shawn siedział za mną, a ja nawet się do niego nie odwróciłam.

- Hej.

- Czy...

- Jest lekcja - urwałam jego wypowiedź tak szybko, że aż sama byłam tym zaskoczona. Nie widziałam jego twarzy, ale nie słyszałam też nic z jego strony, więc czy to możliwe, że to koniec tej męczarni zwanej rozmową?

she got it bad// shawn mendesWhere stories live. Discover now