Część 12

27 4 5
                                    

I poszła do kuchni. Zrobiła sobie i Nathan'owi śniadanie, ale swoje jedzenie spakowała do plastikowego pudełeczka. Miała zamiar pojechać do miasta, a tu za ramię łapie ją Will.
-Gdzie się wybierasz?
-Do miasta.-odparła Lou.
-Wiesz co? Jesteś wolna.-rzekł
-NAPRAWDĘ?! Dziękuję, a co z Nathan'em?-zapytała
-Zostanie jeszcze tutaj...-odparł
-Dobrze, ale pozwól mi go odwiedzać.-postawiła Lou warunek.
-Tak.

Włożyła kluczyki do stacyjki i ruszyła. Nagle dzwoni telefon.
-Halo?
-O hej Lou. Spotkajmy się w galerii, dobrze?
I się rozłączyła, Lou nie wiedziała kto to, ale poszła w wyznaczone miejsce.
Czekała na nią piękna dziewczyna.
-Kim ty jesteś?-zapytała
- Nazywam się Jessica Clark.-odparła dziewczyna i odwzajemniła pytanie.
-Ja, Lou Clark.
-Mamy takie same nazwiska. Imię mojej matki to Helen.
-Naprawdę?!-zdziwiła się Lou, ponieważ jej mama miała tak samo na imię:
-Moja mama już chyba nie żyje. Miała do mnie napisać SMS'a, jak będzie się fatalnie czuła-zaczęła Lou szlochać.
-Nie płacz, ona żyje...-uspokoiła ją Jessica.

Okazało się, że to była jej siostra. Pracowała w nieruchomościach więc udostępniła jej jeden, z widokiem na Central Park apartament. Lou opowiedziała swojej siostrze o Will'u i o swoim narzeczonym. Podały sobie numery telefonów i loginy na Skype.
Lou zajechała do osady opowiedzieć wszystko Nathan'owi.
-Posłuchaj. Mam nowe mieszkanie. Jak ciebie wypuszczą zamieszkasz ze mną. Obiecuję ci.
-Dziękuje-odparł i pocałował dziewczynę.
Pojechała urządzić swój apartament, a tu nagle wszystko ułożone. Nie musiała nic kupować i szykować. "Kocham swoją siostrę"-pomyślała... i poszła spać. Śniło jej się:
Nathan bity przez Will'a za nic. Jessica umiera przy porodzie, a Lou ma się zaopiekować dzieckiem. Dziewczyna poślubi Nathan'a i też będzie miała swoje rodzone dziecko. Będzie jej bardzo ciężko.

Lou wstała o 7.00, spocona po przeżyciu jej koszmaru. Włożyła swoje kapcie, nałożyła szlafrok i poszła podziwiać widok z jej mieszkanka. Na jeden ścianie, dokładniej zamiast niej było ogromne okno. Lou od pierwszego wejrzenia polubiła to miejsce. Usiadła na szarym fotelu, westchnęła i zaczęła czytać książkę od siostry "Szczęście do wzięcia"*. Tak się wciągnęła, że nie mogła oderwać oczu od kartki. Zrobiła sobie kanapki i dzwoni Nathan.
-Cześć kochanie. I jak ci noc minęła?-rzekł chłopak.
-Fatalnie. Miałam koszmary.-odpowiedziała Lou.
-Aha... A wpadniesz dzisiaj?-odparł Nathan.
-Chyba nie się dzisiaj nie uda. Mam wiele rzeczy na głowie.-powiedziała Lou i Nathan tak nagle się rozłączył. "Czemu się rozłączył?"-zadała sobie pytanie. Odłożyła telefon i zaczęła jeść.

Włożyła sukienkę w kwiaty, po kolana. Spięła w kucyk swoje włosy kolorową gumką. Lekko się umalowała i wyszła. Najpierw poszła do pobliskiego sklepu kupić produkty na ciasto. Potem miała zamiar pojechać do pracy. I tak zrobiła. Pogadała ze swoimi koleżankami i zaprosiła je do swojego domu. Bardzo czuła się samotna w apartamencie więc postanowiła pojechać do hodowli psów. Wybrała małą suczkę maltańczyka. Kupiła jej różową obrożę z szelkami, smyczą i miskami w zestawie.
-Przyjadę po nią koło 17.00-oznajmiła sprzedawcy.
Potem pojechała do galerii, poszukać czegoś ciekawego do ubrania.

*Czytałam tą książkę w realu i jest super. Wiele uczy i ma morał. Polecam!!!


Hej kochani!
Witam Was po dłuższym czasie. Bardzo przepraszam, że mnie tyle nie było. Nauka, problemy i brak pomysłu mi w tym przeszkodziło. Postaram się tak sobie czas zaplanować żeby części wstawiać regularnie, ale tego wam nie obiecuje. I jak? Jakie wrażenia po tej części? Według mnie nie jest najlepsza, ale jest spoko. Do zobaczenia moi drodzy😘😘😘

ZAGINIONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz