Część 3

91 11 4
                                    

-Edward!!! Gdzie ty ją zabrałeś? Nie do więzienia tylko to więzienia tortur!-krzyczał na chłopaka Will

-Może nie być karmiona. W więzieniu tortur może umrzeć. A tego raczej by Pan nie chciał - tłumaczył się Edward.

-Dobrze, dobrze. Daj jej sok z gorczycy.-rozkazał Will.

Edward to wykonał. Dał dziewczynie sok. Gdy ona go wypiła rzekła:

-Bleee! To nie dobre!!-wybrzydzała Lou

-Wiem. Innego picia dla więźniów nie mamy.-odparł chłopak.

-Pij! Dobrze ci zrobi.-zachęcał Will

***

-Masz telefon?-zapytał Lou Will

-Mam jeszcze mi nie zabraliście.-odpowiedziała Lou. Była zła na chłopaka, ponieważ nie wsparł jej w piciu cieczy z gorczycy.

-Będziemy mieli kontakt. Napisz to przyjdę do ciebie. Możemy być przyjaciółmi?-zapytał dziewczynę Edward.

-Dobrze. Zostańmy przyjaciółmi.-zgodziła się Lou

-Podaj mi swój numer telefonu.-odparł Edward

-597 779 129.-odpowiedziała Lou

-Dzięki. Tu masz mój.-podał karteczkę dziewczynie.

-Dziękuję. I dzięki tez za to, że nie zabrałeś mnie do więzienia tortur.-podała mu buziaka w policzek.

-Nie ma za co...-zatkało chłopaka

I się rozeszli. Ona grzecznie do więzienia, ponieważ przysięgła,że tam powróci. Edward poszedł do swojego pomieszczenia.

***
Po chwili zadzwonił telefon Lou od jej koleżanek z pracy. Dziewczyna odebrała i musiała skłamać, że jest chora. Gdyby powiedziała prawdę została by zabita torturami. Tego by raczej niechciała.

Wieczorem po cichu kiedy Will spał, Edward przyniósł jej kolacje.

-Dziękuję.-podziękowała dziewczyna.

-Musisz się odżywiać, bo chcę żebyś była wśród żywych.-odparł z uśmiechem chłopak.

-Żartowniś z ciebie.-zaśmiała się dziewczyna.

-Wiesz, możesz tu umrzeć.-ostrzegał ją Edward.

-Dobra. Nie ważne. Kiedy się spotkałam ze swoim chłopakiem, spytał się mnie co ja w nim widzę. Taraz ja spytam się ciebie. Co we mnie widzisz?-zmieniła temat Lou.

-Miałaś chłopaka? Za chwile ci odpowiem na to pytanie tylko opowiedz mi o nim. Nie chcę być wścibski, ale mnie to ciekawi...-odparł Edward.

-Znaczy... on nie żyje... Poprosił lekarzy o zabieg eutanazji. Był on sparaliżowany. Miał na imię Christian.-opowiedziała Lou w skrócie historię swojego chłopaka.

-Tak mi przykro...-odparł chłopak.

-Bez kondolencji.-powiedziała dziewczyna.

-Więc tak. Pytałaś mnie co w tobie widzę. Widzę w tobie dziewczynę o wrażliwym sercu, ale twardą od zewnątrz. Jesteś piękna. Twoje kasztanowo-rudawe włosy i te brązowe oczy spoglądają optymiście na świat. Nie widzę w tobie zabójczyni.-zaśmiał się i odwzajemnił pytanie.

-Ja zatem widzę w tobie bogacza. Przystojniaka, którego ciężko zdobyć. Masz dosłownie czarne oczy, w których można wypatrzyć przyszłość.-odpowiedziała na pytanie chłopaka.

-Dzięki...-zaczerwienił się Edward.

-Też...-odparła dziewczyna.

***

-Daj Lou zupę z brukwi.-rozkazał Will

-Dobrze. Idę jej zanieść.-Edward posłuchał Willa i wykonał to co mu kazał.

-Masz. Wylej to do rur. Zrobię ci kanapkę.-odparł Edward.

-Dzięki.-podziękowała Lou.

Po chwili Lou dostała cztery kanapki. Z serem, wędliną, kozim twarogiem i z Almette ziołowym.

-Naprawdę jestem ci wdzięczna.-dziękowała Lou.

-Nie ma za co. Tylko żeby nie odkrył, że tak robimy.

-Nie bój nic. Umiem kłamać.-zaśmiała się dziewczyna

-Widzę też w tobie osobę pełną radości...-odparł Edward

ZAGINIONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz