4

61 3 0
                                    

Tak jak myślałam, ten tydzień był jednym z najnudniejszych w moim życiu. Zleciał mi całkiem szybko, co w sumie mi nie przeszkadza, bo im szybciej wolne tym lepiej. Obudziłam się nawet w dobrym humorze z uśmiechem ustach, co zwykle nie jest do mnie podobne. Rano przeglądałam jeszcze Twittera, a kiedy skończyłam uznałam, że jestem głodna i poszłam na śniadanie.

Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam karton mleka, aby po chwili się zorientować, że zawartości kompletnie nie ma. Nie było też jajek, więc z jajecznicy też musiałam zrezygnować. Brakowało nawet świeżego chleba, a ja nie miałam ochoty na twardy i przesuszony sprzed wczoraj.

- Co za bieda - westchnęłam pod nosem i zrezygnowana usiadłam przy stole - mamo, co ja mam zjeść.

- Idź do sklepu. Rusz od czasu do czasu ten tyłek.

Chciałam zaprotestować, ale uświadomiłam sobie, że nie wytrzymam nawet godziny jeśli nie zjem czegoś w najbliższym czasie.

Poszłam na górę się względnie ogarnąć, nie robiłam makijażu i tylko się ubrałam. Dziś miało nastąpić niewielkie ochłodzenie, więc zamiast krótkich szortów ubrałam czarne jeansy i granatową bluzę z kapturem.

Wzięłam od rodziców pieniądze i po prostu wyszłam z domu, kierując się w stronę najbliższego sklepu. Słuchałam muzyki i ani trochę nie obchodziło mnie to co działo się dookoła.

Gdy weszłam do sklepu zaczęłam brać produkty, aby jak najszybciej wrócić i w spokoju zjeść to głupie śniadanie.

- Nie wiedziałem, że uczniom też chce się chodzić na zakupy spożywcze.

Trochę się przestraszyłam, kiedy usłyszałam ten głos. Przede mną jakby znikąd wyrósł pan Drew.

Cholera.

- Pan Drew. Dzień dobry - powiedziałam niechętnie, a on się uśmiechnął.

- Po prostu Chris, Kelsey.

Podniosłam jedną brew i mocniej zacisnęłam palce na rączce od koszyka.

- Ym, jeszcze raz?

- Panem Drew jestem w szkole. Dla ciebie prywatnie jestem Chris.

Przełknęłam gulę gromadzącą się w gardle i starałam się opanować. Uśmiechnęłam się, a on też. Znowu.

- Ja, um, powinnam już iść. Zakupy - wskazałam na koszyk - Dowidzenia.

- Poczekaj chwilę - złapał mnie za rękę, a ja zaczęłam się denerwować - chciałabyś się może gdzieś umówić?

Moje źrenice się rozszerzyły.

- Ja-um. Jest pan moim nauczycielem.

- Mówiłem, że jestem Chris.

- Uh, jesteś moim nauczycielem Chris. To by dziwnie wyglądało.

- Ale ja nie umawiam się z tobą jako twój nauczyciel, tylko jako cholerny Chris.

Przełknęłam ślinę, ponieważ naprawdę się zestresowałam. To wszystko dlatego, że wtedy w szkole weszłam z nim w tą durną rozmowę? Przecież nie powiem mu żeby spadał, to nadal mój nauczyciel.

- Nie daj się prosić.

- Uh, nie wiem. Przepraszam, ale muszę zrobić zakupy. Dowidz... Znaczy cześć, Chris.

she got it bad// shawn mendesWhere stories live. Discover now