Zerwałam się z łóżka. Nie dbałam o to, że nie mam na sobie stanika, że jestem przyodziana w dziecinną piżamkę, mam zaspaną twarz, a moje włosy są w tragicznym stanie. Nie dbałam nawet o to, że mama i babcia są w pokoju.
- Shawn!!!- krzyknęłam.
Z prędkością błyskawicy wstałam z łóżka i rzuciłam się na niego.
Mój Boże. Wyglądał nieziemsko. Odebrało mi dech w piersi.
Wskoczyłam na niego, obejmując go nogami wokół bioder. Shawn zrobił krok w tył i odzyskał równowagę.
- Cześć, maleńka.- powiedział przyciskając mnie mocno do siebie. Wtuliłam się w niego tak mocno, że jestem zdziwiona, że mógł w ogóle coś powiedzieć.
O matko. Mój Shawn był wreszcie ze mną.
Schowałam twarz w jego szyi i zaczęłam płakać.
Nie mogłam uwierzyć, że przyjechał. To takie surrealistyczne.
- Kochanie, już dobrze.- Shawn próbował mnie uspokoić. Czułam jego dłonie na swoich plecach, a jego zapach otaczał mnie z każdej strony. Wreszcie poczułam jakby wszystko wróciło na swoje miejsce. Jakby wszystko było tak jak być powinno.
- Chodź babciu, zostawmy ich samych...- powiedziała mama i drzwi się zamknęły z cichym chichotem.
- Sh...Shawn...- łkałam głośno. Nie mogłam przestać płakać. A przecież byłam taka szczęśliwa...
- Ciii... już spokojnie, maleńka.- mówił. Jedną dłoń przeniósł na moją głowę i głaskał mnie po włosach uspokajająco. Wywołało to jeszcze większy płacz.- Hej, spójrz na mnie.
Shawn starał się odsunąć mnie od siebie na moment, żeby popatrzeć na moją twarz, ale nie pozwoliłam mu na to. Musiałam wyglądać teraz okropnie, ale głównie chodziło o to, że nie chciałam go puszczać choćby na moment.
- Jak... Skąd... Skąd się tu wziąłeś?- spytałam.
- No cóż... Wszystkiego najlepszego.- pocałował mnie w ramię. Jego usta były takie ciepłe...- I nie bój się. Planowałem to od dłuższego czasu. Nic nie odwołałem, a Andrew o tym wie. Możesz być spokojna.
Uścisnęłam go mocno i starałam się po kryjomu wytrzeć dłonią moją mokrą twarz.
- Kompletnie się tego nie spodziewałam!- nagle się roześmiałam. W końcu odchyliłam głowę i spojrzałam na jego piękną i uroczą twarz.- Boże, jak ja cię kocham!- krzyknęłam.
I moje usta wylądowały na jego.
To był chyba jeden z najdłuższych, najczulszych i najsłodszych pocałunków w moim życiu. Po kilku minutach nacieszenia się sobą, nie odrywając się od siebie wylądowaliśmy na moim łóżku. Poczułam lekkie zaniepokojenie, ale zaufanie do Shawna wygrało. Leżeliśmy w poprzek łóżka. Shawn wisiał nade mną na tyle nisko, że czułam na sobie jego ciepło i ciężar, a także napięte mięśnie, które swoją drogą niesamowicie opinała popielato biała koszulka. Miał zmierzwione włosy, prawdopodobnie po długiej i niewygodnej podróży. Nie mogłam się oprzeć i wsunęłam w nie dłoń, a kiedy moje palce oplotły jego słodkie kędziorki, z gardła Shawna wydobył się niski jęk, który sprawił, że i ja jęknęłam. Jego dotyk, pocałunki, zapach, wygląd, głos. Moja głowa była otumaniona tak wieloma bodźcami, które do mnie dochodziły, że bałam się, że zaraz umrę z nadmiaru ekscytacji.
Pierwszy raz poczułam się naprawdę jak w autentycznym niebie. Może to dlatego, że Shawn jest takim anielskim chłopcem, z anielskim głosem, anielskim ciałem, anielską duszą i umie anielsko całować?
CZYTASZ
Handwritten /Shawn Mendes FF/
FanfictionAmy Watson to przeciętna 16-latka. Dobrze czuje się w swoim małym i bezpiecznym życiu, które prowadzi. Ma krąg swoich ulubionych przyjaciół, niczym się nie wyróżnia i wcale nie chce tego zmieniać. I nic nie wskazuje na to, że wydarzy się cokolwiek...