Część 4

86 10 7
                                    

Dziewczyna nie zareagowała na tekst od chłopaka, ale uśmiechnęła się do niego.
Po chwili Will odezwał się w głośnikach:

-Edward! Wyprowadź Lou na dwór, zwiąż jej ręce i prowadź jak psa! Teraz!!

Edward wykonał polecenie. Wziął dziewczynę i wyszli do lasu. Po 15 minutach Edward rzekł:

-Usiądźmy tu i odpocznijmy.

-Tak przyda mi się.-odparła dziewczyna.

Po dosłownie 5 sekundach Edward zwrócił twarz do Lou i zapytał:

-Mogę?

-Oczywiście!!-wiedziała jaki chłopak ma zamiar.

Zaczęli się całować... Trwało to z gdzieś 3 minuty gdyby nie telefon od Willa trwało by to o wiele dłużej.

Gdy wrócili do więzienia Lou podeszła do Willa. I rzekła:

-Czy możemy tak zrobić, że będę normalnie żyła. Będę do pracy chodzić, ale jako dom będzie to twoja osada ok?

-Dobrze...,ale jak nie dotrzymać słowa to co z tobą mam zrobić?-zadał pytanie.

-Więzienie tortur istnieje nie?-zaśmiała się Lou.

-Dobrze.-zgodził się Will

*W PRACY*

-O, cześć Lou. Co cię tak długo nie było?-cieszyły się koleżanki.

-Grypa mnie dopadła. I wiecie co? Mam chłopaka.-odparła Lou

-Serio? Jak ma na imię?-pytała się koleżanki.

-Za chwilkę przyjdzie i się wam przedstawi.-odpowiedziała Lou.

Po 10 minutach przyszedł Edward.

-Hej. Przedstawisz się moim koleżankom.-zapytała

-Oczywiście.-odparł Edward

Edward poszedł do kuchni, a dziewczyna przystąpiła do pracy. Myślała sobie jakie jej życie jest trudne, jaką jest zaginioną na tym świecie. Nie wie gdzie jest jej prawdziwy dom. Czy może cela, dom Will'a albo może nie ma prawdziwego domu? Może w przyszłości zamieszka z Edwardem i się ożeni?

-Jestem!Masz fajne koleżanki!-zameldował się u niej Edward.

Lou płakała. Cieszyła się, że ma dar życia! Uświadomiła sobie, że ma za co dziękować! Takie uczucie jest piękne!

-Coś się stało?-zaniepokoił się Edward.

-Nie! Boże jak się cieszę!-wtuliła się w chłopaka.

-Okey... Mało ciebie rozumiem...-odparł Edward.

Wracając do Will'a Edward zabrał Lou do swojego ulubionego miejsca. Było tam jeziorko z łabędziami. Obok stoliczek z kwiatami.

-Przygotowałeś je dla mnie?! Są przecudne!!-podeszła bliżej do Edwarda dając mu buziaka.

-Taak! Dla ciebie, bo dla kogo innego?-zaśmiał się chłopak.

-Co się stało? Płakałaś.-zapytał Edward.

-Wzruszyłam się. Nie pytaj dalej...-zaśmiała się Lou.

-Spoko. Chodźmy już, bo się wścieknie.-ostrzegł Lou chłopak.

-Idziemy.-odparła dziewczyna.

-Co tam długo?-zapytał Will.

-Byliśmy tylko 5 godzin na wolności, to tak dużo?!-odparła złowrogo Lou.

-Kochanie uspkój się.-rzekł Edward i odszedł.

Odrazu za nim pobiegła dziewczyna. Pocałowali się i rozeszli w obie strony. Lou do celi, a Edward do swojego pokoiku. Dokładnie o godzinie 01.00 Edward przyniósł jej kolacje. Kanapeczki w kształcie serca. Na sobie miały trzy warstwy:masło, twarożek i na końcu dżem. Pysznie wyglądały!
Jak zwykle dziewczyna podziękowała i zaczęła jeść. Dzisiaj wyjątkowo była najedzona, bo zjadła coś w pracy. Gdy poszła spać miała straszny sen. Śniło jej się, że Will umówił się z Edwardem.
Ich umowa polegała na tym, że Lou odda wolność za oddanie jej córki i Edward się zgodził....

Wstała i wykrzyknęła:
-Nie!!!
Akurat zastała Edwarda przed swoją twarzą, rzekł:

-Co nie?

-Nic, miałam koszmar.-oznajmiła mu dziewczyna.

-Opowiesz mi?-zapytał

-Później...-odpowiedziała Lou

ZAGINIONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz