18. Air

4.5K 162 109
                                    



- Mam tylko jedno zastrzeżenie.- powiedział Shawn, gdy staliśmy pod drzwiami jego domu. Nerwy zżerały mnie tak bardzo, że zapomniałam jak się oddycha.- Mogą być trochę... nachalni.

Otworzył drzwi. Serce mi stanęło, tak samo jak wczorajszego dnia, gdy powiedział, że mnie kocha.

- Ja ciebie też kocham.- odpowiedziałam mu wtedy szeptem. Ponownie połączyliśmy się w pocałunku. I własnie tak spędziliśmy resztę wieczoru.

Shawn wpuścił mnie pierwszą do środka, ale kiedy zobaczył, że nie mogę się ruszyć wszedł pierwszy.

- Jesteśmy!- krzyknął. Wyciągnął do mnie rękę, ale nie wzięłam jej, bo nie chciałam okazywać przy rodzicach Shawna, ani tym bardziej przy jego siostrze żadnych słodkości. Wstydziłam się tego.

Weszłam sama i stanęłam obok szafki na buty. Shawn posłał mi pokrzepiające spojrzenie.

Była godzina dwunasta. Mieliśmy zjeść obiad z jego rodziną i spędzić z nimi popołudnie.

Co pierwsze mnie uderzyło po wejściu do środka: normalność.

Normalny dom. Normalne meble. Normalne ściany. Normalny dywan. Normalna rodzina.

Pierwsza do przedpokoju wleciała Aaliyah. Posłała mi ciekawskie spojrzenie i uśmiechnęła się, a następnie spojrzała na Shawna.

- Wow, nie ściemniałeś.- rąbnęła go w ramię. Jak normalna siostra, normalnego brata.- Cześć jestem Aaliyah.- wyciągnęła do mnie rękę.

- Cześć, Amy.- uścisnęłam jej dłoń.

- Fajnie. Bardzo podobają mi się twoje buty. To Hugo Boss?- wskazała na moje skórzane botki. Spaliłam się ze wstydu.

- Prawdopodobnie nie, ale to bardzo dobra podróba.- wytłumaczyłam. Młoda mnie onieśmielała. Cholera. Czy cała rodzina Mendesów tak ma?

- Nie gadaj! Musisz mi dać namiary.- powiedziała. Choć jest trzy lata młodsza, (o zgrozo, jest prawie moją rówieśniczką!) to ma w sobie więcej odwagi ode mnie.

- No już, już. Nie zanudzaj Amy butami, jakby cię to w ogóle interesowało.- Shawn zmierzwił jej włosy, a kiedy chciała go walnąć stanął za mną i objął mnie od tyłu. Myślałam, że zapadnę się pod podłogę.

- Tak jakby mnie to interesuję.- Aaliyah oparła się o ścianę i przyglądała się nam.

Usłyszałam małe zamieszanie w korytarzu. Czyżby jego rodzice?

- Może przejdziemy do salonu? Aaliyah prowadź.- zarządził Shawn. Aaliyah udawała oburzoną, ale odwróciła się i poszła przodem. Shawn nakazał mi gestem, żebym szła za nią. Zrównał ze mną krok i niespodziewanie skradł mi buziaka. I w tym momencie Aaliyah się odwróciła.

- Widziałam.- powiedziała. Cała nasza trójka buchnęła śmiechem.

- Z czego się tak śmiejecie?- usłyszałam tubalny głos ojca Shawna. Stał w wejściu, a za nim mama Shawna poprawiała poduszkę na kanapie. Byłam tak spięta, że nie mogłam nic z siebie wydobyć.

- Z tego, że Shawn całuje się ze swoją dziewczyną.- Aaliyah wbiegła do salonu. Czemu ona mi to robi? Zapaliłam się czerwienią.

- Aaliyah. Odczep się.- warknął Shawn równie zaczerwieniony.

- Ohoho.- wymruczał pan Mendes.- Proszę, nie przejmuj się nią.- zwrócił się do mnie.

Pani Mendes stanęła obok męża i radośnie mnie przywitała.

Handwritten /Shawn Mendes FF/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz