9. Life of the party

5K 220 139
                                    

Czwartek zleciał bardzo szybko. Rano zadzwoniłam do Jule, opowiedziałam jej o rozmowie z Dorianem i Shawnem. Oczywiście była pod wrażeniem spontaniczności Shawna i cieszyła się razem ze mną na, jak to nazwała, piątkową randkę. Wypytała mnie o wszystkie pikantne szczegóły dnia spędzonego z Shawnem. Właściwie więcej rozmawiałyśmy o nim niż o Dorianie.

Koło południa Shawn przysłał mi sms.

„Wpadnę po ciebie jutro o 18. Zabieram cię na kolację do restauracji Canoe. Mam nadzieję, że ci się spodoba."

Zaraz po nim przyszedł drugi:

„Aha i obowiązuje strój, który zwali mnie z nóg"

Po opanowaniu histerycznego śmiechu, zaczęłam się denerwować.

Jak się okazało, nie miałam co na siebie włożyć. Więc popędziłam do Karli. Przedstawiłam jej sytuację i pokazała mi kilka swoich sukienek, które mogłabym od niej pożyczyć.

- Nie ma mowy...- powiedziała, gdy mierzyłam trzecią sukienkę. Pierwsza odpadła ze względu na „nie mój kolor", druga nie była odpowiednia na randkę z kimś takim jak Shawn Mendes. A ta...- Jest zbyt obcisła. Wychodzą ci tłuste boczki!

- Dzięki, Karla! Jesteś super przyjaciółką.

- Robię to dla twojego dobra. Trzymaj tą.- podała mi fioletową, rozkloszowaną sukienkę. Była piękna. Ale jak się okazało: „miałam do niej za małe piersi".

- Boże, nienawidzę cię!- rzuciłam ją swoim butem.

- Amy, masz randkę z Shawnem Mendesem, musisz wypaść jak najlepiej.

- To nie jest randka. To raczej takie spotkanie. W bardzo luksusowej restauracji.- zachichotałam.

- Jasne.- Karla mrugnęła do mnie.- Przykro mi, ale tym razem nic u mnie nie znajdziesz. Nic z tych rzeczy się nie nadaje.

- Szkoda... gdybym miała większe piersi, to byłoby idealnie.

- Oj już nie narzekaj. Przebieraj się i chodźmy na zakupy!

No i poszłyśmy.

Po jakiś dwóch godzinach chodzenia po galerii wreszcie znalazłyśmy sukienkę idealną.

Pudrowo żółta, rozkloszowana. Cała w cekinach i diamencikach, ale nie wyglądała tandetnie, pięknie mieniła się w świetle. Miała wycięty dekolt w kształt lejka, jak dla mnie był trochę za duży, ale Karla się uparła, że i tak nic nie widać. Możecie się pośmiać.

Była piękna i nie mogła się nie spodobać Shawnowi.

Nie zastanawiałam się długo. Kupiłam ją, a Karla z ulgi głęboko odetchnęła i wykonała swój taniec szczęścia. Wiedziałam, że ma dość chodzenia po sklepach i jest zmęczona. Zabrałam ją na pucharek lodów do Melindy.

Do domu wróciłyśmy o 15. Postanowiłam pomóc babci w ogródku, a potem spędziłyśmy trochę czasu razem. Tak czas szybciej płynął, a więc jeszcze chwila i zobaczę Mendesa! Powiedziałam babci o piątkowym wyjściu z Shawnem i zaprezentowałam się jej w nowej sukience. Była zadowolona, chociaż musiałam dostać zgodę mamy żeby pójść. Babcia zadzwoniła do niej i przedstawiła jej sytuację. Mama się zgodziła, ale postawiła kilka warunków: wróć o rozsądnej godzinie, nie upij się, nie rób niczego, czego byś nie chciała, zachowaj rozum i pokaż klasę. Przystałam na te warunki, ucieszyło mnie to, że mama nie ma wygórowanych wymagań. Nawet bez jej wskazań bym tak postąpiła.

Dostałam ochrzan za to, że nie dzwoniłam do niej wczoraj. Powiedziałam jej, że też mogła zadzwonić. A ona ucięła kłótnię mówiąc: nie pyskuj. Kazała mi później zadzwonić do taty. I tak też zrobiłam. Bardzo się ucieszył, że mnie słyszy. Opowiedziałam mu o przyszłej randce. Przyjął to o wiele gorzej niż mama. Widać było, że nie chciał mi zabraniać, nigdy tego nie robił. Ale wyraźnie mu się to nie podobało.

Handwritten /Shawn Mendes FF/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz